Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięsa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięsa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 marca 2023

Pyszna młoda koźlęcina wolno pieczona

Odkąd zamieszkaliśmy na wsi, zyskaliśmy dostęp do jajek prosto od kury, mleka prosto od krowy i serów prosto od kozy. A dziś na obiad zaserwowałam absolutną nowość w naszym menu, mianowicie koźlęcinę. Trochę się obawiałam jej smaku, ale zupełnie bezpodstawnie. Była pyszna, soczysta i mięciutka. Nie miała żadnego swoistego smaku, który zostałby zwąchany i wzgardzony przez nieletnich. Przypominała trochę udziec z indyka (może dlatego, że też piekę go w niskiej temperaturze?), zatem 4/5 rodziny zjadło z przyjemnością, a 1/5 wyrzekała okrutnie.

Chuda


 

Składniki:

  • 2 przednie nogi (1,5 kg razem z kością) młodego koziołka
  • oliwa z oliwek
  • majeranek, czosnek niedźwiedzi
  • 2 średnie cebule
  • 5 dużych ząbków czosnku 
  • białe wino półwytrawne

Sposób przygotowania:

Umyte mięso natarłam pastą zrobioną z przypraw, zmiażdżonych 2 ząbków czosnku i oliwy. Odstawiłam na 24 godziny do lodówki.

Nastepnęgo dnia przełożyłam mięso do rękawa foliowego, dołożyłam grobo posiekane 3 ząbki czosnku i dwie cebule, podlałam dwoma szklankami wina.

Wstawiłam do piekarnika rozgrzanego (no, bez przesady z tym rozgrzaniem) do 120 stopni, piekłam 3 godziny. 

Podałam z ziemniakami i surówką z kiszonej kapusty.


wtorek, 14 czerwca 2016

Paszteciki w cieście francuskim

Paszteciki, którymi zachwycicie każdego. Na pomysł, żeby je zrobić wpadłam przypadkiem. Otóż jak wierni czytelnicy wiedzą, lubuję się w przygotowywaniu pasztetów mięsnych z dużą ilością warzyw. Mój najlepszy przepis to ten, ale nie będę ukrywać, że ostatnio lenistwo wzięło górę i nie przykładam się tak bardzo. Odkryłam, że bardzo dobry pasztet wychodzi z mięsa rosołowego, zmielonego z wszystkimi warzywami z rosołu: kapustą, marchewką, pietruszką, selerem, cebulą i zielonymi liśćmi lubczyku. Dodaję do niego bułkę tartą, czasem jajko (chyba, że zapomnę), przyprawy i drobno posiekaną średnią cebulkę, usmażoną na bardzo kopiatej łyżce domowego smalcu ze skwarkami (pilnuję, by zawsze mieć w domu kamienny garnuszek z własnoręcznie przyrządzonym smalcem). To wkładam do kokilek, to stanowi nadzienie moich pasztecików. Tego jednego dnia pomyślałam, że zamiast piec jak zwykle kilka porcji pasztetu, może zrobić paszteciki w cieście francuskim. Ponieważ gotowe ciasto francuskie to mój lodówkowy must have, to zrobiłam, upiekłam, zachwyciłam męża i samą siebie. Od tamtej pory piekę je prawie co tydzień, jeśli tylko gotuję przy niedzieli rosół.

Chuda



Składniki:
  • mięso z rosołu razem ze wszystkimi warzywami, z którymi się gotowało
  • bułka tarta (ok. 0,5 szklanki)
  • 1 średnia cebula
  • duża łycha smalcu ze skwarkami (może być z kiełbasą jak w przepisie, może być bez)
  • 1 łyżeczka mielonego imbiru
  • 1 łyżeczka mielonej papryki
  • 0,5 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
  • pieprz, sól do smaku
  • roztrzepane jajko
  • duża porcja gotowego ciasta francuskiego (375 g)
Sposób przygotowania:

Pasztety i wiele innych dań przygotowuję z pomocą mojego ulubionego robota kuchennego o dużej mocy. Nie mam w domu gotowej bułki tartej, ale przeważnie mam suchy chleb, który zasadniczo zbieram dla kur i wymieniam u moich kochanych Ciotek na wiejskie jajka, jednak od czasu do czasu, gdy potrzebuję bułki tartej, wrzucam kilka suchych kawałków pieczywa do robota i mielę. Nigdy nie liczę, ile wrzuciłam, więc ilość bułki nie jest dokładnie określona. Jeśli będzie jej mniej, pasztet wyjdzie bardziej miękki i wyraźniej mięsny.

Do zmielonej bułki dodaję mięso z rosołu starannie obrane z kości i wszystkie warzywa z wywaru (też nigdy nie wiem, ile ich dokładnie jest, bo czasem mąż wyjada kapustę i marchewkę razem z rosołem). Dodaję przyprawy, połowę roztrzepanego jajka (resztę zostawiam do sklejenia i posmarowania pasztecików po wierzchu) i miksuję razem na gładką masę.

Na patelni rozpuszczam smalec ze skwarkami i dodaję do niego (od razu) drobno posiekaną cebulę. Kiedy cebulka przyjemnie się zazłoci, wlewam wszystko do masy pasztetowej i przez chwilę mieszam na niskich obrotach.

Rozwijam rulon ciasta z jednej strony, nakładam wałek nadzienia, zwijam, brzeg sklejam jajkiem, odcinam plastikowym nożykiem, układam na blasze na papierze do pieczenia. Nakładam kolejny wałek nadzienia i tak dalej, do skończenia ciasta. Jeśli zostanie mi nadzienia, wkładam do kokilki i piekę pasztet do chleba.

Paszteciki smaruję po wierzchu roztrzepanym jajkiem, posypuję kminkiem, wstawiam blachę do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Piekę 30-35 minut, aż będą dobrze rumiane z wierzchu i pod spodem.

Upieczone są pachnące, puszyste i bardzo smaczne. Zwykle planuję podać je z barszczem czerwonym, ale nigdy nie zdążam przyrządzić barszczu, tak szybko znikają.

piątek, 6 maja 2016

Zachwycający delikatny indyk w cytrusowej marynacie

Jakiś czas temu postanowiłam zmierzyć z wyzwaniem pt. udziec z indyka, który wciąż pozostawał dla mnie kulinarną terra incognita. Trafiłam na przepis, który mnie zelektryzował i postawił do pionu wszystkie kubki smakowe. Grzegorz z mniammniam.com wie, jak rozpalić kobietę, powinien napisać kulinarną wersję „50 twarzy Greya”. I nie jest, powiadam Wam, tylko gawędziarzem, bowiem przyrządzony według jego przepisu udziec jest ucztą dla zmysłów. Robiłam go już kilka razy, ale ostatnio zaserwowałam z sałatką z młodych liści szpinaku, z młodą cebulką i pomidorkami koktajlowymi, doprawioną olejem lnianym, a sączyłam przy tym sauvignon blanc. I pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się rozpłakać się ze szczęścia nad talerzem.

Chuda


Składniki:
  • udziec z indyka o wadze około 1,5-1,7 kg (u mnie raz jest większy, raz mniejszy, ale marynatę robię z tej samej porcji)
marynata:
  • 4 łyżki sosu sojowego
  • 4 łyżki miodu
  • 2 łyżki grubo tłuczonego czerwonego pieprzu (można zastąpić jedną łyżka pieprzu kolorowego lub czarnego)
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 2 łyżki soku z pomarańczy
  • 2 cm świeżego korzenia imbiru bardzo drobno posiekanego
  • 2 wyciśnięta ząbki czosnku
  • sól (ewentualnie)
Sposób przygotowania:

Mięso myję dokładnie i osuszam papierowym ręcznikiem. Czasem kupuję udziec trybowany (bez skóry i bez kości), ale przypieczona, chrupiąca skórka ma niezaprzeczalny urok. Jeśli udziec jest duży i w jednym kawałku, kroję go na pół.

Pieprz rozdrabniam z grubsza w moździerzu, pozostałe składniki marynaty mieszam w szklanej misce. Wkładam mięso do zalewy, odstawiam na jakiś czas (Grzegorz radzi na godzinę w temperaturze pokojowej, ale często robię marynatę wieczorem i wtedy wstawiam miskę do lodówki, a rano piekę).

Mięso razem z marynatą przekładam do rękawa do pieczenia (można też użyć woreczka do pieczenia) i na blasze lub w naczyniu żaroodpornym wstawiam do piekarnika. Temperatura pieczenia – 120 stopni, czas: 3 godziny. Warto poczekać, bo efekt jest oszałamiający. Pyszne, mięciutkie mięso.

wtorek, 28 maja 2013

Karkówka w majonezie

W tym roku, jak co roku, mamy wyjątkowo zimny maj. W taką pogodę doskonale wchodzą mi mięsa. Myślę, że i Wam spodoba się ten przepis, bo nie wymaga dużo pracy, a efekt jest pyszny i sycący. Przepis dostałam od pana w warzywniaku, ale w sieci znajdziecie wiele wariacji na temat. 

Chuda

Składniki:
  • 6 plastrów karkówki
  • 2-3 pory
  • sól
  • pieprz
  • słoik majonezu Kieleckiego  (500 ml)

Sposób przygotowania:

Wieczorem plastry karkówki lekko rozbijam, solę, pieprzę, układam warstwami w salaterce i zostawiam na noc w lodówce.

Następnego dnia na dnie naczynia żaroodpornego układam plastry mięsa, na to pokrojone w plasterki pory i całość zalewam majonezem – ma być gruba warstwa ok. 1 cm. Naczynia nie trzeba natłuszczać, bo i tak wszystko będzie pływać w oleju z majonezu.





Przykrywam naczynię pokrywką i piekę w piekarniku nagrzanym do 180-200 stopni ok. 75 min, aż mięso będzie miękkie, a wierzch apetycznie przyrumieniony.

wtorek, 13 listopada 2012

Gulasz na słodko-pikantno


Jeśli lubicie mięso na słodko, to jest to danie dla Was i dla mnie. Nudny gulasz zupełnie zmienił charakter za sprawą marchewki i soku z pomarańczy i tym samym z dania symbolizującego w moim menu jesienną depresję wyszła całkiem intrygująca potrawa. Jeśli jednak gotujecie dla zwolennika klasyki, to nie eksperymentujcie, bowiem miast uznania, szacunku i chwały dostanie się Wam ciężkie spojrzenie pełne wyrzutu.

Tak było ze mną.

I pomyśleć, że mając na względzie niechęć Męża do cynamonu i goździków, odrzuciłam te składniki, choć serce mi się rwało. Chciałam, żeby wilk był syty i owca cała, ale nie wyszło. Bo w kuchni jak w życiu – nie zawsze wychodzi.

Osobiście polecam. Przepis Karola Okrasy z gazetki Lidla.


Chuda


Składniki:
  • 1 kg mięsa gulaszowego (łopatka wieprzowa lub szynka wieprzowa)
  • biały pieprz
  • sól
  • 40 g mąki pszennej
  • 50 ml oleju rzepakowego
  • 2 ząbki czosnku pokrojone w cienkie plasterki
  • 2 cebule pokrojone w grubą kostkę (1cm x 1cm)
  • 400 g marchwi pokrojonej w grube plastry
  • szczypta majeranku
  • 4 liście laurowe
  • 2łyżki miodu
  • 250 ml piwa
  • 1 pomarańcza
  • 0,5 l wody
Sposób przygotowania:

Mięso kroję w grubą kostkę, doprawiam białym pieprzem i solą. Każdy kawałek dokładnie obtaczam w mące.

Na patelni rozgrzewam olej, obsmażam mięso z każdej strony na złoty kolor, często mieszając. Przekładam do garnka całą zawartość patelni, łącznie z płynem. Ja to robiłam na dwa razy, a wydawało mi się , że mam dużą patelnię. Kilogram mięsa to jednak sporo.

Na opróżnionej patelni, wyczyszczonej ręcznikiem papierowym, wlewam 2 łyżki miodu. Gdy miód zaczyna się pienić, dodaję pokrojone cebule i czosnek. Smażę do momentu zeszklenia cebuli. Następnie dodaję marchewkę w plasterkach, liście laurowe i majeranek. Mieszam wszystko razem.

Wszystko, co znajduje się na patelni, zalewam piwem. Piwo ma się zapienić i delikatnie zagotować.

Kiedy cebule się smażą, wrzucam do wrzątku wyszorowaną pomarańczę. Gdy ostygnie, Piotruś z Michasiem ścierają z niej skórkę, bijąc się o tarkę. Do gulaszu potrzebna jest skórka z tylko jednej ćwiartki. Pomarańczę, obtartą do żywego miąższu przez pracowitych syneczków, obieram z tego, co zostało i kroję na kawałki (każdą cząstke na pół).

Słodko-piwno-cebulową zawartość patelni dodaję do rondla z gulaszem, tam też wędruje pomarańcza w kawałakch oraz wiórki skórki z jednej ćwiartki. Dodaję 0,5 litra wody, mieszam i duszę. Duszenie w zwykłym, przykrytym garnku powinno trwać ok. 1,5 godziny, w moim szybkowarze mięso było mięciutkie już po 40 minutach.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Udka kurczaka pieczone z imbirem, pomarańczami i chilli

Mąż w delegacji, dzieci w placówkach – w końcu mogę gotować tylko dla siebie, tak jak lubię, bez oglądania się na upodobania innych. Każdy gotujący dla bliskich jest skazany bowiem na kompromisy: albo gotować potrawy, które lubi rodzina, albo gotować dwa obiady. Czasem uda się trafić, że wszyscy lubią to samo. W naszym domu ja wyraźnie idę w stronę eksperymentów i testowania nowych przepisów, a Mąż woli sprawdzoną klasykę, nieobciążoną ryzykiem braku obiadu. Tyle mojego testowania, co go nie ma w domu.

I tak odkryłam danie bardzo szybkie, nieskomplikowane, przyjemne i pyszne – udka kurzęce pieczone z pomarańczą, z nutą imbiru i chilli. Podstawowy przepis wzięłam od Majki.



Chuda

Składniki dla 1 osoby:
  • 2 małe udka (zwane w zależności do regionu „udzikami”, „drumstikami” albo „pałkami”
  • 2 średnie ziemniaki
  • 1 mała pomarańcza
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka tymianku
  • 2 cm kawałek korzenia imbiru
  • chilli (marynowane krojone w paseczki), kilka paseczków na koniec widelca
  • ½ łyżeczki soli
Sposób przygotowania:

Udka myję i osuszam.

Imbir ścieram na tarce, mieszam z oliwą, solą i chilli. Polewam mięso przygotowaną marynatą i odstawiam na bok.

Pamarańcze zanurzam na kilka minut we wrzątku i kroję na półplasterki. Ziemniaki obieram i kroję na cienkie plasterki (do 5 mm grubości).

Foremkę do pieczenia smaruję masłem, układam udka w marynacie, przekładam je plasterkami pomarańczy i obkładam ziemniakami. Ziemniaki solę i posypuję tymiankiem.

Piekę ok. 1 godziny, aż mięso się zarumieni i ziemniaki zmiękną (moje mogłyby zarumienić się bardziej, ale pędziłam po dzieci do placówek). Podaję z zieloną sałatą z dodatkiem pomidorów, rzodkiewki i łyżki oliwy. Wyborne!

czwartek, 12 kwietnia 2012

Kurczak w czekoladzie z bananami i chilli

Z okazji dzisiejszego Dnia Czekolady postanowiłam zjeść czekoladowy obiad. Kiedy znalazłam ten przepis, wydawało mi się, że będzie to takie przyjemne, słodkie danko w sam raz dla dzieci. Całe szczęście, że zrobiłam je dla siebie, nie dla małolatów. Z czekolady został tu jedynie kolor i posmak w tle, sos jest mocno pikantny i bardzo rozgrzewający, a kurczak soczysty. Idealne danie na chłodniejszy dzień. Podałam je z ryżem, można też z makaronem.

Skorzystałam z przepisu Pauliny z Kotlet.tv., zmniejszyłam o połowę ilość mięsa i pomidorów, bo gotowałam tylko dla siebie, ale sosu było bardzo dużo nawet po odparowaniu.

Chuda


Składniki dla 1 osoby:
  • pojedyncza pierś z kurczaka (250 g)
  • ½ puszki pomidorów krojonych bez skórki (200 g)
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • paseczki chilli z zalewy na koniec widelca, ewentualnie można dodać kilka krążków świeżej papryczki lub 1/2 łyżeczki sproszkowanej
  • garść posiekanych migdałów
  • 1 banan
  • 30 g gorzkiej czekolady
  • sól do smaku
  • 1/2 szklanki wody
  • płatki migdałów lub sezam (do posypania)
Sposób przygotowania:

Pierś z kurczaka myję, osuszam, kroję na kawałki, niezbyt drobne, ale i niezbyt duże. Czosnek siekam drobno, banana w plasterki. Czekoladę dzielę na kostki.

Na patelni rozpuszczam masło, na rozgrzane wrzucam posiekany czosnek. Delektuję się jedynym w swoim rodzaju aromatem, a następnie dodaję pomidory (można je przed wrzuceniem na patelnię zmiksować). Podsmażam przez chwilę.

Dodaję przyprawy, posiekane migdały, plasterki banana. Wlewam wodę i wrzucam kawałki czekolady, mieszam. Solę do smaku.

Dodaję kawałki kurczaka, mieszam. Duszę około 40 minut, najpierw bez pokrywki, by sos częściowo odparował, a następnie przykrywam i trzymam na niewielkim ogniu, aż mięso zmięknie.

Podaję z ryżem, posypane płatkami migdałów.

niedziela, 25 marca 2012

Pieczeń rzymska z jajkami


Naturalnie pieczeń rzymska ma z Rzymem tyle samo wspólnego co fasolka po bretońsku z Bretanią. – nic. Wywodzi się z kuchni niemieckiej i jest niezłym zamiennikiem mielonych, nie trzeba stać przy patelni, a i jajko w środku wygląda całkiem efektownie.
A mi pieczeń rzymska  nieodmiennie kojarzy się z Wielkanocą i w niczym nie przeszkadza mi fakt, że nigdy jej nie robię przy tej okazji.

Jak zwykle przepis można (i należy) modyfikować, np. dodając trochę mielonego mięsa innego rodzaju, najlepiej wołowiny lub cielęciny (chociaż tę ostatnią rzadko widuję w sklepach). Można też podsmażyć drobno posiekany czosnek (dużo, czosnek zawsze pasuje), dodać posiekany koperek lub inne zioła i zamiast bułki tartej dołożyć czerstwą bułkę namoczoną w mleku (wtedy dodatek zimnej wody raczej nie będzie konieczny). Podsmażone pieczarki też zawsze doskonale się sprawdzą.
Cebuli można nie podsmażać, tylko zmielić w maszynce.

Smacznego!

Anka

Składniki:
  • ok. 8 jajek ugotowanych na twardo + 2 małe świeże jajka (ewentualnie jedno duże)
  • 2-3 cebule
  • 1 kg mielonego mięsa wieprzowego
  • 2-3 łyżki tartej bułki
  • majeranek, drobno posiekana natka pietruszki  (lub inne, ulubione przyprawy i zioła)
  • sól, pieprz
  • olej lub masło do podsmażenia cebuli

Sposób przygotowania:

Cebule drobno kroję, podsmażam aż się zeszklą, ale nie rumienię. Odstawiam do lekkiego przestudzenia.

W dużej misce mieszam mięso, surowe jajka, bułkę tartą, przyprawy oraz podsmażoną cebulę. Dodaję 3-4 łyżki zimnej wody (można dodać mleko lub śmietankę, niektórzy dodają bulion i to sporo) i dokładnie wyrabiam masę.

Ugotowane na twardo jajka obieram, odkrawam końcówki tak, by było widoczne żółtko.

W wysmarowanej tłuszczem keksówce (mi wystarczyła forma o wymiarach ok. 12x23 cm) układam na dnie połowę mięsnej masy. Pośrodku robię niewielkie wgłębienie i układam w rządku jajka tak, by się stykały. Przykrywam jajka pozostałą częścią mielonego mięsa, szczególnie dokładnie upychając masę po bokach.
Oczywiście można to wszystko układać na folii elegancko rolując całość, ale ja się obawiam, że miałabym potem problemy z przełożeniem do formy.

Piekę około godziny w 180 stopniach. Zanim wyjmę z keksówki odstawiam na co najmniej 10 minut.

Podaję na ciepło do kaszy lub ziemniaków (i znowu zrobiłam buraczki), pyszna też na zimno do kanapek.

niedziela, 11 marca 2012

Drobiowe kotlety z pieczarkami


Ostatnio była tarta, wcześniej ciastka i zupa, więc przyszła pora na coś konkretniejszego.

Nie wiem jak to wygląda u Was, ale ja wszelkie kuchenne eksperymenty mogę robić co najwyżej dla siebie, bo dzieci najchętniej żywiły by się rosołem, pomidorową oraz kotletami mielonymi z buraczkami. A i gulaszem też nie pogardzą.
Na szczęście powoli przyzwyczajają się do różnych rzeczy: córka uwielbia czarne oliwki i kiszone ogórki, a syn zjadł ze smakiem kurczaka szczodrze przyprawionego kuminem i zielem angielskim. 

Kto wie, może kiedyś polubią nawet brukselkę?

Anka


Składniki:
  • ok. 600 g mielonego mięsa drobiowego (wzięłam indyka)
  • ok. 20 dag pieczarek
  • 2 nieduże pory (tylko białe części, można wziąć cebulę)
  • 1-2 łyżki bułki tartej
  • sól, pieprz
  • ok. ½ szklanki startego parmezanu (niekoniecznie, można też wziąć żółty ser)
  • 1 jajko
  • sól, pieprz
  • natka pietruszki
  • olej i/lub masło do smażenia

Sposób przygotowania:

Pory przekrawam wzdłuż na pół, oczyszczam, myję, kroję na półplasterki. Posypuję lekko solą i pieprzem i podsmażam na dużej patelni aż zmiękną (podsmażam na maśle z niewielkim dodatkiem oleju). Przekładam do dużej miski.
Pod koniec smażenia można dodać 1-2 drobno posiekane ząbki czosnku.

Pieczarki oczyszczam, obieram ze skórki (ewentualnie myję, jeśli są naprawdę mocno brudne, ale robię to bardzo rzadko). Dość drobno kroję i kilka minut podsmażam na patelni. Dodaję do porów.

Gdy pory i pieczarki lekko przestygną, dodaję mięso, jajko, bułkę tartą, sól, pieprz, drobno posiekaną natkę pietruszki oraz parmezan i wszystko dokładnie wyrabiam (może się przydać odrobina zimnej wody). Formuję nieduże kotleciki, lekko spłaszczam.

Smażę kotlety na oleju z obu stron do zrumienienia. Ponieważ nie lubię długo smażyć, a obawiam się, czy nie są jeszcze surowe w środku, dodatkowo je dopiekam. Przekładam do naczynia żaroodpornego i wkładam do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 20-30 minut.

Podaję z ziemniakami lub ryżem i surówką. Przepyszne na zimno do kanapek.

sobota, 18 lutego 2012

Klopsy


Ciastka ciastkami, ale na obiad też coś trzeba ugotować. A przecież nie od dzisiaj wiadomo, że kuchnia polska mielonym stoi.

I tu od razu przyznaję, że już nie pamiętam, kiedy ostatnio smażyłam schabowego, ale za to dość często mam ochotę na mielone, ziemniaki i buraczki.

Prawda jest jednak taka, że mój niegdyś niewzruszony żołądek coraz gorzej toleruje niektóre potrawy. Smażone (szczególnie w panierce) mięso zdecydowanie powinnam sobie wybić z głowy, a raczej wyrzucić z menu. Co prawda i tak rzadko je robię, bo wyjątkowo nie lubię samego smażenia, ale przecież raz na kilka miesięcy można zjeść porządnego kotleta.

Skoro nie smażone, to może pieczone? Pomysł jest doskonały, zwyczajowo przerabiam kilogram mielonego mięsa i nie muszę potem myć kratek okapu, ani wietrzyć godzinami mieszkania. A zamiast stać nad patelnią, mogę poczytać – same plusy.

Anka



Składniki:
  • ¾ kg mielonej wieprzowiny
  • ¼ kg mielonej wołowiny
  • 1 jajko
  • 1 nieduża cebula
  • 1 czerstwa bułka
  • mleko (lub woda) do namoczenia bułki
  • 1-2 łyżki bułki tartej (niekoniecznie)
  • sól, pieprz
  • drobno posiekana natka pietruszki
  • majeranek lub inna ulubiona i pasująca do reszty składników przyprawa
  • tłuszcz do smażenia
dla urozmaicenia można dodać na przykład:
  • starty parmezan lub żółty ser
  • płatki owsiane
  • sos Worcestershire
  • 1-2 ząbki czosnku
  • drobno pokrojone suszone pomidory

Sposób przygotowania:

Bułkę namaczam w mleku.

Cebulkę obieram, drobno kroję i podsmażam na oleju lub maśle, aż się zeszkli. Podsmażanie nie jest niezbędne, ale dzięki temu cebulka nabierze słodkiego smaku i kotlety będą smaczniejsze. Jeśli dodaję czosnek, to na sam koniec smażenia dorzucam drobniutko pokrojony lub starty na tarce czosnek na patelnię.

W dużej misce mieszam obydwa rodzaje mięsa, dokładnie odciśniętą bułkę i całą resztę składników. I tu znowu uwaga: jeśli nie mam akurat czerstwej bułki, dodaję tylko tartą, ale wtedy często dolewam jeszcze łyżkę lub dwie wody.

Rękami bardzo dokładnie wyrabiam masę. Formuję kotlety, ale nieco większe niż tradycyjne mielone i raczej podłużne. Układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około godzinę – zależy od wielkości kotletów.

Do klopsów bardzo często podaję buraczki. Opiekane ziemniaki też są niezłe.

Tak przyrządzone mięso jest rewelacyjne na zimno do kanapek.

niedziela, 5 lutego 2012

Rolada z piersi indyka


Sezon na pieczyste do kanapek trwa. Tym razem wymyśliłam sobie coś w rodzaju rolady z pasztetem w środku. To mój kolejny pomysł na wykorzystanie mięsa z rosołu (cuduję jak mogę, bo przy takich mrozach nie ma to jak porządna zupa na domowym bulionie, więc rosół gotuję co chwila).

Jeśli farszu wyjdzie Wam za dużo z powodu obfitości mięsa lub pieczarek, nie ma problemu, włóżcie do kokilek i przy okazji upieczcie paszteciki. 

Bardzo polecam.

Anka

Składniki:
  • 1 kg piersi z indyka (lub ciut więcej)
  • 200-300 g gotowanego mięsa drobiowego
  • 1 mała czerstwa bułka
  • mleko do namoczenia bułki
  • 1 mała cebula
  • 2 garści pieczarek
  • 1 jajko
  • 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • sól, pieprz
  • masło i olej

Sposób przygotowania:

Bułkę namaczam w mleku.

Cebulę drobno kroję, pieczarki obieram i kroję w plastry. Na maśle podsmażam cebulkę aż się zeszkli, dodaję pieczarki, smażę kilka minut. Zestawiam z ognia.

Gotowane mięso oddzielam od kości, usuwam skórę. Mielę razem z pieczarkami i dokładnie odciśniętą bułką. Dodaję jajko, natkę pietruszki, doprawiam solą i pieprzem, dokładnie wyrabiam.

Pierś indyka przekrawam i delikatnie rozbijam tłuczkiem do mięsa, żeby otrzymać duży prostokątny płat. Obsypuję z obydwu stron solą i pieprzem. Równomiernie rozkładam nadzienie zostawiając wolne brzegi. Zwijam roladę i obwiązuję nitką.

Wkładam do naczynia żaroodpornego lub żeliwnego garnka, na którego dno wlewam trochę oleju i wkładam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około godzinę.

Po upieczeniu zostawiam do spokojnego ostygnięcia i kroję dopiero na zimno.

Mięso można obsmażyć przed włożeniem do piekarnika. Nie zaszkodzi dodatek tymianku, koperku czy na co tam macie ochotę.

Smacznego!

niedziela, 29 stycznia 2012

Pieczony schab nadziewany białą kiełbasą

Co jakiś czas odzywa się we mnie silna niechęć do kupowanych wędlin. Efekt jest zawsze ten sam: kupuję mięso i piekę. Czasami po prostu wrzucam kawałek karkówki lub indyczej piersi do piekarnika, nie przejmując się nawet szczególnie przyprawianiem, ewentualnie układam schab na grubych plastrach cebuli, tak jak w tym przepisie na żeberka, ale ostatnio zachciało mi się kombinować. 

Nadziewany schab wcale nie wymaga dużo pracy, a dzięki użyciu białej kiełbasy jako nadzienia, nawet nie trzeba wyciągać maszynki do mielenia mięsa (chociaż jednocześnie farsz bywa często zbyt słony). Jedyny problem to ładne uformowanie rolady, ale przecież na domowych kanapkach wygląd nie jest najważniejszy.
 

W nagrodę za nasze trudy dostajemy doskonały dodatek do chleba, sam schab jest zazwyczaj zbyt suchy, a dzięki nadzieniu wszystko się idealnie równoważy.


Anka
 


Składniki:
  • ok. 1 kg schabu bez kości
  • 2-3 kawałki białej kiełbasy
  • 1 jajko
  • ok. 2 łyżek bułki tartej
  • 2 łyżki posiekanego koperku i/lub natki pietruszki
  • ewentualnie: ostry żółty ser
  • sól, pieprz
  • majeranek
  • olej do smażenia

Sposób przygotowania:


Białą kiełbasę wyjmuję z osłonki, mięso mieszam z jajkiem, bułką tartą, posiekanym koperkiem i natką i dokładnie wyrabiam. Nadzienia najprawdopodobniej nie trzeba dodatkowo doprawiać (na pewno nie dosypywałabym soli), ale można ewentualnie dodać jeszcze majeranku, jeśli ktoś lubi, bo ja bardzo. Można też dodać starty żółty ser (rozłożyłam plasterki sera na schabie, ale bardzo cienką warstwę - prawdę mówiąc równie dobrze mogłam z tego zrezygnować).

Schab rozcinam i rozbijam tłuczkiem, żeby uformować jak największy płaski prostokąt. Z obydwu stron obsypuję solą i pieprzem. Rozbijając staram się nie masakrować mięsa.

Rozkładam równomiernie nadzienie na schabie zostawiając wolne brzegi i zwijam roladę. Obwiązuję nitką.

Na dużej patelni rozgrzewam olej i krótko obsmażam mięso. Przekładam do naczynia żaroodpornego. Na patelnię po smażeniu wlewam trochę wody, zagotowuję i polewam tym mięso. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni, piekę około godziny pod przykryciem.
Jeszcze wygodniej jest użyć dużej, żeliwnej brytfanki, wtedy obsmażam w niej mięso i wstawiam wszystko razem do piekarnika, bez przekładania.

I teraz najważniejsze: mięso zostawiam do spokojnego ostygnięcia. Jeśli jest przeznaczone tylko do kanapek, to kroję dopiero po zupełnym schłodzeniu.

środa, 25 stycznia 2012

Polędwiczki wieprzowe z suszonymi śliwkami w czerwonym winie

No dobra, nawet ja, zadeklarowana przeciwniczka śniegu, muszę przyznać, że kiedy świeci słońce i jest biało, to świat wygląda naprawdę ładnie.
A przynajmniej jest tak do momentu, gdy muszę odśnieżyć i oskrobać samochód :)

Dawno nie było polędwiczek. To może z suszonymi śliwkami? Proponuję bardzo prostą wersję, bo mnie osobiście zazwyczaj zniechęcają przepisy, w których lista składników przekracza pół strony.

Aha, bulion nie jest obowiązkowy, może być woda, albo samo wino.

Anka


Składniki:
  • 2 polędwiczki wieprzowe
  • 1-1½ szklanki czerwonego wina
  • ok. ½ szklanki bulionu
  • 2-3 ząbki czosnku
  • ok. 75 g suszonych śliwek bez pestek
  • sól, pieprz
  • olej do smażenia

Sposób przygotowania:

Polędwiczki myję, oczyszczam z błon, dokładnie osuszam i kroję na plastry. Doprawiam solą i pieprzem. Krótko obsmażam z obu stron na mocno rozgrzanym oleju. Przekładam do płaskiego naczynia żaroodpornego.

Patelni nie myję, tylko wylewam na nią wino i bulion, dorzucam śliwki oraz lekko zmiażdżone i obrane z łupinek ząbki czosnku, wszystko zagotowuję.
Wlewam zawartość patelni do naczynia żaroodpornego z mięsem i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piekę około godziny.

wtorek, 10 stycznia 2012

Rillettes

Ostrzegam: dzisiaj tłusto.

Pójdę pod prąd sugerowanym przez media trendom, bo jak co roku nie mam postanowień, także odnośnie diety (dobre chęci mam cały rok), a w dodatku ostatnio sobie przypomniałam o rillettes, czyli tłustym smarowidle do chleba.

Oczywiście rillettes można zrobić na przykład z łososia i wtedy będzie zdrowo i modnie, ale chociaż łososia mogłabym jeść codziennie, to kawał karkówki też często pojawia się u mnie w lodówce, szczególnie zimą. Zrobiłabym też rillettes z kaczki lub gęsi, ale problem polega na tym, że opisywaną potrawę dusi się długo i wytrwale we własnym tłuszczu, a drobiowego smalcu nawet nie chce mi się szukać.

Niech Was nie zmyli francuska nazwa, bo to smarowidło jest jednym z najlepszych pomysłów na zakąskę pod swojską wódkę. Co prawda już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio piłam wódkę, ale kanapka z chleba na zakwasie z mięsnym rillettes oraz kiszonym ogórkiem lub musztardą nieodmiennie mi smakuje.

Najpierw zrobiłam sobie rillettes podstawowe, tylko sól, pieprz i odrobina czosnku. Następnym razem z pewnością wsypię sporo majeranku, a potem zacznę eksperymenty z cebulką i jabłkiem. Albo wymyślę zupełnie coś innego o czym jak zwykle nie omieszkam Was poinformować.

Anka


Składniki:
  • ok. 800 g wieprzowiny (wzięłam karkówkę)
  • 200 g smalcu
  • sól, pieprz
  • 2 ząbki czosnku
  • woda

dodatki:
ziele angielskie, majeranek, jałowiec, goździki,
wino, bulion
i wiele, wiele innych

Sposób przygotowania:

Rillettes można przygotowywać z różnych gatunków mięsa. Ponieważ wzięłam niezbyt tłustą karkówkę, to dodałam smalcu, ale jeśli będziecie robili na przykład z samego boczku, może się okazać, że dodatkowy tłuszcz nie będzie już potrzebny. Następnym razem zrobię rillettes z łopatki.

Mięso kroję w kostkę, wkładam do garnka z grubym dnem (mam żeliwną brytfankę), dodaję smalec i wlewam odrobinę wody. Wody ma być tyle, by po rozpuszczeniu smalcu mięso było ledwie przykryte.
Posypuję solą i pieprzem, dodaję obrane i lekko zmiażdżone ząbki czosnku (można pokroić w plasterki). Gotuję na wolnym ogniu pod przykryciem przez około 4 godziny. Jeśli woda się wygotuje, należy dolać. Potem zdejmuję pokrywkę, rozdzielam włókna mięsa widelcem i jeszcze gotuję, by woda całkiem odparowała. Myślę, że zajęło to około godziny.

Gotowe rillettes jest mięciutkie i rozpada się pod dotknięciem, ale warto jeszcze trochę porozgniatać, co uczyniłam zwykłą łopatką.

Rillettes przekładam do słoiczków i trzymam w lodówce. Bez lodówki zresztą też całkiem długo wytrzymuje.

niedziela, 8 stycznia 2012

Pierś indyka w miodowym sosie


Wielkie słoje naturalnego, pachnącego miodu nigdy nie stoją długo w mojej kuchni. Ledwie zacznę, a już po chwili pokazuje się dno. Mój ulubiony to lipowo-spadziowy, a reszta rodziny zajada się delikatniejszym wielokwiatowym. Dla każdego coś dobrego.

Najwięcej schodzi oczywiście w grudniu, przy okazji świątecznych wypieków, ale lubię dodać łyżeczkę miodu i odrobinę octu lub soku z cytryny do zwykłej mieszanki warzywnej lub mięsno-warzywnej i zjeść z makaronem. Zresztą dodanie do potrawy mięsnej miodu to w ogóle bardzo dobry pomysł, co już kiedyś praktykowałam przy okazji schabu, a dzisiaj przyszedł czas na pierś z indyka.

Podczas gotowania cały czas powstrzymywałam się z trudem, żeby jeszcze czegoś nie dodać. Goździki, cynamon i ziele angielskie same wpychały się w ręce, suszone śliwki wypadały z szuflady, a pomarańcza pachniała zachęcająco. Oparłam się jednak i zrobiłam wersję bardzo prostą, słodką i ostrą z cytrynowym posmakiem.

Idealna potrawa na jesienno-zimową pogodę.

Anka


Składniki:
  • 60-70 dag piersi z indyka
  • 4 ząbki czosnku
  • sól, pieprz
  • słodka papryka w proszku
  • mała szczypta pieprzu cayenne (niekoniecznie)
  • 2 łyżki oliwy z oliwek lub oleju z pestek winogron
  • 2 duże łyżki miodu
  • 2/3 szklanki mleka
  • sok z cytryny
  • natka pietruszki do posypania
  • ewentualnie: 1-2 łyżeczki mąki do zagęszczenia sosu
  • tłuszcz do smażenia (użyłam oleju z pestek winogron)

Sposób przygotowania:

Pierś indyka myję, osuszam i dzielę na 2-3 spore kawałki.

W moździerzu ucieram czosnek z solą i pieprzem (sporo pieprzu), dodaję oliwę i robię pastę, którą smaruję mięso. Przykrywam mięso i odstawiam na godzinkę (lub nie, jeśli wcześniej nie pamiętałam, żeby to zrobić).

Na oleju obsmażam bardzo krótko mięso z obydwu stron, dodaję miód i mleko, wsypuję słodką paprykę i ewentualnie pieprz cayenne (nie dodałam ze względu na dzieci). Zmniejszam ogień, przykrywam patelnię i duszę wszystko 20-30 minut, zależy od wielkości kawałków mięsa.

Na koniec doprawiam sos sokiem z cytryny i ewentualnie solą. U mnie miodu było naprawdę pod dostatkiem: dwie czubate łyżki stołowe (miód nie był płynny), więc zużyłam sok z połowy naprawdę dużej cytryny.

W kubeczku dokładnie mieszam mąkę z odrobiną zimnego mleka (lub wody). Dla wygody zdejmuję mięso z patelni, a potem wlewam powoli mleko z mąką do sosu cały czas energicznie mieszając, żeby nie powstały kluchy. Zagotowuję. Kroję mięso w plastry, polewam sosem i posypuję natką pietruszki. Podaję z ryżem i surówką.

czwartek, 24 listopada 2011

Żeberka w doskonałej marynacie

Wołanie z głębi moich trzewi o posiłki energetyczne staje się coraz wyraźniejsze, zatem zima tuż-tuż. Po dwóch przepisach Ani na pyszne słodkości przedstawiam recepturę na mięsny konkret.

Jestem szczególnie dumna z marynaty, to ona tu rządzi. Udoskonaliłam znaleziony w sieci przepis, wzbogacając go dodatkiem fantastycznej przyprawy ziołowej: mieszanki kminku, kolendry, gorczycy, pieprzu białego i czarnego oraz suszonej papryki czerwonej i zielonej. Aromat jest niezrównany.

I jeszcze powiem Wam w sekrecie, że to danie już dwa razy pomogło mi udobruchać Męża i odzyskać jego względy. Jeszcze w trakcie posiłku noże szczękały niczym miecze na polu walki, ale z ostatnim kęsem przyszło ukojenie, zaświeciło słońce, a zwaśnione strony padły sobie w ramiona. Chyba nie trzeba lepszej rekomendacji :-)


Chuda



Składniki na dwie osoby:

  • ok. 500 g ładnych żeberek
  • 1 cebula 
  • 5 ząbków czosnku
  • 2/3 szklanki oleju
  • 1 łyżka musztardy
  • 1 łyżka miodu
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżka soli
  • 1-2 łyżki Podlaskiej przyprawy do mięs pieczonych i sosów
Sposób przygotowania:

Do miski wlewam olej, mieszam z musztardą, octem, miodem i wsypuję pozostałe składniki. Cebulę oraz czosnek drobno siekam, dodaję do marynaty.

Opłukane i osuszone mięso kroję na porcje i wkładam do miski z marynatą dbając, by kawałki były zanurzone. Wstawiam do lodówki – im dłużej postoi, tym lepiej, minimum dwie godziny, a najlepiej całą noc.

Kawałki mięsa przekładam do rękawa foliowego, polewam marynatą, zapinam klipsami. Nakłuwam rękaw od góry w trzech miejscach i wstawiam do zimnego piekarnika, rozgrzewam go do 180 stopni (góra-dół) i piekę ok. godziny.

Podaję z ziemniakami, brokułami, buraczkami lub inną sałatką.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Kaczka po pekińsku

Idzie zima, czuję to wyraźnie po zwiększonym apetycie na mięso. Mięcha! Najlepiej codziennie! Śnieżyce będą tuż-tuż, gdy zacznę smażyć kotlety w hurtowych ilościach, na razie, ze względu na moje zainteresowanie drobiem, obstawiam jedynie lekkie przymrozki.

Ten przepis dostałam od Beaty, która ma dwie kulinarne specjalizacje: kuchnię Wschodu i  obiady w 30 minut. Kaczka po pekińsku należy do pierwszej kategorii, jest z nią trochę zabawy, ale efekt murowany. Noc spędzona w marynacie zapewnia jej głęboki aromat, a sos śliwkowy nie ma sobie równych. Polecam go także do innych mięs, kapitalnie będzie się komponował np. ze schabem.

Do kaczki po pekińsku potrzebne są naleśniki lub tortille, w które zawija się mięso z dodatkami.

Chuda


Składniki:
  • 1 kaczka w kawałkach na 4-6 osób
Marynata:
  • 6 łyżek sosu sojowego
  • 1 łyżka mąki
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka octu
  • 1 łyżeczka oleju
  • 1 łyżka przyprawy pięciu smaków
  • sól, pieprz
Siekam drobno cebulę i czosnek, dodaję pozostałe składniki, mieszam. Osuszone i nakłute widelcem kawałki kaczki nacieram marynatą. Zostawiam w lodówce na noc.

Następnego dnia oblane marynatą kawałki kaczki przekładam do foliowego rękawa i piekę 1,5-2 godz. w temp. 180 stopni (góra-dół).

Sos śliwkowy:
  • 100g suszonych śliwek
  • 1/4 łyżeczki imbiru,
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 1/4 łyżeczki ostrej papryki
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 łyżki sosu sojowego
  • 1 łyżka sherry (niekoniecznie, jakoś nigdy nie mam pod ręką)
Śliwki wieczorem zalewam wodą, mają być tylko przykryte, i zostawiam na noc. Następnego dnia rano gotuję je w tej samej wodzie, miksuję, dodaję pozostałe składniki sosu. Przeciśnięty przez praskę czosnek dodaję na końcu. Podgrzewam razem 5 minut mieszając, odstawiam. Sos można jeść na ciepło lub na zimno.

Naleśniki:
  • 0,5 l mleka
  • 1 jajko
  • mąka – tyle, żeby konsystencja była odpowiednia
  • 1-2 łyżki oleju
Mleko miksuję z jajkiem i dosypuję mąkę, by ciasto było gęstawe, ale łatwo się lało. Na końcu dodaję olej.

Na patelni rozsmarowuję kilka kropli oleju pod pierwszego naleśnika, pozostałe smażę już tylko na oleju, który jest w cieście. Gdy patelnia jest odpowiednio rozgrzana, a ogień średni, nie będą przywierać.

Inne dodatki:
  • 1 długi świeży ogórek
  • 1 pęczek grubego szczypioru lub pęczek drobnego szczypiorku i 1 drobno posiekana cebula
Ogórki zazwyczaj kroję na półplasterki, choć akurat tym razem pokroiłam je w słupki. Przygotowuję trzy miseczki: jedną na ogórki, drugą na posiekany szczypior lub szczypiorek wymieszany z cebulką, trzecią na sos.

Kaczkę prosto z piekarnika, ładnie przyrumienioną, kroję na małe kawałeczki.

Podaję obiad w częściach. Każdy ma przed sobą talerz, kładzie na nim naleśnik, smaruje go sosem śliwkowym, kładzie na to kawałki kaczki, ogórek, szczypior, zawija i wsuwa.

- Smaczne, ale za dużo roboty z tym zawijaniem – mruknął Mąż i stwierdził, że jedzone osobno też smakuje wybornie.

No to jak już tam Państwo wolą :-)

niedziela, 6 listopada 2011

Bitki wołowe


Dzisiaj coś z elementarza gotowania, więc zapraszam wszystkich początkujących. Danie jest proste i robi się właściwie samo, tylko zajmuje sporo czasu (chyba, że się ma szybkowar, na który od dawna namawia mnie moja siostra i na pewno kiedyś wreszcie go sobie kupię). Więc, kiedy mamy do dyspozycji ładny kawałek wołowiny, wolny dzień, ale brak chęci do pracy, to poniższe danie nadaje się w sam raz.

Anka


Składniki:
  • ok. ½ kg wołowiny pokrojonej w plastry
  • 2 średnie cebule
  • sól, pieprz
  • słodka papryka (niekoniecznie)
  • mąka
  • smalec lub olej do smażenia

Sposób przygotowania:

Wołowina ma być pokrojona w plastry w poprzek włókien (i tak zazwyczaj proszę, żeby mi pokroili w sklepie). Kładę na desce, przykrywam folią spożywczą i rozbijam tłuczkiem na dość cienkie plastry.

Cebulę obieram, kroję w kostkę lub w półtalarki.

Na dużej patelni rozgrzewam smalec lub olej, krótko podsmażam mięso z obydwu stron. Przekładam do garnka.

Na tym samym tłuszczu podsmażam cebulę aż zmięknie. Przekładam cebulę do mięsa.

Ponownie stawiam patelnię na ogniu, podlewam wodą i starannie mieszam, żeby wszystko co ewentualnie przywarło do dna patelni przelać po chwili do garnka z mięsem i cebulą.

Garnek stawiam na ogniu. Zalewam niewielką ilością zimnej wody tak, żeby przykryła mięso (lub prawie przykryła), doprawiam solą, pieprzem oraz papryką i duszę pod przykryciem na wolnym ogniu. Ile? Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby wystarczyła godzina, raczej dwie. Czas zależy głównie od rodzaju wołowiny, a poza tym ja lubię mięciutkie mięso. Trzeba po prostu wziąć widelec i sprawdzić czy już jest miękka. Więc próbuję i, jeśli trzeba, doprawiam.

Sos można zagęścić mąką, znam i stosuję dwie szkoły. Pierwsza zakłada rozmieszanie 1-2 łyżeczek mąki w odrobinie zimnej wody i stopniowe wlewanie do sosu. Trzeba przy tym cały czas mieszać, żeby nie zrobiły się kluchy. Dobrze jest też do wody z mąką dodać najpierw trochę gorącego płynu z garnka. Druga metoda polega na delikatnym oprószaniu mąką zawartości garnka lub patelni, bez wcześniejszego mieszania z wodą. Ale też często w ogóle nie zagęszczam.

A teraz jeszcze jedna uwaga: powyższa wersja zakłada brudzenie patelni i garnka, ale ja zazwyczaj z lenistwa robię wszystko tylko na patelni. Dwie minuty po tym, jak przewrócę mięso na drugą stronę, dorzucam cebulę i smażę wszystko jeszcze chwilę razem, a potem zalewam zimną wodą, doprawiam solą, pieprzem i papryką, przykrywam i duszę.

Podaję klasycznie: z kaszą lub ziemniakami i buraczkami albo kiszonymi ogórkami. A resztki obowiązkowo wyjadam z chlebem.

środa, 15 czerwca 2011

Roladki drobiowe ze szpinakiem

Polecam pyszne danie obiadowe, które można zaserwować także na zimno, w formie cienkich plasterków. Na pewno urozmaicą tzw. zimną płytę. My zjedliśmy je na obiad, z młodymi ziemniakami posypanymi koperkiem. 

Chuda



Składniki na cztery roladki:
  • 4 pojedyncze piersi z kurczaka
  • pęczek świeżych liści szpinaku
  • 1 nieduża cebula
  • 1 ząbek czosnku
  • ok. 50 g sera z niebieską pleśnią
  • sól, pieprz
  • masło i olej do smażenia
  • koperek do posypania
  • cienka folia spożywcza

Sposób przygotowania:

Najpierw zajmuję się szpinakiem w sposób podany przez Anię w przepisie na roladki z polędwiczki wieprzowej.

Kiedy szpinak jest gotowy, zabieram się za mięso. Piersi z kurczaka lekko rozbijam, solę, pieprzę, odkładam na bok.

Rozkładam kawałek folii spożywczej, układam na nim mięso, na mięso nakładam farsz szpinakowy, zwijam roladkę i zawijam bardzo ściśle w folię. Roladki w folii gotuję na parze przez 20 minut, gotowe układam obok parujących ziemniaczków, posypuję koperkiem i rozkoszuję się wyśmienitym obiadem, czego i Państwu życzę :-)

wtorek, 3 maja 2011

Roladki z piersi kurczaka

Zimno.

Co prawda w Gdańsku przynajmniej nie pada śnieg, ale wieje. Zapewniam, że to wystarczy, żeby nie chciało się wychodzić z domu.

Organizm nadal domaga się czegoś konkretnego, najlepiej pieczonego mięsa.

Niemniej pora roku też ma swoje prawa, więc nie robiłam zimowych ciężkich mięsiw, lecz zachciało mi się czegoś lżejszego, przynajmniej z wyglądu.

Swoim zwyczajem nie bawiłam się w żadne małe roladki, ale zrobiłam dwie konkretne rolady, każda z połowy sporej piersi z kurczaka.

Przyznam się nieskromnie, że byłam zachwycona efektem :)
Bardzo polecam ten sposób przyrządzania mięsa. A gdyby Wam czegoś zabrakło w lodówce, to zmodyfikujcie nadzienie według potrzeb.

Anka


Składniki:
  • 1 duża pierś z kurczaka
  • ok. 15 dag boczku pokrojonego w cienkie plastry
  • 100 g pomidorków koktajlowych
  • 2 garści czarnych oliwek
  • ½ papryczki chili
  • 100 g mozzarelli
  • 50 g parmezanu
  • 1-2 ząbki czosnku
  • duża garść liści bazylii
  • sól, pieprz
  • oliwa

Sposób przygotowania:

Mięso oczyszczam z błon, wycinam kości. Każdą połowę piersi rozcinam i rozpłaszczam ręką by powstał jak największy płat. Stronę, na której niegdyś była skóra, obsypuję solą i pieprzem.

W moździerzu rozcieram czosnek z solą i pieprzem, dodaję bazylię i jakieś 2 łyżki oliwy, ucieram na papkę. Smaruję wewnętrzną stronę każdego płata mięsa. Na tym układam pokrojone na połówki pomidorki, pokrojone oliwki, drobno posiekaną chili (oczyściłam z błon i pestek, żeby rodzina łatwiej to przełknęła) i obydwa rodzaje serów utarte na tarce (mozzarella porwana na kawałeczki).
Zwijam roladki i spinam wykałaczkami.

Plastrami boczku owijam roladki. Boczek rozłożyłam uprzednio na płaskiej powierzchni tak, by jeden plaster trochę nachodził na drugi. Roladki wkładam do natłuszczonego naczynia żaroodpornego i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około pół godziny.
Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */