Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia hiszpańska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia hiszpańska. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 września 2012

Gazpacho andaluzyjskie


To już chyba ostatni dzwonek na tę potrawę. Kiedy przyjdzie jesień, choćby i złota, będziemy mieć apetyt głównie na dania rozgrzewające, na parujące talerze leczo i rosołu, na kuchnię mięsną i konkretną. Nikt nawet nie pomyśli o chłodniku z pomidorów i papryki.

Gazpacho powinno się jeść schłodzone, prosto z lodówki, ale podałam je w letni, wietrzny dzień lekko ciepłe i nikt nie zgłaszał zastrzeżeń.

Przepis pochodzi z czasopisma „Kocham gotować latem”, Superhobby 5/2012.

Chuda

Porcja dla 8 osób.

Składniki:
  • 1 i ½ kg pomidorów
  • 2 strąki czerwonej papryki
  • 2 strąki zielonej lub żółtej
  • 2 ogórki
  • 2 cebule
  • ½ szklanki oliwy
  • 3 ząbki czosnku
  • 500 g pszennego chleba
  • sól

Sposób przygotowania:

Po pół strąka papryki zielonej i czerwonej kroję w kostkę i odstawiam do lodówki. Pomidory polewam wrzątkiem i obieram ze skórki, miksuję z pozostałymi warzywami.

Chleb wkładam do miski z wodą, kiedy zmięknie odciskam wodę i miksuję z warzywami. Na końcu dodaję oliwę i doprawiam solą. Zupa powinna mieć kremową konsystencję, dlatego warto ją przetrzeć przez sito.

Rozlewam gazpacho na talerze, każdą porcję ozdabiam papryką pokrojoną w kostkę.

sobota, 2 stycznia 2010

Tortilla (i bardzo długi wstęp)

Rozdział czterdziesty siódmy, w którym Sanczo Pansa nadal rządzi na wyspie Baratarii, lecz wydaje mu się to coraz uciążliwsze

"Wyglądało na to, że życzenie pana gubernatora zostanie zaraz spełnione, z sali przyjęć bowiem zaprowadzono go do sali jadalnej, gdzie czekał już stół obficie zastawiony, czekała też służba do mycia rąk, do usługiwania przy stole i do innych, na razie niewiadomych czynności. Fotel przy stole był tylko jeden i nakrycie na stole jedno, z czego łatwo było zrozumieć, że to dla Sancza i że on jeden będzie się posilał, a pozostali będą mu pomagali swą obecnością. Kiedy wkroczył na salę, rozległa się muzyka, która trwała, póki mył ręce i wycierał, a kiedy usiadł – zamilkła. W tej samej chwili pojawiła się obok gubernatora jakaś nieznajoma postać o dosyć ponurej twarzy i z fiszbinową pałeczką w dłoni. Nie zwracając uwagi na tę asystę, Sanczo Pansa rozejrzał się po stole, na. którym pełno było naczyń z rozmaitymi daniami, mokrymi i suchymi. Skinął z zadowoleniem głową i podczas gdy zawiązywano mu serwetkę pod brodą, zastanawiał się, od którego by zacząć. Sięgnął po najbliżej stojący półmisek z ostrygami, ale zanim zdążył której skosztować, jegomość u jego boku machnął pałeczką i pośpiesznie zabrano mu półmisek sprzed nosa. Chcąc nie chcąc zdecydował się na drugi, z pasztetem z królika, ledwie jednak wyciągnął doń rękę, gdy dotknięty pałeczką i ten półmisek uciekł przed Sanczem. To samo powtórzyło się i z trzecim półmiskiem, na którym leżały świeże jarzyny.
– Czy to obiad, czy sztuczki z królikiem i kapeluszem? – zapytał zdenerwowany
gubernator.
– Wasza niespożytość – powiedział z szacunkiem ów osobnik, na którego znak znikały potrawy – spełniam tylko swój obowiązek; jestem mianowicie lekarzem waszej niespożytości i mam pilnować, byście nie spożyli, uchowaj Boże, nic takiego, co zaszkodzi wam na żołądek; ostrygi były stanowczo za ciężkie, ten pasztet za ostry, te jarzyny zbyt wzdymające; z góry powiem, że nie radzę wam też jeść tej zupy, bo zawiera zbyt wiele płynu, ani tego mięsa, bo jest za suche – co powiedziawszy, wskazał pałeczką, a służba natychmiast sprzątnęła wazę z zupą i półmisek z pieczenia.
– Zostały więc – rzekł Sanczo – jeśli mnie wzrok nie myli, te apetycznie przyrządzone
przepiórki.
– Raczej umrę, niż pozwolę je tknąć waszej nietykalności – oznajmił lekarz.
– A to dlaczego? – zdziwił się Sanczo.
– Ponieważ, jak uczy Hipokrates, ze wszystkich niestrawności najniebezpieczniejsza jest ta, którą powodują przepiórki.
– Zacznijmy więc od innego końca – powiedział Sanczo. – Pan doktor zrobi przegląd
całego stołu i usunie wszystko, co może mi zaszkodzić, a tym, co zostanie, zajmę się już spokojnie, bez obawy, że mi ucieknie.
Lekarz skinął głową na znak zgody, następnie wbił jastrzębie spojrzenie w nakryty stół i pałeczka zaczęła wykonywać konwulsyjny taniec nad całą jego przestrzenią, w miarę zaś, jak się poruszała, służba ogołacała stół z naczyń, aż zamieniła go w białą pustynię, na której i mysz by się nie pożywiła, nie tylko człowiek, zwłaszcza zaś człowiek o tak dobrym apetycie jak Sanczo Pansa.
Głodnemu i złemu gubernatorowi na widok znikającego jedzenia oczy coraz bardziej wyłaziły z orbit, aż doprowadzony do szału trzasnął pięścią w stół, z ostatniego uciekającego półmiska złapał ręką kawałek mokrego placka, zwanego po hiszpańsku tortilla, i wpakowawszy go sobie do ust, przełknął prawie bez żucia, po czym wrzasnął:
– Wynoś mi się stąd, przeklęty łapiduchu, bo ci łeb utnę za próbę zamorzenia głodem władzy państwowej! Mnie zaś niech natychmiast dadzą jeść albo zrezygnuję ze stanowiska, bo ziarnka bobu nie jest warta posada, na której się nie można najeść do syta! "

Miguel de Cervantes „Don Kichot”.

Zanim przejdziecie na noworoczną dietę: tortilla. Spróbujcie koniecznie.




Składniki:
(3 porcje)

60-80 dag ziemniaków
15 dag boczku
1 duża cebula
sól, pieprz
pęczek natki pietruszki
6 jajek
olej do smażenia

Sposób przygotowania:

Ziemniaki obieram, myję i kroję w kostkę. Nie powiem jakiej wielkości, bo wtedy wyjdzie na jaw, że każdy kawałek jest inny. Przyjmijmy, że bok długości jednego lub półtora centymetra czasami też się zdarza.
Boczek kroję w słupki, cebulę w kostkę.

Myślę, że można się pokusić o smażenie wszystkich składników oddzielnie, ale kto ma na to czas i ochotę? Dlatego na dużą patelnię wrzucam ziemniaki i smażę około 10 minut na średnim ogniu. Potem dokładam cebulę i lekko solę. Po około pięciu minutach dodaję boczek i wszystko smażę jeszcze około pięciu minut, aż ziemniaki będą prawie miękkie. Często mieszam, ale delikatnie, żeby nie porozwalać ziemniaków.

Przekładam wszystko do miski, posypuję drobno posiekaną natką pietruszki, solą i pieprzem, wlewam jajka i wszystko mieszam.

Patelnię, jeśli trzeba, wycieram papierowym ręcznikiem, żeby nie zostały na niej na przykład kawałki cebuli i wlewam odrobinę oleju. Na rozgrzaną patelnię kładę masę ziemniaczaną, formuję okrągły, płaski placek i smażę na średnim ogniu, aż przypiecze się spód.

Biorę głęboki oddech, bo przede mną najtrudniejsza część zadania.
Na wszelki wypadek wdziewam rękawice kuchenne, które może i zmniejszają zdolności manualne, ale przynajmniej nie trwale tak jak oparzenia. Znajduję duży płaski talerz, którym przykrywam patelnię i szybkim ruchem przekręcam patelnię do góry nogami tak, że tortilla ląduje na talerzu upieczoną stroną do góry. Potem bardzo, ale to bardzo ostrożnie zsuwam placek z talerza na patelnię i znowu smażę, aż ładnie się przyrumieni.

Przyznam się, że lubię z keczupem.

niedziela, 15 listopada 2009

Cocido madrileño

Przepis dostałam od Kuki, która ma męża Hiszpana. To danie przyrządza Jej hiszpańska Teściowa. Bardzo sycący posiłek i całkowcie zgadzam się z opinią Kuki, która napisała: "po spożyciu absolutnie zaleca się sjestę". Praktyczna potrawa. Kuka podpowiedziała mi: "na sobotni obiad po długim spacerze pierwsza klasa. Może sobie stać ugotowane w zamkniętym szybkowarze od rana. Potem tylko lekko podgrzewasz."


Składniki:
(porcja na 4 dorosłe osoby)

1 szklanka ciecierzycy
1 duży ziemniak
1 marchewka
garść fasolki szparagowej
2 duże cebule
mięso:
300 g pieczeni wołowej
udko kurczaka
kawałek boczku (dobrze otłuszczonego, najlepiej z kostką) - 10x5x2 cm
kawałek kości wieprzowej - mniej więcej wielkości jajka

Sposób przygotowania:

Ciecierzycę namaczam na noc w osolonej wodzie. Rano wkładam do szybkowara odcedzoną ciecierzycę, ziemniaka, marchewkę, fasolkę i mięso.

Zalewam wodą, więcej niż tylko do przykrycia. Porządnie solę, jak na rosół. Gotuję w szybkowarze 50 minut.

Na pierwsze danie podaję sam wywar z makaronem. W oryginalnej hiszpańskiej wersji, szczególnie, gdy jednym ze stołowników byłby rodowity Hiszpan, należałoby odlać wywar i ugotować w nim makaron, co spowoduje, że zupa stanie się zawiesista i mętna od mąki.

Na drugie danie serwuję ciecierzycę i warzywa z mięsem. Kuka opowiedziała mi, że puryści kulinarni jedzą samo mięso osobno na trzecie danie, ale w rodzinie Jej męża ciecierzyca, warzywa i mięso podawane są razem. Mięso wyjmuję z rosołu i opiekam w piekarniku na grillu, aż z wierzchu będzie rumiane i chrupiące. Dwie duże cebule siekam drobno, rumienię na maśle i mieszam z ciecierzycą w dużej misce, na to kładę pokrojone warzywa i na wierzch mięso.
Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */