Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marchewka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marchewka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 lutego 2018

Zupa z pieczonych warzyw w dwóch odsłonach

Od jakiegoś czasu noszę do pracy zupę w termosie. Bardzo dobrze mi robi ciepły posiłek w południe, zamiast dopiero przed 17.00. Gęstą zupę-krem wlewam do kubka i zjadam łyżeczką. Termos mam całkiem przeciętny, kupiony dla dziecka kilka lat temu. Owijam go małym ręcznikiem, wkładam do foliowego worka, z workiem do torby, a w pracy stawiam do razu przy kaloryferze. A w południe cieszę się rozgrzewającą, gorącą zupą. Polecam każdemu!
Chuda



Moje dwie najulubieńsze ostatnio zupy to kremy z pieczonych warzyw. Jeden pochodzi z książki „Smakoterapia” Iwony Zasuwy, drugi z „Zatrzymaj Hashimoto” Marka Zaremby.

Zupa z pieczonych warzyw z rozmarynem („Smakoterapia” Iwony Zasuwy)


Ze względu na dużą zawartość pomidorów ta zupa smakuje jak ubogacona wersja pomidorówki. Z tej porcji wychodzi spory gar. To potrawa na zasadzie „przepis był tak prosty, że ugotowałam od razu na trzy dni”. Iwona Zasuwa jest blogerką, pisze smakowitego bloga Smakoterapia.pl. Jej potrawy doprowadzają kubki smakowe do ekstazy.


Składniki:


  • 3 duże marchewki
  • 2 pietruszki (korzenie)
  • 1 mały seler
  • 1 duża cebula
  • 2 główki czosnku
  • 2 puszki pomidorów lub 1 l passaty pomidorowej
  • oliwa z oliwek
  • gałązka świeżego rozmarynu
  • pęczek bazylii
  • sól, pieprz
Piekarnik rozgrzewam do 180 stopni. Marchewki, pietruszki i seler szoruję, obieram ze skóry i układam w całości na blasze wyłożonej papierem do pieczeni. Biorę tę największą, żeby wszystko się zmieściło. Cebulę obieram z łupiny, a główki czosnku przekrawam w poprzek na pół bez obierania. Wszystko skrapiam oliwą, delikatnie solę, układam na wierzchu gałązki rozmarynu i piekę na półtwardo.


Uwaga! Każde warzywo piecze się w innym tempie, szczególnie zwróćcie uwagę na czosnek – po 25-30 minutach trzeba go wyjąć, bo inaczej spali się na węgiel. Co mi się przytrafiło za pierwszym razem :-) Resztę można piec jakieś 45 minut, sprawdzając twardość widelcem.

Upieczone warzywa (bez czosnku) kroję w grubą kostkę, wkładam do garnka, zalewam wodą, by tylko je przykryła i gotuję 10 minut. Następnie dodaję passatę lub pomidory (passata to nic innego, jak zmiksowane pomidory, przecier pomidorowy, ale nie z koncentratu), część posiekanej bazylii, wyłuskany z łupin upieczony czosnek, sól i pieprz do smaku.


Iwona Zasuwa, autorka przepisu, radzi przełamać smak odrobiną syropu klonowego i dodać garść orzechów nerkowca. Pominęłam te dwa punkty, ale oczywiście nie odradzam. Miksuję całość na gęsty krem, podaję ze świeżymi liśćmi bazylii i łyżką oliwy, czasami posypuję czarnuszką. To oczywiście w domu, bo w pracy po prostu wlewam do kubka i rozkoszuję się ciepłem rozchodzącym się po ciele :-)

Śniadaniowy krem z pieczonych warzyw („Zatrzymaj Hashimoto” Marek Zaremba)

Marek Zaremba, dietoterapeuta, promotor kaszy jaglanej i specjalista medycyny św. Hildegardy, autor bloga gotujzdrowo.com, propaguje jedzenie ciepłych śniadań, które świetnie rozgrzewają i wzmacniają śledzionę, ważny organ, o który należy szczególnie dbać przy chorobie Hashimoto.

Zaremba proponuje zupę z pieczonych warzyw, która smakuje zupełnie inaczej niż ta powyżej. Jest słodkawa dzięki batatom, pikantna dzięki imbirowi i pachnie kolendrą. Pycha.

Składniki:
  • 1 duża marchewka
  • 1 batat
  • 1 mała cukinia
  • 1 korzeń pietruszki
  • 1 cebula
  • 1 czerwona papryka (niekoniecznie)
  • 6 ząbków czosnku
  • 1 łyżeczka mielonych nasion kolendry
  • 1 łyżeczka nasion kopru
  • 1/3 łyżeczki kurkumy
  • 1 łyżeczka suszonego oregano
  • 1 łyżeczka utartego kłącza imbiru
  • 1 łyżka oleju kokosowego
  • sól
Warzywa szoruję, marchewkę, pietruszkę i batata obieram i kroję w kostkę, cukinię kroję w kostkę razem ze skórką, cebulę obieram i przekrawam na pół. Paprykę zostawiam w całości, ząbki czosnku w łupinach.

Wśród moich warzyw znalazł się także seler, bo akurat miałam połówkę w lodówce.
Piekarnik rozgrzewam do 180 stopni. Blachę wykładam papierem do pieczenia, układam na niej wszystkie warzywa. Lekko solę, skrapiam oliwą, posypuję koprem i kolendrą, piekę 25-30 minut.

Po upieczeniu zdejmuję skórkę z papryki i wyciskam czosnek z łupinek. Warzywa przekładam do garnka, zalewam wodą 1-2 cm ponad ich poziom. Dodaję pozostałe przyprawy, miksuję. Można dodać wody, jeśli Twoim zdaniem zupa jest za gęsta.


W domu można posypuję zupę prażonymi słonecznika i pestkami granatu, jeśli go mam pod ręką, w pracy przelewam z termosu do kubka i rozkoszuję się cieplutką, aromatyczną zupą.

Och, chyba pora na kubek zupy. Co prawda nie ma jeszcze dwunastej, ale to spisywanie przepisów zaostrzyło mój apetyt :-)

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Pasztet z marchewki z kaszą jaglaną

Nie ukrywam, że źródłem inspiracji był dla mnie blog Jadłonomia. Pasztety warzywne są pyszne, a porady autorki należy sobie wziąć do serca, bo wyniki zachwycają. Przede wszystkim dodatek kaszy jaglanej do pasztetu warzywnego to strzał w dziesiątkę, pestki z dyni to też doskonały pomysł. No i ja pamiętałam o maśle, bo wiadomo, z masłem wszystko lepsze ;)

Ilości składników jak zwykle podaję na oko, gdybyście nie  mieli naprawdę małej keksówki (dół foremki ma 20x10 cm), można dorzucić więcej marchewki albo mocniej zmienić smak i dodać ciecierzycę (pewnie, że lepsza, gdy sama sobie ugotuję, ale za to puszka była pod ręką).


Składniki:
  • 1 cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 4-5 marchewek
  • 1 pietruszka
  • około 1 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
  • 50 g pestek z dyni
  • garść natki pietruszki
  • 1 liść laurowy,
  • po 2 ziarnka jałowca i ziela angielskiego
  • 1-2 łyżki sosu sojowego
  • sól, pieprz
  • masło i olej
Sposób przygotowania:

Cebulę obieram, kroję w kostkę. Czosnek lekko miażdżę, siekam na małe kawałki. Marchewkę i pietruszkę obieram, ścieram na grubej tarce.

Na patelni rozpuszczam masło z łyżką oleju (tłuszcze weźcie według uznania, ja dodałam masło, bo lubię), wrzucam cebulkę, posypuję solą, pieprzem, dodaję liść laurowy, ziele angielskie i jałowiec. Smażę, aż się ładnie zeszkli. Wlewam sos sojowy. Dodaję startą marchewkę i pietruszkę, chwilę smażę, potem wszystko duszę do miękkości - jeśli trzeba dodaję trochę masła (suchy pasztet nie jest dobry, ja dodałam sporo). Na koniec wyjmuję ziarna ziela i jałowca oraz liść laurowy i miksuję wszystkie warzywa.

Gdy warzywa się duszą miksuję pestki z dyni razem z natką pietruszki. Miksuję też kaszę jaglaną - nie jest to takie znowu proste, więc żeby była gładsza dodaję ok. 3 łyżek oleju (wzięłam akurat słonecznikowy, bo taki stał w szafce).

Łączę wszystkie składniki, dokładnie mieszam. Nakładam do małej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 45-50 minut.

Pyszne!

środa, 6 marca 2013

Ciasto marchewkowe z kremem



Do ciasta marchewkowego mam szczególną słabość. I chociaż na co dzień zdecydowanie wolę kruche wypieki i lekkie biszkopty, to ciasto mogłabym zawsze kupować do kawy. Gdyby tylko w cukierniach nie było tak przeraźliwie słodkie.

Poniższy przepis pochodzący z tej strony wydaje mi się jednym z lepszych, które wypróbowywałam. Tylko ilość cukru oczywiście ograniczyłam.

Jeśli chodzi o krem, to mi wystarczyło te 300 g serka (na szczęście, bo więcej nie miałam w lodówce), ale można zrobić więcej, jeśli ktoś bardzo lubi krem.

Anka

Składniki:
(tortownica o średnicy 22 cm)

ciasto
  • 1 ½ szklanki mąki
  • 150 g drobnego cukru, zwykłego lub waniliowego
  • szczypta soli
  • 1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia
  • ¾ łyżeczki sody
  • ½-¾ łyżeczki  cynamonu
  • ¼-½ łyżeczki gałki muszkatołowej
  • ¼-½ łyżeczki ziela angielskiego
  • ¼-½ łyżeczki goździków
  • 2/3 szklanki oleju
  • 3 jajka
  • 2 szklanki startej marchewki
  • skórka otarta z pomarańczy
krem
  • 300 g kremowego serka
  • 100 g cukru pudru
  • 100 g masła
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (jeśli macie)

Sposób przygotowania:

Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. 

W jednej misce mieszam składniki sypkie: przesiewam mąkę, dodaję cukier, sól i zmielone przyprawy.

W drugiej misce ubijam olej z jajkami. Jeśli zamiast cukru waniliowego dodaję ekstrakt, to robię to teraz. Dorzucam jeszcze skórkę pomarańczową.

Ścieram marchewkę na średniej tarce.

Łączę suche i mokre składniki, mieszam łopatką. Dodaję marchewkę i wszystko dokładnie mieszam.

Wkładam do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 45 minut.

Wyjmuję, studzę na kratce.

Teraz krem. Ucieram w misce miękkie masło z cukrem. Dodaję serek, znowu wszystko ucieram. Jeśli mam, dodaję ekstrakt waniliowy.

Wystudzone ciasto przekrawam na pół, smaruję połową kremu. Składam i na górę nakładam resztę kremu.

wtorek, 29 listopada 2011

Galareta drobiowo-warzywna


Dzisiaj potrawa trochę przeze mnie zapomniana. W dzieciństwie, jako zagorzała miłośniczka wszystkiego co kwaśne, uwielbiałam galaretę z nóżek obficie polewaną octem. Mięsa nie lubiłam, interesowała mnie tylko potwornie kwaśna galareta – pyszności!
Tak na marginesie: wypijałam też ocet z korniszonów, ale tylko z tych robionych przez moją matkę. Były najlepsze.

Teraz już muszę nieco bardziej oszczędzać swój żołądek, wiec robię delikatną wersję drobiowo-warzywną, którą można skropić sokiem z cytryny, ale nie trzeba. Celowo nie podaję dokładnych proporcji, bo w przypadku tej galaretki nie ma to sensu. Po prostu bierzemy to, co zostało z gotowania rosołu, dodajemy puszkę groszku i na przykład kiszone ogórki oraz sam rosół i do roboty!

Anka

Składniki:
  • mięso z rosołu
  • pietruszki i marchewki z rosołu
  • puszka groszku
  • 2-3 kiszone ogórki
  • 2-3 szklanki bulionu
  • 1-2 łyżeczki żelatyny (lub według proporcji na opakowaniu)
  • ewentualnie: papryka marynowana i/lub korniszony

Sposób przygotowania:

Przygotowuję szklaną miskę.

Kawałek marchewki kroję na plasterki, resztę warzyw i mięsa z rosołu kroję w kostkę. Ogórki kiszone kroję w paski lub na plasterki, podobnie z marynowanymi warzywami, jeśli je dodaję.
Odcedzam groszek.

W misce układam najpierw plasterki marchewki, następnie warstwami: groszek, mięso, pietruszkę, marchewkę, znowu groszek i na koniec plasterki kiszonych ogórków. Wy możecie w dowolnym momencie dorzucić marynowane warzywa – wedle uznania.

Do gorącego bulionu wrzucam żelatynę, dokładnie mieszam, aż się rozpuści. Zalewam bulionem przygotowane warzywa oraz mięso i odstawiam aż zastygnie.

Żeby wyjąć galaretę zanurzam miskę w gorącej wodzie, chociaż i tak nie zawsze jest to proste. Gdyby mi się chciało, pewnie wykładałabym miskę folią spożywczą – wtedy sprawa przeniesienia potrawy na talerz byłaby banalna.

Nie podaję z majonezem (to dziwne, przecież uwielbiam majonez i, gdyby nie zdrowy rozsądek, codziennie jadłabym kanapki z majonezem), za to można pokropić sokiem cytryny. Marynat też nie dodaję zbyt często, raczej położyłabym je pokrojone obok.

Osobiście lubię wersję z małą ilością galaretki, która tylko wiąże wszystkie składniki razem, ale zdecydowanie można zwiększyć ilość bulionu i, odpowiednio, żelatyny. Jedna łyżeczka żelatyny powinna wystarczyć na pół litra bulionu.

sobota, 1 października 2011

Muffiny z marchewką i wiórkami kokosowymi


No i stało się!
Problem powracał od dłuższego czasu, aż wreszcie nic nie dało się zrobić.

I to akurat wtedy, gdy przywieźliśmy z synem z wycieczki rowerowej dwa piękne żółte kwiaty i zaczęłam kombinować jak by je tu zaaranżować razem z muffinkami. Niestety, ledwie zaczęłam robić zdjęcia, aparat definitywnie odmówił współpracy.

Teraz czekam na naprawę. Będziecie musieli zaczekać i Wy na kolejne przepisy, nad czym bardzo ubolewam, bo warzywniaki uginają się od nadmiaru wszelkiego dobra.

A dzisiaj przeróbka przepisu z książeczki „101 Cupcakes & and small bakes” – była krajanka, a ja stwierdziłam, że z babeczkami będzie mniej pracy.

Są super! Bardzo jajeczne i maślane. Uwielbiam wypieki z dodatkiem kokosa, a dzięki marchewce muffinki są pysznie wilgotne. No i brązowy cukier, wypieki z jego dodatkiem zawsze bardziej mnie przekonują i to ze względu na smak, a nie wyższość nad białym cukrem. Aha, i osobiście wolę wersję bez cynamonu, ale jeśli macie ochotę, można nawet poeksperymentować z przyprawą do piernika.

Anka 


Składniki:
  • 200 g masła, roztopionego
  • 3 jajka
  • 160 g mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 150 g brązowego cukru
  • 50 g wiórków kokosowych
  • szczypta soli
  • 2 średnie marchewki (ok. 150 g)
  • 1 płaska łyżeczka cynamonu (niekoniecznie)

Sposób przygotowania:

Przesiewam mąkę, mieszam z proszkiem do pieczenia, cukrem, wiórkami kokosowymi, solą i cynamonem.

Roztrzepuję jajka, mieszam z przestudzonym masłem. Dodaję marchewkę startą na dość drobnej tarce

Łączę suche i mokre składniki.

Wykładam do formy na muffiny z papilotkami lub wysmarowanej masłem. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około 25 minut.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Pikantna zupa krem z marchewki

Marchewkową zupę można zrobić na wiele sposobów. Od razu przychodzi mi na myśl wersja z pomarańczą – na pewno byłaby pyszna. Tym razem jednak miałam ochotę na coś naprawdę ostrego, co jednocześnie oznacza, że taką potrawę zazwyczaj jem sama. Dlatego zrobiłam niewiele, zaledwie z dwóch szklanek bulionu.

Wzięłam wszystko co najlepsze: imbir, czosnek i chili, a do tego słodką marchewkę – zestaw idealny. I kiedy już w garnku zaczęło bulgotać, a kuchnia napełniła się pięknym aromatem, zamyśliłam się głęboko.

Przypomniałam sobie wielkość papryczki chili oraz moją niefrasobliwość w oczyszczaniu jej z pestek i błon. A raczej lenistwo, bo w ogóle nie zawracałam sobie tym głowy.

Zatrzymałam się niezdecydowana.

Łyżka zawisła tuż nad garnkiem.

Spróbować, czy lepiej nie?

Wreszcie skapitulowałam i sięgnęłam do lodówki po mleko. Nie jest to niezbędny dodatek, ale sprawdza się doskonale łagodząc pikantne składniki.

A gdybym miała w domu mleczko kokosowe! Ha! Myślę, że byłoby jeszcze ciekawiej.

Oczywiście można też na koniec dodać po prostu śmietankę, zależy jak lubicie.

Tak czy inaczej – zupa wyszła przepyszna.

Anka

Składniki:
  • 2-3 marchewki (raczej z tych większych)
  • 1 mała cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • kawałek imbiru (wielkości kciuka)
  • 1 czerwona papryczka chili
  • 1 łyżeczka kolendry
  • 1 łyżeczka kuminu
  • sól, pieprz
  • ½ litra bulionu
  • ½ szklanki mleka
  • oliwa do smażenia
  • świeża kolendra (do podania)

Sposób przygotowania:

Cebulę drobno kroję, czosnek i papryczkę (oczyszczoną z pestek lub nie, w zależności od upodobań) drobno siekam, imbir ścieram na tarce. Marchewkę obieram i kroję na plasterki.

Na oliwie podsmażam cebulę aż zmięknie, odrobinę doprawiam solą i pieprzem oraz dodaję kumin i kolendrę. Dodaję czosnek, chili i imbir, smażę jeszcze jakieś dwie minuty.

Dodaję marchewkę, zalewam bulionem i mlekiem, gotuję aż marchewka będzie miękka – wydaje mi się, że zajęło to około 20 minut lub więcej.

Miksuję zupę. 

Podaję na przykład z grzankami posypaną świeżą kolendrą - kolendra jest tu po prostu niezastąpiona!

poniedziałek, 21 lutego 2011

Mieszanka warzywno-mięsna z kuskusem


Ciągle poszukuję sposobów na mięso drobiowe, które zostaje mi z rosołu. Najlepiej mało pracochłonnych. Ten przepis to kolejna wariacja potrawy, którą robię bardzo często, ponieważ wszelkie mieszanki warzywne lub warzywno-mięsne to moje ulubione dania. W dodatku w ten sposób wyczyściłam lodówkę z ostatnich marchewek i zużyłam smętne resztki imbiru, które też się tam pałętały. Swoją drogą, odkąd zaczęłam imbir kroić na małe kawałki i zamrażać, życie stało się prostsze.

Chili oczywiście można dać świeże, będzie lepsze, ale nie miałam (może kiedyś uda mi się zamrozić i chili), a ilość składników powinna zależeć jak zwykle od stanu domowych zapasów. Przyznam się szczerze, że nie mam pojęcia ile było mięsa, zresztą to nieistotne, bo danie doskonale poradzi sobie w wersji wegetariańskiej.

Kuskus jak zawsze można zalać bulionem.

Anka


Składniki:
  • 2 cebule
  • 5 średnich ząbków czosnku
  • kawałek imbiru wielkości sporego ząbka czosnku
  • 3 marchewki
  • kilka suszonych pomidorów w oliwie
  • spora garść czarnych oliwek bez pestek
  • ok. 300 g gotowanego mięsa z rosołu
  • natka pietruszki lub kolendra, posiekana
  • sól, pieprz, płatki chili
  • ½ - ¾ szklanki kuskusu
  • oliwa do smażenia

Sposób przygotowania:

Cebulę drobno kroję, marchewkę ścieram na grubej tarce. Czosnek lekko miażdżę płaską stroną noża, obieram i drobniutko kroję. Imbir ścieram na drobnej tarce (zazwyczaj robię to w ostatniej chwili, wprost na patelnię). Suszone pomidory kroję w paski, oliwki na pół.

Mięso kroję na niewielkie kawałki.

Kusukus wsypuję do miski, wsypuję szczyptę soli i zalewam gotującą wodą tak, by warstwa wody była jakieś pół centymetra lub centymetr nad warstwą kuskusu. Przykrywam folią aluminiową i odstawiam mniej więcej na kwadrans aż napęcznieje.

Rozgrzewam oliwę na patelni, podsmażam cebulę przez kilka minut aż zmięknie. Doprawiam częścią soli, pieprzu i chili. Dodaję czosnek i starty imbir, smażę jeszcze minutę uważając, by nie przypalić czosnku. Potem dodaję marchewkę i suszone pomidory. Smażę według uznania, ale marchewka nie potrzebuje dużo czasu.
Na koniec dodaję mięso, oliwki i natkę lub kolendrę, doprawiam do smaku.

Kuskus można podać oddzielnie, ale ja wolę wrzucić wszystko na patelnię i wymieszać.

czwartek, 9 grudnia 2010

Ryba po grecku

Zdaję sobie sprawę, że większość zaglądających tu wyjadaczy robi rybę po grecku z zamkniętymi oczami, a potem wszyscy biesiadnicy wpadają w błogostan, ale przecież są jeszcze w społeczeństwie osoby, które się nie nauczyły. Niosę więc z chęcią kaganek oświaty i niniejszym publikuję przepis na jedną z najpopularniejszych polskich potraw z ryb, dla zmyłki nazwaną „rybą po grecku”.

Muszę przyznać, że im bliżej Wigilii, tymi większą tradycjonalistką staję się w kuchni. Co prawda karpia nie robię i robiła nie będę, bo nie lubię, (są granice, których przekraczać nie należy), lecz świąteczna wieczerza musi być postna. Nie jestem jeszcze pewna co zrobię w tym roku, ale ryba po grecku ma duże szanse, by jak zwykle znaleźć się na stole.

Natomiast jeśli chodzi o zdjęcie, to wzorem witryn sklepów mięsnych ozdobionych figurkami wesołych prosiaczków, postanowiłam również uwzględnić źródło pokarmu. Ryba wygląda na nieco zdziwioną, ale to chyba zrozumiałe w jej sytuacji.

Przepis wzorowany na recepturze podawanej przez Macieja Kuronia. 


Składniki:
  • ok. 500 g filetów z białej ryby morskiej
  • mąka do panierowania
  • 2 cebule
  • 2 marchewki
  • 2 pietruszki
  • 1 łyżka koncentratu pomidorowego
  • sól, pieprz
  • olej/masło do smażenia

Sposób przygotowania:

Rybę opłukuję zimną wodą, dokładnie osuszam papierowymi ręcznikami, solę i delikatnie obtaczam w mące. Strząsam nadmiar mąki.

Na patelni rozgrzewam olej i smażę ryby z obu stron.

Cebulę obieram i kroję w kostkę. Marchewkę i pietruszkę obieram, myję, ścieram na grubej tarce. Na patelni rozgrzewam łyżkę oleju i łyżkę masła, podsmażam cebulkę aż zmięknie. Posypuję w trakcie smażenia solą i pieprzem. Dodaję marchewkę i pietruszkę, smażę jeszcze kilka minut. Wlewam około pół szklanki wody, dodaję koncentrat, przykrywam i duszę na małym ogniu do względnej miękkości, ale uważam, żeby mi się nie rozciapciało (prawda jak ten wyraz wspaniale brzmi?). Doprawiam.

Ryby układam na półmisku, przykrywam warzywami i odstawiam do wystudzenia. Najlepiej zrobić je dzień wcześniej, żeby się smaki przegryzły.

A teraz uwagi ogólne: koncentrat można zastąpić pomidorami, ale ja lubię właśnie z koncentratem. Zresztą o tej porze roku tylko puszkowe mają sens Niektórzy podają rybę po grecku na ciepło, wtedy surową rybę wrzuca się do podsmażonych warzyw i razem dusi przez kilka minut.
W rybie po grecku zazwyczaj rezygnuję z selera. Chociaż bardzo lubię to warzywo, wolę wziąć więcej pietruszki, ale nic nie szkodzi, by zamiast jednej z nich dołożyć kawałek selera.

środa, 17 listopada 2010

Ciasto marchewkowe Pierre'a Herme

To ciasto jest niesamowicie wilgotne, za sprawą marchewki, oczywiście. Mam mieszane  uczucia, bo nie do końca lubię aż tak mokre ciasta, ale moja rodzina nie miała żadnych wątpliwości i pożarła ciasto w ekspresowym tempie.

Widać coś w nim musi być :)

Wstęp znowu krótki, bo jęcząca Jagoda ciągnie mnie za łokieć :)


Składniki:
(na okrągłą formę o średnicy 20 cm)
  • 250 g marchewki
  • 2 jajka
  • 100 g cukru pudru
  • 50 g mąki
  • 10 g proszku do pieczenia
  • 70 g mielonych migdałów
  • 60 g mielonych orzechów laskowych
  • 25 ml oleju
  • szczypta soli

Sposób przygotowania:

Umytą i obraną marchewkę ścieram na średniej tarce. Jeśli jest bardzo wilgotna, to dokładnie odciskam.

Przesiewam mąkę, mieszam z proszkiem do pieczenia i migdałami. Nie miałam orzechów laskowych, więc wzięłam więcej migdałów. Pierre Herme zaleca, by mielone migdały przesiać, ale ja lubię większe kawałki w cieście – lubię nawet, gdy lekko chrupią.

Jajka ucieram z cukrem. Stopniowo dodaję mąkę z migdałami i mieszam łopatką. Potem wlewam olej, dodaję sól oraz marchewkę, mieszam.

Formę smaruję masłem, wylewam ciasto. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 40 minut. Studzę w formie.

Wyjmuję i, jeśli mam ochotę, polewam lukrem – około szklanki cukru pudru zmieszanej z 2-3 łyżkami soku z cytryny lub wody.

poniedziałek, 1 listopada 2010

"Sprzątanie lodówki", czyli smażone warzywa z boczkiem i ziołami

To danie nosi roboczą nazwę „sprzątanie lodówki”, bo u mnie zawsze w końcu zostają jakieś pojedyncze marchewki, pietruszki i cebula, więc jeśli chcę wyczyścić lodówkę, to na pewno muszę je uwzględnić w menu. Najprościej byłoby wrzucić wszystko do piekarnika, co robię bardzo często, ale czasem piekarnik mam już zajęty, co zmusza mnie do poszukiwania innych sposobów przygotowania obiadu. Na przykład na patelni. Możliwie dużej, należy od razu dodać.

Danie jest bardzo proste i raczej nie nadaje się na dla gości, na których chcemy zrobić wrażenie wysublimowanych smakoszy. Przyznam jednak, że ja je uwielbiam. Sekretem tej potrawy są świeże zioła. Mnóstwo tymianku, dwie gałązki rozmarynu i ewentualnie natka pietruszki. Rozmarynu nie może być zbyt dużo, żeby nie zdominował dania i najlepiej wyjąć gałązki zanim podamy do stołu.

Proporcje jak zwykle orientacyjne, biorę co mam i ile mam :)


Składniki:

  • ok. 80 dag ziemniaków
  • 15 dag wędzonego boczku
  • 1-2 cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 marchewki
  • 3 pietruszki
  • sól, pieprz
  • świeży tymianek, rozmaryn i natka pietruszki
  • ok. 1/3 szklanki białego wina
  • olej do smażenia

Sposób przygotowania:

Ziemniaki bardzo dokładnie myję, czy też raczej szoruję szczoteczką. Gotuję w lekko osolonej wodzie około 10 minut. Odcedzam. Obieram lub nie, w zależności od tego czy są jeszcze młode i kroję na talarki.

Chodzi o to, że nie cierpię surowych ziemniaków, ale lubię lekko chrupką marchewkę, dlatego wcześniej musiałam je obgotować.

Boczek kroję w słupki.

Cebulę, marchewkę i pietruszkę obieram, kroję w plastry.

Obrywam listki tymianku, siekam natkę.

A teraz, gdy wszystko jest wreszcie przygotowane przystępuję do części zasadniczej.

Podsmażam boczek. Wybrałam chudy kawałek, więc dolewam trochę oleju (lub oliwy). Wrzucam cebulę, smażę jeszcze kilka minut aż się zeszkli, dodaję czosnek, marchewkę, pietruszkę i ziemniaki. Dorzucam zioła, doprawiam solą i pieprzem. Wszystko smażę delikatnie mieszając tak, żeby warzywa się nie rozpadły.

Wlewam na patelnię białe wino, smażę aż większość wina odparuje i sprawdzam czy ziemniaki są już miękkie. Jeśli jeszcze nie są gotowe, a potrawa będzie chciała się przypalać, dolewam jeszcze wina lub bulionu.

sobota, 25 września 2010

Pyszny pasztet z warzywami

Zapomnijcie o moich poprzednich przepisach na pasztet. Tym razem osiągnęłam doskonałość!

Przepis dostałam od koleżanki, która jest mistrzynią w przemycaniu w potrawach składników nie budzących entuzjazmu jej córki. Kiedy Maja nie chciała jeść pieczywa, a zajadała się omletami, jej mama dodawała chleb do masy na omlety. Podobnie robi z warzywami, stąd tak dużo warzywnych dodatków w tym przepisie. Można dodać jeszcze natkę pietruszki, szczypiorek i co Wam wyobraźnia podpowie.


Obfitość jarzyn wychodzi pasztetowi na dobre. Jest miękki, wilgotny i aromatyczny.

Gotowany drób nie cieszy się u nas szczególnym wzięciem, zatem od jakiegoś czasu zamrażałam mięso z rosołu z myślą o tym, że pewnego dnia przerobię je na pasztet. I oto nadszedł ten dzień.


Upiekłam go w sześciu kokilkach o średnicy dna 8 cm i w dwunastu gniazdach na muffinki. Niby dużo, ale po tygodniu zostały tylko dwie porcje. Postawiłam na małe formy jako na atrakcyjniejsze dla oka, ale oczywiście można upiec pasztet tradycyjnie w brytfance.



Składniki:

1 kg ugotowanego mięsa drobiowego (u mnie kury i kaczki)
0,5 kg pieczarek
0,5 kg papryki (trzy dorodne sztuki, każda w innym kolorze)
7 małych cebul
1 główka czosnku
1 seler
2 marchewki
75 g słoniny
1 kopiata łyżeczka imbiru
1 kopiata łyżeczka gałki muszkatołowej
2 łyżki przyprawy ziołowej (używam „Zbójnickiej” Farmony)
2/3 szklanki bułki tartej
2 jajka
sól, pieprz

Sposób przygotowania:

Pieczarki obieram, kroję na plasterki, wrzucam do rondla. Marchewkę i seler kroję drobno. Papryki kroję w paski, a jedną czwartą każdej papryki w drobną kostkę. Paski dorzucam do rondla, zalewam niewielką ilością wody, duszę pod przykryciem.

W czasie duszenia warzyw pracowicie oddzielam mięso od kości. Następnie przepuszczam je przez maszynkę do mielenia przy wydatnej pomocy chłopców, dla których mielenie wciąż jest największą atrakcją pod słońcem.

Cebulę kroję drobno i rumienię na oliwie. Słoninę kroję w kostkę i wytapiam skwarki. Czosnek przeciskam przez praskę.

Uduszone warzywa odcedzam z wody i miksuję blenderem. Łączę ze zmielonym mięsem, dodaję jajka, bułkę, cebulę i skwarki razem z tłuszczem, doprawiam, mieszam dokładnie. Na końcu dorzucam papryki pokrojone w kostkę.

Wkładam masę mięsną do foremek, których nie natłuszczam, bo w masie mięsnej jest wystarczająco dużo tłuszczu. Piekarnik nagrzewam do 180 stopni (dolna grzałka + termoobieg), piekę ok. 40 minut, aż zarumienią się z wierzchu.

wtorek, 20 lipca 2010

Świderki z cukinią i marchewką

Kolejny letni obiad, który uwielbiam. Świeże, kolorowe warzywa wyglądają pięknie na talerzu i zachęcają do jedzenia. Przyznam się szczerze, że wolę pieczone warzywa, ale lato, co ciągle powtarzam, nie zachęca do włączania piekarnika, więc przerzuciłam się na dania przygotowywane na patelni.

Sposób krojenia jest dowolny, ważne tylko, by nie smażyć wszystkiego zbyt długo. Warzywa mają stawiać lekki opór zębom. Papki zostawmy niemowlętom :)

Ponieważ cukinia i marchewka są bardzo słodkie, lubię dodatek szczypiorku, którego ostrzejszy smak przełamuje słodycz reszty warzyw.

Co do ziół – najczęściej używam natki, z tego względu, że najłatwiej ją kupić i nie muszę specjalnie planować zakupów, ale dodatek tymianku jest tu zawsze mile widziany :)

Smacznego!




Składniki:
(na 2-3 porcje)

ok. 300 g makaronu świderki

1 cebula
2-3 ząbki czosnku
2 cukinie
3 marchewki
pęczek szczypiorku
pęczek świeżych ziół: natki lub tymianku lub oregano
oliwa do smażenia
sól, pieprz

[Listonic]

Sposób przygotowania:

Gotuję makaron według przepisu na opakowaniu.

Cebulę kroję w talarki. Wrzucam na patelnię z rozgrzaną oliwą i smażę przez około pięć minut. Od razu posypuję solą i pieprzem.
Czosnek miażdżę płaską stroną noża, kroję na cienkie plasterki i dodaję do cebuli na około minutę.

Marchewkę myję, obieram i kroję na plasterki lub na zapałkę. Dodaję do cebuli i czosnku na kolejne pięć minut.

Cukinię myję, przekrawam na pół i jeśli cukinie są już dość stare wybieram pestki. Kroję cukinię na paseczki lub w kostkę i wrzucam na patelnię. Dodaję posiekane zioła.

Wszystko doprawiam jeszcze solą i pieprzem. Smażę często mieszając aż cukinia nieco zmięknie, ale nadal będzie przyjemnie chrupka. Tuż przed podaniem dodaję pokrojony szczypiorek. Nie ma się zesmażyć, a tylko odrobinę zmięknąć pod wpływem temperatury.

Dodaję ugotowany makaron i wszystko mieszam na patelni. Przekładam na ogrzany półmisek i podaję.

wtorek, 15 czerwca 2010

Marokańska sałatka z marchewki

Wiadomość o tym, że lubię połączenie marchewki z kminem rzymskim nie jest niczym nowym. Kolendra też coraz częściej pojawia się w mojej kuchni.
Tym razem po zmieszaniu powyższych powstaje bardzo prosta sałatka. Fantastyczne połączenie smaków! Słodka marchewka, intensywny kumin i chłodząca świeża kolendra. A gotowany czosnek zupełnie zgubił swoją ostrość i stanowi kolejny słodki akcent.

Akcje związane z kuchniami świata zawsze wzbudzają moje zainteresowanie więc z przyjemnością wygrzebałam przepis autorstwa marokańskiego szefa kuchni Lahoucine Belmoufida (nie pytajcie jak to się czyta, ale jeśli ktoś wie, to z przyjemnością się dowiem) z książki Culina Mundi i dołączam do akcji „Smaki Afryki”.




Składniki:
(2 porcje)

ok. ½ kg marchewki
3-4 ząbki czosnku
pęczek kolendry
sól, pieprz
kmin rzymski
kilka łyżek oliwy

Sposób przygotowania:

Marchewki obieram i kroję na plasterki. Ząbki czosnku leciutko miażdżę i obieram z łusek. Marchewkę i czosnek wrzucam do wrzącej wody i gotuję około 10 minut. Odcedzam. Odkładam czosnek. Studzę.

Czosnek siekam (lub rozcieram) z solą, pieprzem, kminem i oliwą. Siekam kolendrę.

Mieszam marchewkę z czosnkiem, przyprawami, oliwą i kolendrą.

[Listonic]

piątek, 30 kwietnia 2010

Sałatka z pieczonej marchewki z awokado

Ten przepis Jamiego Olivera od razu mi się spodobał.
Nieco go uprościłam (zbyt długa lista składników zawsze mnie zniechęca), ale powiem tak: jeśli nawet zrobicie tylko i wyłącznie pieczoną w ten sposób marchewkę to i tak warto. Pieczone warzywa są w ogóle przepyszne, ale przyprawiona ostrym chili i pachnąca kuminem marchewka to prawdziwy rarytas!
Chociaż z drugiej strony warto się przyłożyć, bo to danie jest złożeniem wielu smaków, a każdy idealnie znajduje tu swoje miejsce. Opisywana wyżej marchewka, miękkie awokado, świeża sałata i chrupiące ziarenka - wszystko podlane oryginalnym kwaskowatym dressingiem. Pycha!

Zrezygnowałam za to z tostów, rzeżuchy i śmietany, bo pieczywa staram się unikać, a reszta wydała mi się przesadą, ale Wam polecam dodanie przynajmniej porwanych na kawałki tostów – na pewno się przydadzą.




Składniki:

około ½ kg marchewki
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka kuminu
1 łyżeczka chili w płatkach
½ łyżeczki suszonego tymianku
sól, pieprz
oliwy
2 łyżki octu winnego białego lub czerwonego

2 awokado
1 pomarańcza
1 cytryna
2 garście warzyw liściowych (miałam akurat tylko sałatę lodową i też było
po 2 łyżki uprażonego sezamu i słonecznika

Sposób przygotowania:

Na początek kilka uwag technicznych.

Tymianek oczywiście lepiej jeśli jest świeży, ale akurat nie miałam, więc piszę jak było. Można użyć ziaren kuminu i rozetrzeć w moździerzu razem z suszonymi w całości papryczkami chili, ale tego też nie miałam, więc wzięłam suszone zioła i płatki chili.

Jeśli użyjecie młodej marchewki, to nie krójcie jej na zapałkę, nie ma takiej potrzeby. Ja miałam wielkie marchewy z zimowych zapasów i raczej by się nie dopiekły.

Ziarna sezamu i słonecznika prażę na suchej patelni. Po prostu wrzucam na kilka minut i co jakiś czas potrząsam patelnią. Zapach da znać kiedy będą gotowe. Uważam tylko, by nie przypalić.

No to zaczynam.
Marchewkę obieram i gotuję w osolonej wodzie około 10 minut. Wyjmuję i kroję na zapałkę (albo tak jak mi wyjdzie, bo są jeszcze ciepłe).

W czasie, gdy marchewki się gotują miażdżę ząbki czosnku, wyjmuję z łupiny i bardzo drobniutko siekam. Dosypuję do nich kumin, chili, tymianek, sól i pieprz, wlewam około 1 łyżki octu winnego i dolewam kilka łyżek oliwy. Wszystko dokładnie mieszam.

Włączam piekarnik i ustawiam na 180 stopni. Wykładam blachę papierem do pieczenia.

Marchewkę dokładnie obtaczam w zaprawie z oliwy i przypraw, rozkładam na blasze. Obok kładę przekrojone na pół (przekrojoną stroną do dołu) pomarańczę i cytrynę.
Wszystko piekę 20-30 minut – zależy od wielkości i wieku marchewki.

Wyjmuję pestki z awokado, obieram i kroję na plastry. Jeśli marchewka jeszcze nie jest gotowa, to lekko skrapiam awokado cytryną, żeby nie ściemniało.

Rozkładam sałatę i awokado na półmisku. Na to wykładam upieczoną marchewkę.

Przy dressingu staram się uważać, bo muszę wycisnąć sok z upieczonych połówek cytryny i pomarańczy. Do tego dodaję oliwę, mniej więcej tyle ile wyszło soku. Na koniec jeszcze około łyżki octu winnego oraz sól i pieprz. Polewam dressingiem warzywa.

Wszystko posypuję uprażonymi ziarnami.

Warto było.

piątek, 4 grudnia 2009

Zimowy obiad

Nawet najlepsza pieczeń to nie wszystko. Trzeba ją z czymś podać.
Dlatego mam dla Was propozycję jak przyrządzić pyszny zimowy obiad.
Będzie w nim miejsce i na własnoręcznie przyrządzony schab i na kojące piure z ziemniaków, a także na odrobinę oszustwa, czyli warzywną mrożonkę.
W ciemny grudniowy dzień takie zestawienie rozgrzeje każdego.


 


Składniki:
(na 4 osoby)

pieczony schab ze śliwkami (przepis tutaj)
1 kg ziemniaków
¾ szklanki mleka
3 łyżki masła
duża paczka mrożonej marchewki z groszkiem
sól, pieprz
ewentualnie gałka muszkatołowa

Sposób przygotowania:

Przygotowuję pieczeń według podanego przepisu.

Ziemniaki obieram, myję, gotuję z solą do miękkości. 2 łyżki masła rozpuszczam razem z mlekiem – mieszanka ma być ciepła. Odcedzam ziemniaki, ubijam praską i mieszam z mlekiem i masłem. Posypuję odrobiną gałki muszkatołowej. Mieszam.

Marchewka z groszkiem jest jeszcze prostsza. W rondlu z grubym dnem rozgrzewam łyżkę masła, wrzucam mrożone warzywa i duszę do miękkości (czy też raczej: półtwardości). Doprawiam solą i pieprzem.
Oczywiście można ugotować marchewkę, pokroić w kostkę i dołożyć do niej groszek z puszki, ale to już wymaga więcej zachodu.

Nakładam na talerze ziemniaki (taką masę łatwo się formuje, więc można bardziej się postarać niż ja i dekoracyjnie ułożyć albo ozdobić szlaczkami robionymi widelcem), marchewkę z groszkiem i grube plastry gorącej pieczeni.

Oczywiście nie trzeba robić piure, można przecież użyć do ziemniaków sosu wytopionego z pieczeni.

Smacznego!

piątek, 27 listopada 2009

Placki z cukinią

Placki mają w sobie coś takiego, że ręka sama wyciąga się po następny. Jednak placki opisane poniżej nie mają nic wspólnego z tuczącymi słodkościami, ale niemal całkowicie składają się z warzyw. To doskonały pomysł na lekki posiłek nawet dla tych, którzy do cukinii nie są przekonani. Ale zaraz, zaraz, jak można nie lubić cukinii?

 


Składniki:
(na około 20 sporych placków)

4 nieduże cukinie (ok. 800 g)
1 spora marchewka
1 por (tylko biała część)
pęczek natki pietruszki
3 jajka
3-4 łyżki mąki
sól, pieprz
olej do smażenia

Sposób przygotowania:

Cukinii nie obieram, tylko myję i ścieram na grubej tarce, ale też staram się kupować te mniejsze, młode sztuki. Marchewkę obieram i też ścieram, por kroję na małe kawałki, siekam natkę.

Najistotniejsze w przygotowaniu tych placków jest porządne odciśnięcie cukinii. Można użyć do tego celu sitka, jednak moim zdaniem to nie wystarczy i proponuję rozłożenie startej cukinii na ścierce.
(Właściwie to najlepiej byłoby to robić tak jak kiedyś robiono twaróg, czyli zawijano w lnianą ściereczkę i odciskano, najlepiej wieszając na haku na kilka godzin.)

Nie będę jednak czekała godzinami na cukinię, bo przecież trzeba ją wymieszać z marchewką, porem, natką, jajkami, mąką i doprawić solą i pieprzem.

Rozgrzewam na patelni olej, nakładam łyżką masę formując placki i smażę z obu stron aż się porządnie zrumienią.

Natkę pietruszki można zastąpić oregano, ale, zwłaszcza jeśli używa się suszonego, trzeba bardzo uważać z ilością.
Czasami jem placki z keczupem, ale bez dodatków też są wspaniałe.

środa, 25 listopada 2009

Kruche pierożki z nadzieniem marchewkowo-imbirowym

Ten przepis jest najlepszym przykładem na to, jak zrobić coś z niczego. Jedynym składnikiem, którego nie mam standardowo w domu jest świeży imbir, ale czasami o nim pamiętam i wtedy właśnie wymyślam kolejną potrawę z bardzo lubianym przeze mnie połączeniem marchewki, imbiru, cebuli i czosnku. Robiłam już makaron z tak przyrządzoną marchewką, sakiewki z ciasta filo z nadzieniem marchewkowym, podaję to jako dodatek do mięs i wreszcie dzisiaj zrobiłam kruche pierożki.
Co tu dużo kryć, wyszły przepyszne.




Składniki:
(na 20-25 pierożków)

ciasto:
250 g mąki
szczypta soli
125 g zimnego masła
1 jajko
zimna woda

farsz:
400 g marchewki (3-4 sztuki)
1 cebula
kawałek imbiru wielkości kciuka
2 ząbki czosnku
sól, pieprz
oliwa do smażenia

Sposób przygotowania:

Mąkę przesiewam i mieszam z solą. Zazwyczaj używam mąki pszennej i mąki krupczatki (na przykład 200 g pszennej + 50 g krupczatki). Siekam masło i rozcieram w palcach z mąką, aż uzyskam drobne kawałeczki. Dodaję jajko, wlewam odrobinę wody i szybko zagniatam ciasto. Owijam w folię aluminiowa i wkładam do lodówki na około godzinę.

Ciasto spokojnie się chłodzi, a ja w tym czasie kroję cebulę na drobniutkie kawałeczki, odrobinę solę i podsmażam na oliwie. Gdy się zeszkli dorzucam posiekany drobno czosnek oraz imbir starty na drobnej tarce, przyprawiam solą oraz pieprzem i smażę wszystko jeszcze jakieś 2 minuty. Potem dodaję obraną i startą na grubej tarce marchewkę i smażę jeszcze kilka minut. Przykrywam i duszę na wolnym ogniu, aż marchewka trochę zmięknie.

Rozwałkowuję ciasto jak najcieniej się da (a przy moich umiejętnościach nie jest to zbyt cienko) i wycinam kółka. Nakładam łyżką wystudzony farsz marchewkowy i zlepiam pierożki.

Wkładam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piekę około pół godziny. Przed upieczeniem można posmarować rozmąconym żółtkiem, ale mi się zazwyczaj nie chce.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Ziemniaki po cabańsku

Ziemniaki po cabańsku (czyli po prostu po pastersku, bo caban czy też czaban to po prostu pasterz) to regionalna potrawa pochodząca z ziemi chrzanowskiej. Oryginalnie przyrządza się ją w żeliwnym kociołku i piecze pod przykryciem z darni. Zielonym do dołu, rzecz jasna, żeby nie nasypać sobie ziemi do jedzenia.

Te zapiekane ziemniaki z marchewką, cebulą, boczkiem i kapustą, posypane obficie pietruszką są doskonały dowodem, że czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze.
Osobiście uwielbiam wyjadać słodziutką, miękką kapustę nasiąkniętą pachnącym tłuszczem (wybaczcie mi dietetycy!) wytopionym z boczku. Ale miłość do kapusty przekazano mi pewnie w genach.


Anka



Składniki:
(na 4 osoby)

kilkanaście liści dużej kapusty
¾ kg ziemniaków
½ kg marchewki
3 cebule
20-30 dkg wędzonego boczku, tłustego
natka pietruszki
ewentualnie tłuszcz do posmarowania naczynia

Sposób przygotowania:

Obieram ziemniaki i marchew, kroję na plastry. Cebulę siekam w talarki, boczek w słupki lub kostkę. Przygotowuję kilka dużych liści kapusty.

Moje ziemniaki po cabańsku różnią się od oryginału, choćby sposobem pieczenia. Nie wykładam naczynia do pieczenia plastrami boczku, tylko smaruję olejem lub smalcem i od razu układam liście kapusty tak, żeby boki naczynia też były przykryte. No i nie ustawiam kociołka na ognisku, a wstawiam brytfankę do piekarnika.
Przyznam się też, że przy wszelkich zapiekankach lubię wcześniej podsmażyć cebulę i boczek, ale oczywiście nie jest to konieczne.

A potem już tylko układam warstwami:
ziemniaki (i trochę natki pietruszki na wierzch)
boczek (natka)
cebula (dużo natki)
marchewka (jeszcze trochę natki)
ziemniaki (czy została mi jeszcze natka?)
Z natką tylko żartowałam, bo szczególnie na przednówku, gdy skończą mi się zapasy w zamrażarce, pietruszki wystarcza mi tylko na posypanie jednej warstwy, zazwyczaj wybieram wówczas moment po ułożeniu cebuli.
Na koniec przykrywam wszystko szczelnie liśćmi kapusty.

Wstawiam do piekarnika i piekę w temperaturze około 180 stopni aż ziemniaki będą miękkie. Zazwyczaj zajmuje mi to około dwóch godzin.
A potem w mieszkaniu rozchodzi się cudowny aromat.
Wcale się nie dziwię, że chrzanowianie chcą zarejestrować tę potrawę jako oficjalne danie!

niedziela, 15 listopada 2009

Dwukolorowa zupa paprykowa

Jedna z najbardziej dekoracyjnych zup jakie znam, a jednocześnie banalnie prosta w przygotowaniu. Podsmażam, gotuję, miksuję – i już! Trzeba jednak koniecznie zaopatrzyć się w dwie chochelki, by nalewać na talerz jednocześnie czerwoną i żółtą zupę.



Składniki:

2 nieduże cebule
1 duża czerwona papryka
1 pomidor
½ czerwonej papryczki chili
1 duża żółta papryka
1 ząbek czosnku
1 duża lub 2 małe marchewki
1 litr bulionu
sól, pieprz, cukier
olej do smażenia

Sposób przygotowania:

Papryki myję, pozbawiam gniazd nasiennych i pestek (szczególnie ważne w przypadku chili!), kroję w kostkę. Marchewkę myję, obieram i dowolnie kroję, siekam cebulę i czosnek. Pomidor sparzam i obieram ze skóry. Wypestkowuję.
Bardzo miły jest tu fakt, że kształt warzyw nie jest istotny, bo i tak wszystko zmiksuję.

W dwóch rondlach o grubym dnie smażę składniki. Do jednego wkładam warzywa na żółtą zupę: cebulę, czosnek, marchewkę, żółtą paprykę, do drugiego na czerwoną: cebulę, czerwoną paprykę, chili, pomidor, przy czym najpierw szklę cebulę, a potem podsmażam resztę składników (pomidor dodaję na koniec, tuż przed wlaniem bulionu).

Wlewam po pół litra bulionu do każdego garnka i gotuję około kwadransa. Miksuję, doprawiam solą, pieprzem i, w przypadku czerwonej zupy, cukrem.
Smacznego.

piątek, 13 listopada 2009

Ciasto z marchwią z bakaliami

Moje pierwsze ciasto marchwiowe upiekłam wieki temu, kiedy byłam jeszcze bardzo małą Chochelką. Przepis znalazłam w jakiejś książce kucharskiej, bo wówczas, w epoce sprzed Internetu, to było podstawowe źródło kulinarnych inspiracji. Ciasto nazywało się „piernik z marchwi” i choć sama sobie nie wróżyłam sukcesu, zachwyciło wszystkich, którzy go spróbowali. Mam nadzieję, że zachwyci i Was.

Porcja na tortownicę o średnicy 23 cm

Składniki:

1 niepełna szklanka oleju
1,5 szklanki cukru
4 całe jajka
2 szklanki mąki
2 szklanki marchewki, startej na drobnej tarce i odciśniętej z soku
szczypta soli
1 łyżeczka sody oczyszczonej
garstka rodzynków
skórka pomarańczowa kandyzowana

Sposób przygotowania:

Białka ubijam z cukrem, dodaję kolejno żółtka, olej na przemian z mąką wymieszaną z sodą i proszkiem, marchewkę. Na końcu wsypuję obtoczone w mące rodzynki i delikatnie mieszam.

Wykładam na tortownicę, której dno wyłożyłam papierem do pieczenia.

Piekę ponad godzinę w temperaturze 180 stopni.
Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */