Pokazywanie postów oznaczonych etykietą migdały. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą migdały. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 marca 2018

Tarta z toffie i prażonymi migdałami

Upiekłam tę tartę, spojrzałam na nią i poczułam, jak cukier mi się podnosi... Obłędnie słodka i obłędnie pyszna, a przy tym nie spędziłam nad nią dużo czasu.
Chuda


Składniki:

Ciasto:
  • 180 g mąki
  • 80 g masła
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka cukru
  • łyżka zimnej wody
pozostałe:
  • 1 puszka gotowej masy krówkowej
  • duża garść migdałów
Sposób przygotowania:

Mąkę przesiewam i wsypuje do malaksera, dodaję miękkie masło i resztę składników. Kiedy robot wyrabia ciasto, zalewam wrzątkiem migdały na kilkanaście minut, a nastepnie obieram je ze skórki. Rozkładam je na ręczniku papierowym, żeby obeschły.

Ciasto można oczywiście zrobić ręcznie: wszystkie składniki włożyć do miski i dokładnie posiekać je łopatką, a potem szybko zagnieść ciasto.

Formę na tartę smaruję masłem, ciasto rozwałkowuję i przenoszę do formy, dokładnie wylepiając brzegi. Na cieście rozkładam arkusz papieru śniadaniowego i wysypuję suchy groch lub drobne kamyczki, by obciążyć spód. Wstawiam do gorącego piekarnika, po 20 minutach zdejmuję papier z obciążnikami i piekę kolejne 10-15 minut, aż ciasto nabierze ładnego, złotego koloru.

W tym samym czasie, na osobnej blaszce, prażę w piekarniku migdały. 15 minut w temp. 180 stopni powinno im wystarczyć, trzeba doglądać.

Na ostudzone ciasto nakładam masę krówkową prosto z puszki, rozprowadzam równomiernie, na wierzchu układam migdały.

czwartek, 30 listopada 2017

Masło migdałowe

Masło migdałowe to pyszne smarowidło do chleba, ale także do podjadania prosto ze słoika. Bogate w witaminy (A, E, B1, B2, B3, B6, kwas foliowy, kwas pantotenowy) i minerały (wapń, żelazo, magnez, fosfor, cynk, potas, sód, mangan, miedź, selen) są sprawdzonym sposobem na mdłości i zgagę w ciąży (hm, ja stosowałam marcepany...), zapobiegają napadom głodu, łagodzą stres i koją nerwy, a także obniżają poziom cholesterolu i cukru we krwi. A do tego są pyszne. Masło migdałowe to smakowita i zdrowa przekąska, której zrobienie jest bardzo proste lub proste, w zależności od wersji, którą wybierzemy. Potrzebny będzie nam robot kuchenny o dużej mocy.
Chuda


Masło migdałowe – wersja prosta

Składniki:
  • migdały
Ile? Biorę 400-450 g, bo robię masło w thermomiksie, a tu ciężko zrobić mniejszą porcję, bo tylko rozsmaruje się po ściankach naczynia. Z tej porcji wychodzą dwa słoiczki po 200 g. Jeśli macie mikser z mniejszym naczyniem, to weźcie mniej migdałów, np. 200 g na jeden słoiczek.

Migdały zalewam wrzątkiem, pozwalam im trochę ostygnąć i obieram ze skórek. To dość żmudne zajęcie, ale szybko idzie, gdy włączę sobie film lub audiobooka. Następnie rozkładam na ręczniku papierowym, żeby wchłonął resztę wilgoci.

Piekarnik rozgrzewam do 180 stopni. Migdały wsypuję na blaszkę, rozkładam je równiemiernie i wstawiam do nagrzanego piekarnika na 15-20 minut. Mają być ładnie przyrumienione. Kiedy już takie są, wyjmuje blaszkę i pozwalam im ostygnąć.

Zimne! migdały wsypuję do thermomiksa i miksuję stopniowo zwiększając obroty. Kiedy widzę, że urządzenie pokazuje temperaturę 37 stopni, wyłączam i pozwalam mu ostygnąć. W przypadku innych mikserów sami kontrolujcie temperaturę, żeby mikser się nie przegrzał. Po ostygnięciu miksuję dalej, znowu z przerwami, jeśli jest to konieczne. Ostatnio zrobiłam masło na dwa razy.

Obserwuję wygląd masła. Ma być lekko płynne, w miarę gładkie, ale nie można przedobrzyć, bo jeśli w czasie zbyt długiego miksowania na wierzchu wytrąci się tłuszcz, to zamiast masła dostaniemy olej migdałowy + wytłoki. Co też oczywiście można świetnie wykorzystać w kuchni, ale zakładam, że jednak tym razem robimy masło :-)



Masło migdałowe – wersja bardzo prosta

Składniki:

  • migdały
Ile? Biorę 400-450 g, bo robię masło w thermomiksie, a tu ciężko zrobić mniejszą porcję, bo tylko rozsmaruje się po ściankach naczynia. Z tej porcji wychodzą dwa słoiczki po 200 g. Jeśli macie mikser z mniejszym naczyniem, to weźcie mniej migdałów, np. 200 g na jeden słoiczek.

W wersji bardzo prostej, którą zrobiłam tylko raz, migdałów nie obieram ze skórek, nie prażę, tylko wsypuję prosto do miksera i miksuję na gładką masę. Oczywiście drobinki skórek będą w niej widoczne. To ta wersja ze zdjęcia.

Która wersja masła migdałowego jest lepsza? Wolę tę bardziej pracochłonną, bez skórek i z prażonych migdałów. Ma niepowtarzalny smak i jest gładsza na języku.

poniedziałek, 12 września 2016

Amarantuski i prosiaczki bezglutenowe

Ciastka na bazie amarantusa ekspandowanego to popularne w sklepach ekologicznych amarantuski. A co to są prosiaczki? Oczywiście ciastka na bazie prosa ekspandowanego :-) Ekspandowany to modne dziś słowo, używane zamiennie z "poppingiem". W latach mojego dzieciństwa na podobne produkty mówiło się "dmuchany" lub "preparowany" - szczerze mówiąc, w takiej postaci był dostępny tylko ryż.  

Jedne i drugie to ciastka błyskawiczne, bezglutenowe, smaczne, idealne do przekąszania w szkole i w pracy. Moje wybredne dzieci jedzą je z apetytem i to w wersji podstawowej!!! Ich smak zależy w dużej mierze od dodatków. Na diecie bezcukrowej nie mogę jeść owoców, więc mam bardzo ograniczone możliwości, ale Wy możecie zaszaleć z rodzynkami, suszoną żurawiną, jabłkiem pokrojonym w kostkę, czekoladą... Nie będę dalej wymieniać, bo już mam ślinotok. Mniam. Po upieczeniu amarantuski są mięciutkie, a prosiaczki raczej chrupiące.

Chuda



Składniki:
  • 1 duże jajko
  • 2 filiżanki amarantusa espandowanego lub prosa ekspandowanego
  • 0,5 filiżanki grubo mielonych migdałów
  • 1 łyżka ksylitolu
  • 1 łyżeczka cynamonu (jak widać na zdjęciu, do prosiaczków dodałam, do amarantusków nie, ale następnym razem dodam).

Sposób przygotowania:


W misce rozbijam widelcem jajko, chwilkę ubijam z ksylitolem (nadal widelcem), dodaję resztę składników, mieszam widelcem, aż masa będzie się kleić. Jak widzicie, widelec rządzi.



Łyżeczką nakładam porcje ciasteczek na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, lekko spłaszczam, piekę 15 minut w temp. 180 stopni.

sobota, 10 września 2016

Ciastka żytnie z migdałami

Już prawie dwa miesiące odkąd przeszłam na dietę bez cukru i bez białej mąki. Kończy się owocowe lato, sezon na soczyste maliny i brzoskwinie, których nie mogę jeść, zaraz będzie dojrzewać winogrono, którego też mi nie wolno. Kiedy jem grejpfruta (jeden z pięciu dozwolonych owoców), to rozpływam się z zachwytu, jaki słodziutki, mniam, mniam. Opanowałam już w miarę kwestię słodkich wypieków, których baaaardzo mi brakowało. Te ciastka, pomimo mało wyjściowego wyglądu, wychodzą bardzo smaczne, mielone migdały nadają im wyborny smak. Najlepsze są chrupiące, wypieczone na brązowo, ale łatwo przegapić właściwy moment i spalić je. Zalecam więc czujność i pieczenie w samotności, bo odpowiadanie na tysiące pytań ukochanych dzieciątek szalenie rozprasza ;-)

Chuda



Składniki:
  • 100 g mielonych migdałów
  • 200 g mąki żytniej (może być razowa żytnia, ale wtedy będą miały ostrzejszy smak)
  • 100 g miękkiego masła
  • 100 g ksylitolu
  • 1-2 małe jajka
Sposób przygotowania: 

Wszystkie składniki wrzucam do malaksera, który zagniata ciasto, a ja w tym czasie wykładam blachy papierem do pieczenia. Równie dobrze można wszystkie składniki posiekać plastikową łopatka w plastikowej misce, jak czyniłam to przez lata.

Kiedy ciasto jest już gładkie i jednorodne, to czas na robienie ciasteczek. Moje wyszło mało elastyczne, bardzo się kleiło, więc nie rozwałkowywałam go i nie wycinałam ciastek foremkami, a urywałam z niego kawałki wielkości orzecha laskowego, toczyłam kulki, rozpłaszczałam w dłoniach i układałam na blasze.

Piekę ok. 12 minut z termoobiegiem i dolną grzałką, w temperaturze 190 stopni. Mój piekarnik kiepsko dopieka od dołu, stąd dolna grzałka. Może u Was wystarczy sam termoobieg.


sobota, 16 lipca 2016

Ciastka bez cukru (ale za to z pestkami dyni)

Od tygodnia jestem na diecie bezcukrowej, nie mogę jeść także białej mąki, a już po nocach śni mi się czekolada. Muszę się bardzo pilnować, żeby nie dojadać po dzieciach. Dziś na poczcie wzgardzony przez Wojtka lizak sam powędrował do moich ust. Musiałam więc, MUSIAŁAM upiec sobie coś słodkiego, co mogę zjeść. Punktem wyjścia do zrobienia tych ciastek był przepis na pieguski z czekoladą i migdałami z książki Kasi Gurbackiej „Gryczane pyszności”. O czekoladzie mogę pomarzyć (i pośnić), więc dostosowałam go do moich potrzeb. Szczerze mówiąc, jadałam już lepsze ciastka (zdecydowanie brakowało w nich czekolady!), ale na bezrybiu, wiadomo. Są miękkie w środku, kruche na zewnątrz.

Chuda


Składniki:
  • 1 szklanka mąki gryczanej
  • 1 szklanka mąki migdałowej (czyli zmielonych migdałów)
  • 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 całe jajka
  • 4 łyżki płynnego oleju kokosowego (lub jedna łyżka, jeśli jest w postaci stałej)
  • 2 czubate łyżki gęstego jogurtu naturalnego
  • 3 łyżki ksylitolu
  • łyżka cynamonu
  • pestki dyni

Sposób przygotowania:

Wszystkie składniki (oprócz pestek) miksuję razem, na końcu dodaję pestki i mieszam ciasto (można na wolnych obrotach miksera).

Łyżeczką nakładam porcje ciasta na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, posypuję po wierzchu pestkami dyni, piekę 20 minut w temp. 180 stopni.

sobota, 19 maja 2012

Kruche ciasteczka z migdałową posypką


Jeszcze ciepłe!
Polecam.

Anka

Składniki:
(na dwie blachy)
  • 1 szklanka mąki
  • 1 łyżka cukru pudru
  • szczypta soli
  • 100 g masła
  • 1 żółtko
  • ewentualnie: odrobina zimnej wody
  • 1 białko
  • garść obranych migdałów
  • 1-2 łyżki brązowego cukru (według uznania)

Sposób przygotowania:

Kruche ciasto przyrządzam przynajmniej godzinę wcześniej (można zrobić np. w piątek wieczorem, a w sobotę upiec do porannej kawy ciasteczka – tak właśnie było u mnie).
Przesiewam mąkę i cukier puder, dodaję sól i pokrojone w kostkę zimne masło. Siekam nożem lub rozcieram palcami na małe kawałeczki. Dodaję żółtko i około łyżki zimnej wody, krótko zagniatam ciasto.
Formuję placek, owijam folią spożywczą i odkładam do lodówki do porządnego schłodzenia.

Migdały ucieram w blenderze, mieszam z brązowym (lub białym) cukrem.

Rozwałkowuję kruche ciasto, wycinam ciasteczka i układam na blasze. Roztrzepuję lekko białko i smaruję nim ciasteczka. Na to nakładam cienką warstwę migdałów wymieszanych z cukrem.

Wstawiam ciastka do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 8-12 minut, aż się zezłocą.

czwartek, 23 lutego 2012

Pasta z sera pleśniowego z anchois i migdałami


Jakiś czas temu Znajoma postanowiła porozpieszczać nas kulinarnie. Nie będę się rozpisywać na temat obiadu (który błyskawicznie zniknął z talerzy), ale skupię się na przystawce w postaci pasty z sera pleśniowego z anchois i migdałami. Żeby było jeszcze lepiej, na stole pojawił się domowy chleb na zakwasie. Od razu wiedziałam, że będę chciała odtworzyć ten smak.
Wypróbowałam różne wersje. Mi najbardziej smakuje z oliwą, ale z dodatkiem majonezu trochę lepiej wygląda ;)

I jeszcze krótka informacja. U mnie w lodówce pojawił się niedawno żytni zakwas i mam już za sobą pierwsze (udane!) eksperymenty z prawdziwym chlebem, co z pewnością opiszę na blogu.

Anka


Składniki:
  • ok. 50 g sera z błękitną pleśnią (lub innego)
  • ok. 2 łyżek mielonych migdałów
  • 2-3 fileciki anchois
  • 1 mały ząbek czosnku
  • ok. 2 łyżek oliwy lub 1 łyżka majonezu lub 1-2 łyżki kwaśnej śmietany
  • sok z cytryny
  • ewentualnie: sól, pieprz

Sposób przygotowania:

Miksuję czosnek z migdałami, anchois i serem pleśniowym. Doprawiam odrobiną soku z cytryny i ewentualnie pieprzem (soli już nie trzeba, chyba że ktoś bardzo potrzebuje). Dodaję oliwę lub majonez lub śmietanę i mieszam.

Może jeszcze się przyznam, że niczego dokładnie nie odmierzałam, bo taką pastę i tak trzeba doprawiać według własnych upodobań. Można dać więcej anchois, więcej migdałów (albo nie dawać wcale) lub zrezygnować z czosnku, jeśli akurat nie mamy ochoty.

piątek, 1 lipca 2011

Tort migdałowy z kremem kawowym i mango

Lato przyszło i jak to zwykle bywa, mniej czasu spędzam na przygotowywaniu przepisów na Chochelki, więc częstotliwość wpisów w wakacje może być mniejsza. 
Dzisiaj jest na tyle chłodno, że postanowiłam wreszcie wstawić zaległy tort urodzinowy. Wiem, wiem, brak w nim jakichkolwiek świeżych owoców, ale kiedy go robiłam, sezon na truskawki jeszcze się nie zaczął. Poza tym teraz kilogram czereśni dziennie wystarcza mi w zupełności (jeśli mam wymienić owoce, których naprawdę nie mogę sobie odmówić, to są to właśnie czereśnie).

Większość moich tortów to różne wariacje na temat bitej śmietany, mascarpone i leciutkiego biszkoptu, tym razem jednak miałam w pamięci słowa męża, który wyznał kiedyś, że lubi smak kawy w ciastach.

Skoro tak, to nie ma problemu – zrobiłam tort migdałowy z kremem kawowym. I wyjątkowo użyłam do tego kremu żółtek i masła.

Krem wyszedł pyszny, ze względu na dzieci kawy używałam dość oszczędnie, Wy możecie dolać więcej.

Czegoś jednak mi brakowało, najlepiej jakiegoś owocu.
Pogrzebałam na półce z puszkami i znalazłam mango w zalewie. Bingo!

Tort jest słodki. To jedno z najsłodszych ciast, jakie w ogóle robiłam, bo ja zazwyczaj ograniczam ilość cukru. Muszę przyznać, że takie rozwiązanie ma pewne plusy, deser jest pyszny, a przy tym wcale nie da się go zjeść zbyt dużo.

A ciasto upieczone na samych migdałach – rewelacja. Robiłam już coś podobnego, w dodatku z czekoladą, więc spodziewałam się, że będzie nieźle smakowało. Większość przepisów podaje, by migdały drobno zmielić, ale ja wolę spore kawałki.

Jeśli chodzi o przepis na ciasto, to wzorowałam się na recepturze znalezionej w książce „Kuchnia Neli”.

Anka


Składniki:
(na tortownicę o średnicy 22 cm)

ciasto:
  • 5 jajek
  • 150 g mielonych migdałów
  • 150 g drobnego cukru
  • 1 łyżka amaretto (niekoniecznie)

krem:
  • 4 żółtka
  • ½ szklanki drobnego cukru
  • 3-4 łyżki mocnej kawy
  • 1 łyżeczka kakao
  • 200 g miękkiego masła
  • ewentualnie: ekstrakt lub cukier waniliowy

dodatkowo:
  • puszka mango w zalewie (lub świeże mango)
  • starta czekolada do posypania

Sposób przygotowania:

Ciasto:

Oddzielam żółtka od białek. Żółtka miksuję z cukrem przez kilka minut aż zgęstnieją, dolewam amaretto, miksuję. Dodaję migdały, mieszam. Ubijam pianę z białek, delikatnie łączę z resztą masy.

Tortownicę wykładam papierem do pieczenia. Wlewam masę i wkładam do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na około 35 minut.

Krem:

Żółtka z cukrem ubijam na parze aż zgęstnieją (dno miski z masą nie może dotykać wody w garnku). Cały czas ucierając, dodaję stopniowo kawę (u mnie była zaparzona w kafetierze). Wsypuję przesiane kakao, mieszam.

Zestawiam miskę z garnka z wodą i dalej ubijam. Stopniowo dodaję masło, każdą kolejną kostkę dopiero, gdy poprzednia się wchłonie.

Krem, gdy zastygnie jest dość twardy, więc lepiej smarować ciasto zanim wstawi się do lodówki.

Ciasto przekrawam na pół. Dodatkowo nasączam, tym razem zmieszałam zalewę z mango z sokiem z cytryny i wodą. Można dosłodzić, jeśli będzie potrzeba.
Nasączanie tego ciasta w ogóle nie jest konieczne, ale ja lubię mokre torty. Świetnie pasowałby mi tu świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy i na przykład mandarynki do przełożenia, ale jak już pisałam, u mnie w szafce znalazłam tego dnia wyłącznie puszkę mango.

Na dolnym płacie ciasta rozkładam pokrojone w paski mango, rozsmarowuję około jednej trzeciej kremu, przykrywam drugim krążkiem. Wierzch i boki posypuję startą czekoladą.

Zamiast mango można oczywiście wziąć inne owoce, spróbowałabym chociażby z konfiturą wiśniową, byle nie za słodką.

Smacznego!

czwartek, 26 maja 2011

Kugel makaronowy

Festiwal Kultury Żydowskiej, którego baner widać z prawej strony, prowadzi też akcję kulinarną, w której Dwie Chochelki z przyjemnością biorą udział.

Co zrobić? – zastanawiałam się, zwłaszcza że wśród posiadanych książek kucharskich, brak mi akurat jakiejkolwiek o kuchni żydowskiej. Znalazłam co prawda wspaniałe potrawy wykonywane przez pewnego szefa kuchni z Izraela, ale wydały mi się zbyt włoskie. A ja chciałam zrobić coś tradycyjnego.

Jeśli dzisiaj ktoś mnie zapyta o moją ulubioną potrawę kuchni żydowskiej, mogę bez wahania odpowiedzieć, że jest to chałka. Niestety (a może na szczęście), ten wypiek już jest na blogu i musiałam znaleźć coś innego.

Zaczęłam szperać w Internecie i jedną z najczęściej pojawiających się nazw był kugel. Nic dziwnego, bo jest niezwykle popularny i występuje w różnorakich wersjach, zarówno na słodko jak i na słono. Kugel w języku niemieckim oznacza po prostu „kulę”, bo nazwa potrawy pochodzi od kształtu jaki niegdyś miała ta potrawa.

Lista admiratorów tego posiłku jest długa, wymienić należy na przykład Heinricha Heine, który w liście z 1825 roku, skierowanym do redaktora żydowskiego czasopisma, deklarował, że to kugel robi więcej dla zachowania kultury żydowskiej niż jakiekolwiek wydawnictwa. Pisał to zaraz po tym, jak podczas szabasowego posiłku sam zjadł cały kugel, więc nie wyssał tej teorii z palca.

Zdecydowałam się na prosty lokszen kugel, czyli kugel makaronowy. Wolałam nie porywać się na jakieś skomplikowane potrawy, a poza tym zapiekanka makaronowa na słodko miała szansę zyskać akceptację moich dzieci. Oczywiście pod warunkiem, że przed podaniem skrupulatnie usunę wszystkie rodzynki.

No i spodobała mi się nazwa. Czytam "lokszen kugel" i automatycznie kieruję się w stronę półki z książkami, na której stoją powieści i opowiadania Singera. Z przyjemnością znowu po nie sięgnę. Nawet jeśli o jedzeniu nie ma tam zbyt wiele.

Poniższy przepis stanowi uśrednioną wersję kilku receptur, które znalazłam w sieci. Zrezygnowałam z kruszonki na wierzchu, ale teraz zastanawiam się czy słusznie. Teoretycznie na górze powinien być przypieczony makaron, myślę jednak, że przyrumieniona migdałowa kruszonka mogła by być jeszcze lepsza.

Anka


Składniki:
  • ok. 300 g makaronu wstążki
  • 80 g roztopionego masła
  • 3 jajka
  • 1 płaska łyżeczka cynamonu
  • ½ szklanki brązowego cukru
  • 1 jabłko
  • 3-4 łyżki mielonych migdałów
  • ½ szklanki rodzynek

Sposób przygotowania:

Makaron gotuję w osolonej wodzie, odcedzam, płuczę w zimnej wodzie.

W misce mieszam roztopione i ostudzone masło z jajkami, cynamonem i połową cukru. Dodaję makaron, dokładnie mieszam i odstawiam do lodówki na co najmniej kwadrans, żeby makaron nasiąkł.

Naczynie żaroodporne smaruję masłem i obsypuję tartymi migdałami. Układam połowę makaronu, na to kładę rodzynki i obrane oraz starte na grubej tarce jabłko, posypuję resztą cukru i tartymi migdałami. Na wierzchu układam resztę makaronu.

Wkładam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 40 minut. Podaję na ciepło lub zimno.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Babeczki na Walentynki

Moja niechęć do słodkiego nigdy nie trwa długo, więc już dzisiaj wyciągnęłam blachę na muffinki i postanowiłam coś upiec.

Wybór nie był trudny, bowiem w książce „GoodFood 101  Cupcakes & small bakes” znalazłam urocze babeczki, w sam raz na dzisiejszy dzień.

Są naprawdę przepyszne – wyróżniają się wśród niezliczonych ilości muffinek, które piekłam. Bardzo maślane, z wyraźnym dodatkiem migdałów – po prostu idealne.
Polewa z białej czekolady doskonale tu pasuje, a kwietna ozdoba wieńczy dzieło.

Co prawda polewę zrobiłam nie czekoladowo-maślaną, a z dodatkiem śmietanki i znacznie zmniejszyłam ilość cukru, ale moim zdaniem wyszło to tylko na dobre.

Bardzo polecam.

Anka


Składniki:
(14 sztuk)

  • 175 g masła
  • 150 g jogurtu naturalnego
  • 3 jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 140 g mąki
  • 100 g mielonych migdałów
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • ½ łyżeczki sody oczyszczonej
  • 100 g cukru pudru
  • szczypta soli
  • 100 g białej czekolady
  • ok. 50 ml śmietanki 30%

    Sposób przygotowania:

    Nagrzewam piekarnik do 200 stopni.

    Przesiewam mąkę i cukier puder, mieszam z migdałami, proszkiem do pieczenia, sodą i solą.

    Masło rozpuszczam, studzę. Jajka krótko roztrzepuję widelcem, mieszam z jogurtem i ekstraktem waniliowym.

    Dodaję mokre składniki do suchych, mieszam – byle nie za długo.

    Blachę na muffinki wykładam papilotkami, nakładam masę do ¾ wysokości. Wstawiam do piekarnika na około 20 minut (w moim piekarniku zazwyczaj wszystko zajmuje kilka minut dłużej). Studzę na kratce.

    Teraz polewa. Podgrzewam śmietankę (ale nie gotuję). Czekoladę łamię na kostki i wrzucam do śmietanki. Delikatnie mieszam, aż powstanie gładka masa. Można dodać łyżkę masła.
    Zanurzam muffinki w polewie, odstawiam do zastygnięcia. Dekoruję gotowymi kwiatkami.


    piątek, 10 grudnia 2010

    Panforte

    Historia tego deseru zaczęła się w XIII wieku w Sienie, gdy zakochany młodzian podarował pięknej mniszce woreczek cennych przypraw. A trzeba pamiętać, że wtedy pieprzu używano jako pełnoprawnej waluty.
    Mniszka upiekła korzenny deser, lecz uznała, że jest on zbyt zmysłowy dla zakonnic i oddała kurii biskupiej. Przepis wędrował z rąk do rąk, aż trafił do znamienitego kucharza Ubaldino. Ten ostatecznie go udoskonalił, a panforte stał się szybko bardzo znany we Włoszech i na świecie.

    Przygotowanie panforte jest bardzo proste – nic dziwnego, że wpadł mi w oko ten przepis.
    Teoretycznie podobny efekt można osiągnąć mieszając wszystkie bakalie z roztopioną czekoladą, ale to tylko teoria. W praktyce panforte jest wybitnie świąteczne. Słodkie, pachnące, bogate i nieprzyzwoicie kaloryczne.

    Przepis pochodzi z książki „Nigella Świątecznie”.
    Wprowadziłam nieznaczne zmiany: wszędzie, gdzie było 125 g bakalii, wrzucałam 100 g – waga standardowych paczek. Zmieniłam rodzaj i ilość cukru, w oryginale było 150 g białego – deser i tak jest bardzo słodki. Nie dałam 1 łyżeczki mielonych goździków, bo nie miałam. Nigella proponowała mielony biały pieprz – wzięłam czarny, obawiałam się charakterystycznego zapachu białego. W ogóle jeśli chodzi o przyprawy, to można bez problemu dosypać mieszanki do pierników lub dowolnych jej składników. Panforte to dosłownie „mocny chleb”, więc nie bójcie się przyprawiania.

    Anka


    Składniki:
    • 100 g migdałów ze skórką
    • 100 g blanszowanych migdałów
    • 100 g orzechów laskowych
    • 75 g suszonych fig, pokrojonych w paski
    • 200 g kandyzowanych skórek z cytrusów
    • 1 łyżeczka cynamonu
    • świeżo starta gałka muszkatołowa
    • mielony pieprz
    • 1 łyżka kakao
    • 50 g mąki
    • 150 g miodu
    • 30 g masła
    • 100 g brązowego cukru

    Sposób przygotowania:
    (na okrągłą formę 20-24 cm, po prostu będzie wyższe lub niższe)

    Formę wykładam papierem do pieczenia. Włączam piekarnik, ustawiam 170 stopni.

    Wszystkie suche składniki mieszam w dużej misce.

    Na wolnym ogniu podgrzewam masło, miód i cukier aż wszystko ładnie się połączy.

    Wlewam słodką masę do bakalii i bardzo dokładnie mieszam. Dla pewności wzięłam metalową miskę – masa jest faktycznie bardzo gorąca.

    Nakładam do formy i wygładzam powierzchnię. Nie jest to takie znowu proste, więc można zmoczyć ręce wodą lub włożyć jednorazowe rękawiczki. Skorzystałam z drugiego sposobu.

    Piekę 30-40 minut, na powierzchni mają się pojawić pęcherzyki powietrza.

    Studzę i wyjmuję z formy. Posypuję cukrem pudrem i kroję na kawałki. Przechowuję w szczelnej puszce nawet do 3 tygodni.

    niedziela, 5 grudnia 2010

    Czekoladowy keks Nigelli

    Jest ciężki, wilgotny i lepki. Już prawie miałam pisać, że wcale nie przepadam za takimi wypiekami, że nawet do brownie muszę się jeszcze przekonać, i że keks polski według Pierre’a Herme jest o niebo lepszy (bo jest, chociaż te ciasta trudno porównywać), ale skusiłam się i ugryzłam kęs.
    I jeszcze jeden.
    I następny.
    I ani się obejrzałam, a talerzyk był pusty.

    To ciasto wciąga. Ma interesującą konsystencje, bo w dużej mierze składa się z bakalii: śliwek i rodzynek. Pachnące, chociaż zrezygnowałam z przyprawy do pierników (do keksu?!). Zastąpiłam też likier kawowy rumem. Głównie dlatego, że rum miałam w szafce, a likieru kawowego nie (jak to dobrze, że alkohole mają taki długi termin przydatności do spożycia).
    Nie twierdzę też, że miałam dokładnie tyle bakalii co podano, a koryntek też brakowało, więc zastąpiłam je zwykłymi rodzynkami. Składniki podaję tak jak w oryginalnym przepisie, zmiany w nawiasach.

    Anka



    Składniki:
    • 350 g suszonych śliwek
    • 250 g rodzynek
    • 175 g koryntek (wzięłam zwykłe rodzynki)
    • 175 g masła
    • 225 g (175 ml) miodu
    • 125 ml likieru Tia Maria lub innego likieru kawowego (wzięłam rum)
    • 2 pomarańcze
    • 2 łyżki kakao w proszku
    • 1 łyżeczka mieszanki przypraw (zrezygnowałam)
    • 3 jajka
    • 150 g mąki
    • 75 g mielonych migdałów
    • ½ łyżeczki sody oczyszczonej
    • ½ łyżeczki proszku do pieczenia

    Sposób przygotowania:

    Najpierw sprawa formy. Nigella sugeruje tortownicę o średnicy 20 cm i wysokości 9 cm. Ta wysokość to absolutne minimum. Ciasta wychodzi sporo, więc jeśli nie macie wysokiej formy, to lepiej weźcie przynajmniej 22 cm. Chociaż mi się podoba taki wysoki keks.
    Wykładam formę papierem do pieczenia, dokładnie, żeby nic nie wyciekło.

    Teraz przyda się spory garnek z grubym dnem. Wkładam do niego miód, masło, rum, rodzynki i posiekane śliwki, kakao i, jeśli ktoś się zdecydował, przyprawy.

    Pomarańcze dokładnie szoruję i sparzam. Ścieram skórkę i wyciskam sok, dodaję do garnka.

    Wszystko podgrzewam na niewielkim ogniu, często mieszam. Gotuję 10 minut i odstawiam do ostudzenia.

    W misce mieszam mąkę, migdały, proszek i sodę. Razem z roztrzepanymi jajkami dodaję do garnka i dokładnie mieszam łopatką.

    Przelewam do formy i wkładam do piekarnika nagrzanego do 150 stopni. Piekę 1 godzinę i 45 minut do 2 godzin. Patyczek wbity w ciasto powinien być po wyjęciu oklejony ciastem.

    Studzę na kratce.

    Keks można nawet mrozić, a jeśli dobrze się go opakuje i przechowuje w chłodnym miejscu, to można go upiec ładnych kilka dni wcześniej (Nigella pisze nawet o 2 tygodniach).

    sobota, 4 grudnia 2010

    Zupa migdałowa

    Nie wiem, czy podacie ją podczas wigilijnej kolacji. U mnie barszcz dystansuje konkurencję i nie ma mowy o innym dodatku do pierogów.
    Ale jeśli nawet macie inne plany kulinarne na 24 grudnia, polecam tę zupę Waszej uwadze. Szczególnie jeśli w domu są nieletni.

    Moja córka, wielbicielka migdałów i mleka, była zachwycona.

    Nie raz zdarzało mi się słyszeć narzekania na traumatyczne przejścia z dzieciństwa dotyczące zupy mlecznej. W ogóle nie wiem o co chodzi, bo bardzo lubiłam wszystko z mlekiem. Niemniej nawet zajadli wrogowie takich dań powinni spróbować zupy migdałowej. Może zmienią zdanie.

    Przepis Macieja Kuronia.


    Składniki:
    • 750 ml mleka
    • kawałek kory cynamonu
    • 2-3 łyżeczki cukru
    • 100 g migdałów
    • 1-2 łyżki rodzynek

    Sposób przygotowania:

    Mleko gotuję razem z korą cynamonu i cukrem (można użyć mielonego cynamonu). Ostawiam.

    Migdały zalewam gorącą wodą, odstawiam na kilka minut, obieram ze skórki i drobno mielę blenderem (praca pulsacyjna).
    Albo kupuję blanszowane i pomijam przynajmniej jeden etap :)

    Wrzucam migdały do mleka (wcześniej wyjmuję cynamon), dokładnie mieszam. Dodaję rodzynki, ponownie zagotowuję.

    Podaję z ryżem.

    czwartek, 2 grudnia 2010

    Lebkuchen (niemieckie pierniczki)

    Pierniki i pierniczki – jak Polska długa i szeroka korzenny zapach wypływa z piekarnika, rozprzestrzenia po mieszkaniu, wychodzi na klatkę schodową…

    Tym razem niemieckie lebkuchen, nie mniej słynne niż nasze toruńskie znakomitości. O „cieście życia”, bo tak należałoby przetłumaczyć „Lebenskuchen” wspominają już trzynastowieczne kroniki z Ulm, więc tradycja tego wypieku jest naprawdę imponująca.

    Lebkuchen to raczej miękkie ciasteczka. I bardzo dobrze, bo za twardymi nie przepadam. Podaję Wam listę przypraw, ale z powodu wrodzonego lenistwa, sama użyłam gotowej mieszanki. Decyzję jak zwykle pozostawiam Szanownym Czytelnikom. Może zechcecie dosypać także szczyptę kardamonu lub ziela angielskiego?

    Przepis z tej strony.

    A jeśli szukacie innych przepisów na Boże Narodzenie, to zachęcam do kliknięcia na bałwanka z prawej :)


    Składniki:

    ciastka:
    • 250 g mąki
    • 85 g mielonych migdałów
    • 2 łyżeczki mielonego imbiru
    • 1 łyżeczka mielonego cynamonu
    • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
    • ½ łyżeczki sody oczyszczonej
    • po szczypcie mielonych goździków, gałki muszkatołowej i pieprzu
    • 200 ml płynnego miodu
    • 85 g masła
    • skórka otarta z jednej cytryny
    lukier:
    • 2 szklanki cukru pudru
    • ok. 4-5 łyżek wody i/lub soku z cytryny


    Sposób przygotowania:

    Do rondla z grubym dnem wlewam miód i masło, podgrzewam na małym ogniu aż masło się rozpuści. A na pewno zrobiłabym w ten sposób, gdyby nie fakt, że wstawiłam wszystko w misce do kuchenki mikrofalowej.
    Lekko przestudzam.

    W misce mieszam mąkę, proszek, sodę, migdały, przyprawy i skórkę startą z cytryny.

    Dolewam miód z masłem, wszystko dokładnie mieszam. Jeśli ciasto jest zbyt rzadkie odstawiam jeszcze do ostudzenia. Nie zaszkodzi też wstawienie do lodówki, gdy czas na to pozwala.

    Formuję około 35 kuleczek (średnica 2-3 cm), układam w sporych odległościach na dwóch blachach wyłożonych papierem do pieczenia. Rozpłaszczam (spód kubka świetnie się do tego nadaje) i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 15 minut.

    Po wyjęciu ciastka są bardzo miękkie i musiałam bardzo ze sobą walczyć, żeby nie piec ich dłużej. Czekam chwilę, dopiero wtedy zdejmuję z blachy i układam na kratce.

    Gdy wystygną, polewam je lukrem (cukier puder utarty z niewielką ilością wody i/lub soku z cytryny).

    niedziela, 28 listopada 2010

    Torta caprese

    Wszyscy zapewne znacie sałatkę caprese i osobiście uważam ją za jeden z lepszych przepisów importowanych z Włoch.

    Pora więc na coś jeszcze lepszego: torta caprese czyli ciasto z Capri.
    Jak powszechnie wiadomo, przy słodkościach żadne sałatki nie mają startu. Tak, też lubię warzywa, ale niektórzy twierdzą, że cały posiłek jest jedynie wstępem do deseru. I ja się z nimi zgadzam, szczególnie jeśli na talerzu pojawia się cudowne, migdałowo-czekoladowe ciasto.

    Zróbcie koniecznie.

    Przepis pochodzi z książki „Culinaria Italia”. Pominęłam dodatek dwóch łyżek aromatyzowanego likieru i upiekłam z połowy porcji w tortownicy 20 cm.

    Anka


    Składniki:
    (na okrągłą formę o średnicy 28 cm)
    • 150 g nieobranych migdałów
    • 200 g gorzkiej czekolady
    • 200 g miękkiego masła
    • 200 g cukru
    • 6 jaj
    • 2 łyżeczki proszku do pieczenia (dałam płaskie)
    • cukier puder do posypania

    Sposób przygotowania:

    Siekam drobno czekoladę, migdały mielę w blenderze, ale nie robię z nich proszku. W oryginalnym przepisie mówią o ręcznym siekaniu migdałów, ale bez przesady!
    Mieszam migdały, czekoladę i proszek do pieczenia.

    Masło miksuję z cukrem na gładką masę. Stopniowo dodaję jajka i dalej ucieram. Jajka powinny być w temperaturze pokojowej, podobnie jak masło.

    Dodaję sypkie składniki i wszystko dokładnie mieszam łopatką.

    Wypełniam masą tortownicę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 50 minut. Studzę na kratce. Przed podaniem posypuję cukrem pudrem.

    środa, 17 listopada 2010

    Ciasto marchewkowe Pierre'a Herme

    To ciasto jest niesamowicie wilgotne, za sprawą marchewki, oczywiście. Mam mieszane  uczucia, bo nie do końca lubię aż tak mokre ciasta, ale moja rodzina nie miała żadnych wątpliwości i pożarła ciasto w ekspresowym tempie.

    Widać coś w nim musi być :)

    Wstęp znowu krótki, bo jęcząca Jagoda ciągnie mnie za łokieć :)


    Składniki:
    (na okrągłą formę o średnicy 20 cm)
    • 250 g marchewki
    • 2 jajka
    • 100 g cukru pudru
    • 50 g mąki
    • 10 g proszku do pieczenia
    • 70 g mielonych migdałów
    • 60 g mielonych orzechów laskowych
    • 25 ml oleju
    • szczypta soli

    Sposób przygotowania:

    Umytą i obraną marchewkę ścieram na średniej tarce. Jeśli jest bardzo wilgotna, to dokładnie odciskam.

    Przesiewam mąkę, mieszam z proszkiem do pieczenia i migdałami. Nie miałam orzechów laskowych, więc wzięłam więcej migdałów. Pierre Herme zaleca, by mielone migdały przesiać, ale ja lubię większe kawałki w cieście – lubię nawet, gdy lekko chrupią.

    Jajka ucieram z cukrem. Stopniowo dodaję mąkę z migdałami i mieszam łopatką. Potem wlewam olej, dodaję sól oraz marchewkę, mieszam.

    Formę smaruję masłem, wylewam ciasto. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 40 minut. Studzę w formie.

    Wyjmuję i, jeśli mam ochotę, polewam lukrem – około szklanki cukru pudru zmieszanej z 2-3 łyżkami soku z cytryny lub wody.

    poniedziałek, 18 października 2010

    Paluszki wiedźmy

    Należę do osób, którym niespecjalnie przeszkadza przejmowanie zgniłych zachodnich obyczajów. Halloween na przykład daje możliwość by się trochę pobawić w kuchni. Takie rozrywki są czasochłonne, to prawda, na co dzień preferuję pieczenie muffinek lub zwykłych ciast, ale niekiedy mam ochotę spędzić więcej czasu przy formowaniu ciasteczek.

    Jeśli po przygotowaniu tej ogromnej porcji ciastek zostanie Wam chęć na dalszą pracę, to zróbcie lukier i zabarwcie go na czerwono barwnikiem spożywczym lub sokiem z buraków (w sprzedaży jest też barwiony lukier). Odłupcie migdały z upieczonych ciastek i ponownie je przyklejcie przy pomocy czerwonego lukru – będzie krwawo! Kilka broczących krwią nacięć też nie zaszkodzi.

    I tym przepisem inauguruję udział Chochelek w akcji Ciasteczkowy potwór :)

    Przepis pochodzi z tej strony.


    Anka


    Składniki:
    (jakieś 3-4 blachy ciastek)

    • 230 g miękkiego masła
    • 1 szklanka cukru pudru szklanka
    • 1 jajko
    • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
    • 2 2/3 szklanki mąki
    • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
    • 1 łyżeczka soli
    • ¾ szklanki migdałów

    Sposób przygotowania:

    Przesiewam mąkę, mieszam z proszkiem do pieczenia i solą.

    Miksuję masło z cukrem, dodaję jajko i ekstrakt z wanilii. Ucierając stopniowo wsypuję mąkę. Na koniec króciutko zagniatam.
    Owijam folią i wkładam do lodówki na około pół godziny.

    Migdały zalewam wrzątkiem, zostawiam na kilka minut. Obieram ze skórki. Chyba, że wykazałam się lenistwem i rozrzutnością i kupiłam obrane. Ale nie tym razem :)

    Wykładam blachę papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzewam do 180 stopni.

    Wyjmuję małą porcję ciasta z lodówki, formuję cienkie wałeczki (naprawdę nie mogą być zbyt grube, bo w piekarniku urosną). Na końcu przylepiam migdał (może być przecięty na pół), delikatnie ściskam wałeczek formując stawy oraz nacinam nożem w nadziei, że będzie przypominało palce.

    Wstawiam do nagrzanego piekarnika na 10-15 minut. Czas pieczenia zależy od wielkości ciastek.

    niedziela, 10 października 2010

    Bananowa szachownica

    Niestety nie powiem Wam gdzie znalazłam pomysł na tak proste i szybkie zrobienie efektownego ciasta, bo rzadko pamiętam moje internetowe ścieżki. Mam za to nadzieję, że Wam się spodoba.

    Ta szachownica jest zrobiona z bananowego ciasta, które bardzo lubi moja rodzina, ale możliwe, że mi bardziej smakowałaby wersja biszkoptowa z większą ilością kremu.

    Aha, Wy na pewno możecie to zrobić ładniej, bo wszelkie prace wymagające manualnej zręczności sprawiają mi problemy :)

    Tak czy inaczej – ciasto znikło w rekordowym tempie.
    Polecam.



    Składniki:

    2 małe banany
    1 3/4 szklanki mąki
    2/3 szklanki brązowego cukru
    100 g migdałów
    2 łyżeczki proszku do pieczenia
    1/2 łyżeczki sody
    2 jajka
    1 szklanka mleka + 1 łyżka
    ¼ szklanki oleju lub stopionego masła
    2 łyżeczki kakao

    300-400 ml śmietany 30%, schłodzonej
    1-2 łyżeczki cukru pudru

    kilka kostek czekolady startych na drobnej tarce

    Sposób przygotowania:

    Dwie formy o średnicy 22 cm wykładam papierem do pieczenia lub smaruję masłem i wysypuję tartą bułką. Jeśli macie tylko jedną, też dacie radę to zrobić, po prostu wyjmiecie ciasto, ostudzicie formę i dopiero wtedy wlejecie drugie.

    Banany myję, obieram, widelcem rozgniatam na puree.

    Migdały (nieobrane) mielę w blenderze.

    Przesiewam mąkę, mieszam z proszkiem do pieczenia, sodą, cukrem i migdałami.

    W misce roztrzepuję jajka, dodaję szklankę mleka i olej, mieszam. Dodaję sypkie składniki, znowu mieszam. Na końcu dokładam rozgniecione banany.

    Dzielę ciasto na połowy. Do jednej dodaję przesiane kakao i łyżkę mleka.

    Rozlewam ciasta do dwóch foremek. Piekę kolejno w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (góra dół) przez około 30 minut.

    Studzę na kratce.

    Ubijam śmietankę na sztywno, dodaję cukier.

    Wykrawam z ciast koła dzieląc każdy placek na trzy części, a potem składam na przemian, tak by osiągnąć efekt szachownicy. Do sklejania używam bitej śmietany. U mnie było jej bardzo mało – tyle, żeby zasmarować dziury, ale można dać więcej, albo zmieszać bitą śmietanę z mascarpone lub z serkiem Philadelphia.
     

    Do wykrawania używam tego co znajdę, u mnie były to miski, które tylko wyznaczyły obwód, a do właściwego cięcia używałam noża.

    Wierzch smaruję bitą śmietaną, posypuję startą czekoladą.

    wtorek, 15 czerwca 2010

    Szkockie mini keksy

    Dzisiaj kompletnie nie mam głowy do pisania wstępu, więc tylko jedno zdanie.

    Bardzo smaczne i bardzo słodkie (spokojnie możecie ograniczyć ilość cukru).

    Przepis z tej strony.




    Składniki:
    (15 babeczek)

    175 g masła
    150 g drobnego cukru
    3 jajka
    225 g mąki pszennej
    1 łyżeczka proszku do pieczenia
    ½ łyżeczki przyprawy do pierników
    2 czubate łyżki zmielonych migdałów
    350 g rodzynków
    50 g posiekanej, kandyzowanej skórki z owoców cytrusowych
    50 g kandyzowanych wiśni
    skórka i sok starte z 1 pomarańczy
    skórka i sok starte z 1 cytryny
    4 łyżki stołowe rumu (lub whisky)

    Sposób przygotowania:

    Mąkę przesiewam, mieszam z proszkiem do pieczenia, przyprawą do pierników i mielonymi migdałami.

    Do miski wrzucam wszystkie bakalie, dodaję skórkę startą z cytryny i pomarańczy, odstawiam.

    Wyciskam sok z cytrusów.

    Masło ucieram z cukrem na puszystą masę. Do masy stopniowo dodaję roztrzepane jajka, miksuję.
    Składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Jednak gdyby zaczęły się ważyć (pierwszy raz spotkałam się z taką metodą), należy dosypać łyżkę mąki. Tym razem nie musiałam próbować, ale jeśli mi się kiedyś przydarzy, to z pewnością sprawdzę jak działa.

    Dodaję mąkę, znowu mieszam, potem wrzucam bakalie i skórkę starta z owoców, na koniec dodaję sok z pomarańczy i cytryny oraz rum. Mieszam.

    Wykładam papilotkami blachę na muffinki, nakładam masę i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 175 stopni na 25-30 minut.

    Keks można też upiec w prostokątnej blaszce, podany wówczas przez autora czas pieczenia to 2-2,5 godziny.

    środa, 9 czerwca 2010

    Rabarbar i truskawki pod migdałową kruszonką

    Wszyscy robią, zrobiłam i ja, bo na przełomie wiosny i lata to pozycja obowiązkowa. A jeszcze trochę (trochę dużo, ale szybko zleci) i wreszcie przyjdzie czas na śliwkowe crumble! Czekam z niecierpliwością, bo wiśnie i śliwki to moje ulubione owoce do wszelkich wypieków.

    Lepiej od razu się Wam przyznam, że cukier do rabarbaru odmierzałam na oko sypiąc prosto z pudełka. Według mnie lepiej nasypać za mało, niż za dużo, bo kruszonka z całą pewnością będzie bardzo słodka, a jeśli jeszcze podamy do tego na przykład lody, to kwaskowy smak rabarbaru z truskawką jest wręcz niezbędny.




    Składniki:

    400 g rabarbaru, obranego i pokrojonego na ok. 1cm kawałki
    400 g truskawek odszypułkowanych
    ok. ½ szklanki cukru
    3-4 łyżki brązowego cukru (lub białego)

    kruszonka:

    100 g mąki
    100 g cukru pudru
    100 g zimnego masła pokrojonego w kostkę
    80 g mielonych migdałów (miało być 100 g, ale mi się skończyły)

    Sposób przygotowania:

    Rabarbar wrzucam do miski i zasypuję cukrem. Odstawiam nawet na kilka godzin, aż rabarbar puści sok.

    Przygotowuję kruszonkę. Suche składniki mieszam w misce, dodaję masło i siekam nożem na malutkie kawałeczki. Na koniec rozcieram palcami, ale staram się to robić szybko, żeby masło jak najmniej się roztopiło. Być może, gdybym pamiętała i włożyła wcześniej masło do zamrażalnika, a potem starła je na tarce, byłoby mi łatwiej, ale może uda mi się następnym razem.
    Kruszonkę wstawiam do lodówki.

    Umyte i odszypułkowane truskawki kroję na połówki lub na ćwiartki, zależy od wielkości.

    Żaroodporne naczynie (miałam jedno małe owalne 24x17 cm i trzy kokilki widoczne na zdjęciach) wykładam warstwą osączonego rabarbaru, na to daję truskawki i posypuję brązowym cukrem. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na jakieś 10 minut.

    Wyjmuję, posypuję kruszonką i znowu piekę 25 minut.

    Podaję ciepłe z jogurtem naturalnym, ubitą śmietanką lub lodami.
    Related Posts with Thumbnails
    /*Google anatytics */