Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cytryny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cytryny. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 maja 2016

Zachwycający delikatny indyk w cytrusowej marynacie

Jakiś czas temu postanowiłam zmierzyć z wyzwaniem pt. udziec z indyka, który wciąż pozostawał dla mnie kulinarną terra incognita. Trafiłam na przepis, który mnie zelektryzował i postawił do pionu wszystkie kubki smakowe. Grzegorz z mniammniam.com wie, jak rozpalić kobietę, powinien napisać kulinarną wersję „50 twarzy Greya”. I nie jest, powiadam Wam, tylko gawędziarzem, bowiem przyrządzony według jego przepisu udziec jest ucztą dla zmysłów. Robiłam go już kilka razy, ale ostatnio zaserwowałam z sałatką z młodych liści szpinaku, z młodą cebulką i pomidorkami koktajlowymi, doprawioną olejem lnianym, a sączyłam przy tym sauvignon blanc. I pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się rozpłakać się ze szczęścia nad talerzem.

Chuda


Składniki:
  • udziec z indyka o wadze około 1,5-1,7 kg (u mnie raz jest większy, raz mniejszy, ale marynatę robię z tej samej porcji)
marynata:
  • 4 łyżki sosu sojowego
  • 4 łyżki miodu
  • 2 łyżki grubo tłuczonego czerwonego pieprzu (można zastąpić jedną łyżka pieprzu kolorowego lub czarnego)
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 2 łyżki soku z pomarańczy
  • 2 cm świeżego korzenia imbiru bardzo drobno posiekanego
  • 2 wyciśnięta ząbki czosnku
  • sól (ewentualnie)
Sposób przygotowania:

Mięso myję dokładnie i osuszam papierowym ręcznikiem. Czasem kupuję udziec trybowany (bez skóry i bez kości), ale przypieczona, chrupiąca skórka ma niezaprzeczalny urok. Jeśli udziec jest duży i w jednym kawałku, kroję go na pół.

Pieprz rozdrabniam z grubsza w moździerzu, pozostałe składniki marynaty mieszam w szklanej misce. Wkładam mięso do zalewy, odstawiam na jakiś czas (Grzegorz radzi na godzinę w temperaturze pokojowej, ale często robię marynatę wieczorem i wtedy wstawiam miskę do lodówki, a rano piekę).

Mięso razem z marynatą przekładam do rękawa do pieczenia (można też użyć woreczka do pieczenia) i na blasze lub w naczyniu żaroodpornym wstawiam do piekarnika. Temperatura pieczenia – 120 stopni, czas: 3 godziny. Warto poczekać, bo efekt jest oszałamiający. Pyszne, mięciutkie mięso.

środa, 10 lutego 2016

Najlepsze babeczki jogurtowe

Ostatnio mam wrażenie, że robię je raz w tygodniu. Ale nie ma w tym nic dziwnego, bo nie dość, że są banalnie proste w przygotowaniu, to smakują idealnie. Mięciutkie, pachnące, delikatne - podbiły serca całej mojej rodziny oraz koleżanek i kolegów z klasy córki. Kto jeszcze nie robił, musi koniecznie wypróbować.

Przepis cytuję za, a jakże, Moimi Wypiekami.

Anka


Składniki:
  • 75 g roztopionego masła
  • 125 g jogurtu naturalnego
  • 2 jajka
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • 150 g mąki
  • 1/2 łyżeczki sody
  • szczypta soli
  • 125 g drobnego cukru (zazwyczaj daję ok. 80 g)
Sposób przygotowania:

Prosty: łączymy mokre i suche składniki, mieszamy łopatką, nakładamy do formy na muffiny wyłożonej papilotkami i pieczemy 20-25 minut w 180 stopniach. Tzn. w moim piekarniku w temperaturze 180, bo Moje Wypieki podaje 170. Robię w normalnej formię na babeczki, wychodzi mi akurat 12 niedużych sztuk.

Kilka uwag dla początkujących: pamiętamy, że najlepiej, żeby wszystkie składniki były w temperaturze pokojowej, nie wrzucamy jajek do gorącego roztopionego masła, tylko czekamy, aż trochę przestygnie, zresztą najpierw dodajemy do masła jogurt, a skórkę z cytryny ścieramy delikatnie, tylko żółte. I 25 minut może się okazać zbyt długim czasem pieczenia.

Poza tym lubię dodać cukier z wanilią, jeśli akurat mam. I można oczywiście polukrować, ale ja nigdy nie mam na to czasu w przypadku tych babeczek.

Smacznego!

niedziela, 17 listopada 2013

Rozgrzewające dodatki do herbaty

Wiem, co najlepiej rozgrzewa i wiem, że Wy też wiecie, ale są takie sytuacje w życiu, że wszelkie te przyjemności są niewskazane, a czasem nawet wręcz zabronione i trzeba ratować się inaczej.

Na nieocenionym facebooku znalazłam przepis na rozgrzewacz z cytryny, miodu i imbiru, który natychmiast przetestowałam. Okazał się bardzo smaczny. Szybko wpadłam na pomysł zrobienia podobnego z pomarańczy, goździków, imbiru i miodu. Jest jeszcze smaczniejszy niż ten poprzedni. Można dodawać do herbaty albo do ciepłej wody. Wspaniale rozgrzewa po powrocie do domu w listopadowe popołudnie. 

A jeśli po wypiciu herbaty z naszymi dodatkami będziecie czuli się jeszcze mało rozgrzani, to polecam przegryźć plasterek imbiru z dna kubka :-)

Chuda



Rozgrzewacz cytrynowy:

  • cytryna
  • kawałek imbiru – według uznania
  • miód – kilka łyżek
Rozgrzewacz pomarańczowy:
  • mała pomarańcza
  • kawałek imbiru
  • kilkanaście goździków
  • miód 
Sposób przygotowania:

Na każdy rozgrzewacz biorę jeden mały słoiczek np. po musztardzie. Pomarańczę i cytrynę dokładnie myję i wkładam na kilka minut do wrzątku. Po ostudzeniu kroję razem ze skórką na cienkie plastry, większe na połówki czy ćwiartki. Imbir obieram i kroję  na cieniutkie okrągłe plasterki.

W pierwszym słoiczku układam na przemian plasterki cytryny i imbiru, wszystko zalewam miodem. W drugim słoiczku plasterki pomarańczy przekładam imbirem i goździkami, zalewam miodem. Zakręcam słoiczki i odstawiam na chwilę, a potem zaczynam próbować... W zasadzie nie ma szans, żeby taki słoiczek przetrwał dłużej niż dwa dni.

W oryginalnym przepisie były dwie cytryny i filiżanka miodu – może słoik był większy, choć nie wyglądał, do mojego zmieściła się jedna i to nie cała, bo wzięłam jakąś wyjątkowo dorodną i soczystą, bo miodu też zmieściło się zaledwie kilka łyżek.

sobota, 2 lutego 2013

Pączki cytrynowe z mascarpone

Zbliża się Tłusty Czwartek 2013. Postanowiłam w tym roku obejść go wyjątkowo tłusto, zatem od dziś testuję przepisy. Zaczęłam od miniaturowych pączków na dwa kęsy z przepisu Kasi Guzik. Są pyszne - puszyste, z delikatną nutą cytrynową. Bardzo polecam.

Chuda



Składniki:
  • 1 1/4 szklanki mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/4 szklanki cukru pudru
  • skórka starta z 1 dużej cytryny
  • 3 jajka
  • 225 g serka mascarpone
  • 1 łyżka wódki
  • do smażenia: 3 kostki smalcu
  • do posypania: cukier puder
Sposób przygotowania:

Mąkę przesiewam do miski, mieszam z solą, proszkiem do pieczenia i otartą skórką z cytryny, którą wcześniej sparzyłam wrzątkiem. W tym czasie do malaksera wrzucam jajka i ubijam je z cukrem, następnie dodaję do nich wódkę i po łyżce mascarpone. Kiedy masa będzie jednolita, wsypuję mąkę po łyżce i mieszam, aż ciasto będzie gładkie.

Do formowania pączków wykorzystuję, zgodnie z radą Kasi, szprycę cukierniczą. Nakładam ciasto do szprycy, ale zdejmuję końcówkę, by pozostał tylko duży otwór i wyciskam kuleczki prosto na mocno rozgrzany tłuszcz (można odcinać je nożem, ale bardzo wygodnie robi się to palcem). Pączki smażę z obu stron na złoto – tłuszcz musi być mocno rozgrzany, ale ogień nieduży, żeby dobrze wypiekły się w środku.

Upieczone pączki odsączam na ręczniku papierowym, a lekko przestudzone posypuję cukrem pudrem.

poniedziałek, 9 maja 2011

Pieczone udka kurczaka

Dawno na to nie narzekałam, ale od jakiegoś czasu zupełnie nie mam ochoty na pieczone udka kurczaka. Co prawda lubię i przyrządza się je niemęcząco, niemniej zbyt często trafiałam na mięso, które w ogóle nie miało smaku, pochodzące z hodowli, której szczegółów nawet nie chcę znać.

Tej wiosny powzięłam postanowienie: znajdę kurczaki karmione normalnym jedzeniem, choćbym miała zwiedzać okoliczne wsie i potem te ptaki skubać.

Na szczęście takie poświęcenie nie było konieczne, bowiem ledwie o tym pomyślałam i zaraz w moim ulubionym sklepie mięsnym pojawiły się kurczaki z chowu ekologicznego. Mówisz i masz!

CAŁE kurczaki.

Tu niezbędna jest dygresja (uwielbiam dygresje).
Jako dziecko z prawdziwej wsi napatrzyłam się przez lata puszyste, żółciutkie kurczaczki, które rosły, rosły i rosły, aż pewnego dnia napotykały na swojej drodze miecz przeznaczenia. Czy też raczej siekierkę. Od skubania migałam się jak mogłam (nie zawsze się to udawało, niestety), ale cały proces zamiany chodzącego po podwórku ptaka na leżące na talerzu pyszne kawałki mięsa był mi doskonale znany. Co nie znaczy, że kiedykolwiek w życiu sama podzieliłam kurczaka na części. I dlatego podchodziłam do tej czynności z pewną obawą.

Jak to, ja nie dam rady?!

I faktycznie, sprawa jest prosta jak budowa cepa, tu naciąć, tam pociągnąć i po kilku chwilach na desce spoczywały pięknie wykrojone udka, skrzydełka i piersi, a reszta poszła do gara na rosół.

Ale jak przyrządzić tak precyzyjnie pocięte kawałki mięsa? Ponieważ chciałam sprawdzić, czy ów ekologiczny kurczak faktycznie smakuje jak prawdziwy, postanowiłam nie dodawać zbyt wielu przypraw. Z drugiej strony sól i pieprz to ciut za mało.
Z pomocą przyszła mi książka Gary’ego Rhodesa „Keeping it Simple”, gdzie znalazłam poniższy przepis.

Kurczak wyszedł po prostu wyśmienicie. Nie jest słodki, cukru nie było zbyt wiele, ale dzięki temu dodatkowi skórka wyszła ładnie przypieczona. Cytrynowy aromat był jak wisienka na torcie.

Ze względu na czas pieczenia, najlepiej użyć kawałków mięsa podobnej wielkości, czyli na przykład samych udek (i tak podaję w przepisie), ale przyznam się Wam, że wrzuciłam wszystkie części kurczaka, które miałam przygotowane. Pierś, gdy nieduża, można po prostu wyciągnąć trochę wcześniej, będzie idealnym dodatkiem do sałatek. Jeśli przetrwa.

U mnie nie przetrwała.

Już planuję powtórkę.

Anka


Składniki:
  • 4 udka kurczaka
  • 1 duża cytryna
  • 1 łyżka brązowego cukru (czubata)
  • sól, pieprz
  • 30 g masła
  • dodatkowo: masło do smażenia + łyżka oleju

Sposób przygotowania:

Mięso myję w zimnej wodzie, osuszam i obsypuję solą i pieprzem.

Rozgrzewam piekarnik do 200 stopni.

Na dużej patelni rozpuszczam masło z łyżką oleju i krótko obsmażam kurczaka aż skórka się zrumieni.

Dokładnie szoruję i sparzam cytrynę. W miseczce mieszam brązowy cukier i otartą skórkę z cytryny.

I teraz, gdybym miała patelnię, którą można wstawić do piekarnika, to sprawa byłaby o wiele prostsza, ale skoro nie mam, to przekładam mięso do naczynia żaroodpornego, obsypuję mieszanką cukru i skórki z cytryny, przelewam tłuszcz z patelni i dopiero wtedy zaczynam pieczenie.

Zostawiam w piekarniku na około 40 minut (a nawet pięć minut dłużej, bo ja lubię mięciutkie mięso). W trakcie pieczenia kilka razy polewam mięso wytopionym tłuszczem.

Wszystko? Nie do końca. Tym razem postanowiłam, że skoro nie planuję jeść węglowodanów, to przygotuję do kurczaka sos, zgodnie z zaleceniami autora.

Patelnia czeka nieumyta więc stawiam ją na kuchence, wyciskam sok z połowy cytryny, dodaję część sosu, w którym piekł się kurczak i masło. Doprowadzam do wrzenia i gotuję kilka minut. Sos ma wyraźny cytrynowy smak i idealnie pasuje do słodkawego kurczaka.

wtorek, 8 lutego 2011

Babka cytrynowa II

Po ubraniu córki widać, że nie piekłam tego ciasta zimą, ale wygrzebałam je dzisiaj z komputerowych archiwów i biję się w piersi, że dotąd Wam o nim nie napisałam.
Ciasto na trzy P: pyszne, proste i puszyste :)

Jak zwykle przy babkach wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową i lepiej piec w formie z kominkiem – mniejsza szansa na zakalec. Chociaż w przypadku tej babki wszystko powinno się udać na medal.

Niestety, gdy spisywałam przepis, nie zanotowałam skąd pochodzi, a przejrzenie wszystkich książek kucharskich jakie mam w posiadaniu, przekracza moje możliwości. Nawiasem mówiąc: czekam na nową książkę o muffinach – spodziewajcie się kolejnych wypieków :)

Anka



Składniki:
  • 150 g miękkiego masła
  • 150 g drobnego cukru
  • 5 jajek
  • 250 g mąki
  • 1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia
  • skórka otarta z jednej cytryny
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

Sposób przygotowania:

Oddzielam białka od żółtek. Przesiewam mąkę i mieszam z proszkiem do pieczenia.

Masło ucieram z cukrem na puszystą masę. Dodaję kolejno żółtka cały czas ucierając, potem ekstrakt, sok i skórkę z cytryny. Stopniowo dodaję mąkę, miksuję.

Ubijam pianę z białek. Dodaję do masy najpierw trzecią część piany, a potem delikatnie dodaję resztę.

Formę do babek smaruję masłem i obsypuję bułką tartą. Wylewam masę do formy, wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 40 minut.


czwartek, 3 lutego 2011

Tarta z kremem cytrynowym

Ten przepis był na Chochelkach od dawna, ale w wersji niedopieszczonej i bez zdjęcia. Dostałam go we Francji od Lucette, kucharki Madame. Mówię Wam, jak ta tarta smakowała w upalne popołudnie nad Atlantykiem!... Kwintesencja cytrynowego orzeźwienia :-)

Nie jestem zachwycona wysokim kobiercem piany na wierzchu – miałam w lodówce wolne białko, więc dorzuciłam do trzech wymaganych w przepisie (żeby się nie zmarnowało) i sami widzicie, jak wyszło. Ciasto wypiekło się idealnie, było złote i kruchuteńkie, krem był mięciutki i gładki, ale pianę można by sobie darować, albo dać jej połowę. A z reszty upiec bezy lub kokosanki.

Mam też wątpliwości, czy krem nie jest za słodki – co prawda z niesłodkim ciastem smakuje wybornie, ale sam w sobie zasłodził mnie w trakcie kosztowania.

Porcja na formę o średnicy 26 cm.


Dorota


Składniki: 

ciasto:
  • 200 g mąki
  • 100 g masła
  • 1 żółtko
  • szczypta soli
  • łyżeczka cukru
  • zimna woda
  • sok i skórka z cytryny
krem:
  • 2 jajka
  • 2 żółtka
  • 150 g cukru
  • 80 g masła
  • szczypta soli
  • sok i skórka z cytryny
piana:
  • 3 białka
  • 60 g cukru
  • szczypta soli
Sposób przygotowania:

Dwie cytryny zanurzam we wrzątku na kilka minut, połówkę jednej odkładam, a z 1,5 owocu ścieram żółtą skórkę i wyciskam sok.

Ciasto: Mąkę mieszam z połową skórki z cytryny, solą i posiekanym masłem. Dodaję połowę soku z cytryny, 2-3 łyżki wody (w razie potrzeby) i szybko zagniatam ciasto. Rozwałkowuję je, wykładam na natłuszczoną formę do tarty i dziurkuję widelcem. Wkładam do lodówki na czas przygotowywania kremu.

Krem: Całe jajka i żółtka ubijam z solą i cukrem na puszysty krem. Dodaję miękkie masło – musi być NAPRAWDĘ! miękkie, żeby idealnie wtarło się w masę. Następnie wsypuję cytrynowe wiórki i wlewam po łyżeczce sok z cytryny. Mój krem podstępnie się zwarzył (względnie obiegł, jak mawia Mąż rodem z Podkarpacia), jednak wylany na ciasto i upieczony nie zdradził mnie przed gośćmi ;-)

Piekę ok. 40 minut w temp. 180 stopni (termoobieg + grzałka od dołu, bo mój piekarnik słabo wypieka od spodu).

Ubijam białka z solą, dodaję cukier.

Po upływie 40 minut wysuwam z piekarnika tartę, wykładam na nią pianę i wsuwam do pieca na ok. 15 minut – aż piania przyrumieni się.

Tarta najlepiej smakuje całkiem chłodna.

niedziela, 29 sierpnia 2010

Krem cytrynowy

Ten przepis jest genialny w swojej prostocie. Żadnej żelatyny (którą stosuję od czasu do czasu, ale jestem do niej uprzedzona), tylko śmietanka, cukier i cytryny, a w efekcie otrzymuje się wspaniały, delikatny i odświeżająco cytrynowy krem.

Naprawdę fantastyczny pomysł na deser o każdej porze roku. Zachęcam jednak do przygotowania jak najszybciej, bo to już ostatni dzwonek na maliny, jagody czy borówki. Owoce można przesmażyć z odrobiną cukru (mrożone będą w sam raz), ale świeże też będą doskonale pasowały.

Przepis pochodzi z tej strony.




Składniki:

500 ml śmietanki 30%
4 cytryny
200 g cukru pudru

do podania: maliny, jagody, jeżyny, borówki, truskawki…

[Listonic]

Sposób przygotowania:

Cytryny dokładnie szoruję i sparzam wrzątkiem. Ścieram skórkę i wyciskam sok.

Śmietankę wlewam do rondelka z grubym dnem i podgrzewam. Gdy się zagotuje, dosypuję cukier, dokładnie mieszam i gotuję na małym ogniu przez 2-3 minuty. Nie zapominam o mieszaniu.

Dodaję sok i skórkę z cytryn, gotuję jeszcze minutkę.

Przecedzam krem przez sitko i rozlewam do pucharków, odstawiam do wystudzenia, a potem schładzam przez kilka godzin w lodówce.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Cytrynówka czyli nalewka cytrynowa

W pierwszych dniach sierpnia odwiedziłam koleżankę ze studiów. Kiedy dzieci posnęły, siadłyśmy przed domem, a wieczór był ciepły i miły, niebo gwiaździste, a cywilizacja w postaci szosy w dole jedynie z rzadka dawała o sobie znać. Patrzyłyśmy w gwiazdy, tematów nam nie brakowało, a przy tym popijałyśmy wspaniałą nalewkę cytrynową autorstwa gospodyni.

Zdradziła mi przepis na ten smakołyk, którym delektowałam się ostrożnie i nie łapczywie, bo oprócz zalet (doskonały smak i zero kaca) ma też wadę, mianowicie dobrze schłodzony wchodzi jak lemoniada, a kopa ma solidnego, wszak nie na wodzie jest robiony.

Więcej o cytrynówce rozpisywać się nie będę, żeby nie zostać podejrzaną o promowanie alkoholu. Robi się ją szybko, a składniki są dostępne w każdym sezonie.

Składniki na ok. 1 litra nalewki:

0,5 l spirytusu
4 cytryny
2 szklanki wody przegotowanej
1 szklanka cukru
1,5 łyżki miodu

Sposób przygotowania:

Cytryny dokładnie myję, szorując skórkę szczoteczką, a następnie obieram cieniutko obieraczką do warzyw. Odkrawam wszelkie pozostałości białego miąższu, co jest najbardziej pracochłonną czynnością. Kroję każdy owoc na pół i wyciskam z niego sok.

Przygotowuję dwa słoiki. Cukier i miód rozpuszczam w wodzie, wlewam doń sok z cytryny i odstawiam na 24 godziny.

Skórki z cytryn kroję w cienkie paseczki, umieszczam w słoiku i zalewam spirytusem. Zakręcam słoik i odstawiam na 24 godziny.

Po upływie doby mieszam obie części nalewki, cedząc przez gazę rozłożoną na durszlaku, rozlewam do butelek, zamykam szczelnie i odstawiam do przegryzienia się. Im dłużej się przegryza, tym jest smaczniejsza, ale już po ok. 2 tygodniach można schłodzić i serwować, lojalnie ostrzegając o jej ukrytej mocy.

Moja dopiero kończy ustawowe dwa tygodnie, ale dotychczasowe próby wypadły zadowalająco ;)

środa, 4 sierpnia 2010

Muffinki cytrynowe

Właściwie nie jest to typowo letni wypiek, bo nie ma w nim ani grama owoców sezonowych. Ale gdy jest ciepło, nie mam nic przeciwko orzeźwiającemu smakowi cytryn.

Muffinki są fantastycznie wilgotne i choćby z tego powodu doskonale nadają się do każdego kosza piknikowego (albo na przekąskę do pracy). Poza tym prawie zawsze są w domu potrzebne składniki i kiedy nie wiadomo w co ręce włożyć, bo właśnie czekam na telefon z wynikami prześwietlenia ręki mojego dziecka (spadł z trzydziestocentymetrowej pufy na podłogę), to taki wypiek skutecznie zajmuje mi ręce.

W oryginale podawane z makiem, zmniejszyłam też minimalnie ilość cukru.
Przepis pochodzi z blogu Moje wypieki.

A gips i owszem, był potrzebny. Na szczęście tylko na tydzień.




Składniki:
(na 12 muffinek)

225 g mąki
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
½ łyżeczki soli
150 g cukru pudru
2 jajka
170 ml oleju
150 ml mleka
sok i skórka otarta z jednej cytryny

[Listonic]

Sposób przygotowywania:

Biorę moje ulubione dwie miski do przygotowywania muffinek. W jednej mieszam składniki suche: mąkę, cukier, sól, proszek do pieczenia; w drugiej mokre: olej, jajka, mleko, sok i skórkę z cytryny. Potem łączę zawartość misek i nakładam do blachy na muffiny wypełnionej papilotkami (lub wysmarowanej tłuszczem). Ciasto niewiele urośnie, więc można nakładać do pełna.

Wkładam do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 stopni i piekę 20-25 minut.

środa, 16 czerwca 2010

Kruche ciasteczka cytrynowe

W tym tygodniu popołudnia spędzam w domu z przeziębionym Piotrusiem w pakiecie ze zdrowym Michasiem (gratis). W ramach uatrakcyjniania dzieciom przymusowego zamknięcia rozrywamy się różnorodnie, aż przyszedł czas na wspólne pieczenie ciastek. To zawsze jest zajęcie, które zapędza mnie na skraj schizofrenii: chcę, żeby chłopcy mieli rozrywkę, ale chcę też upiec ciastka, które będą ładnie wyglądać i nadawać się do jedzenia poza ścisłym gronem rodzinnym. Pogodzenie tych dwóch celów graniczy z cudem, ale zawsze jakoś się udaje, pomimo rozsypywania suchych składników, rozlewania mokrych, jedzenia surowego ciasta oraz prób uszkodzenia sprzętów kuchennych.

Tym razem wykorzystałam przepis na obwarzanki z zasobów Alicji. Ciasto jest genialne: mocno cytrynowe, idealnie kruche, warte wykorzystania w innych celach, np. jako spód do tarty. Nie udało mi się jednak utoczyć obwarzanków, bo przy toczeniu wałeczka rozwarstwiało się i precelek był popękany, a poza tym fun z pieczenia ciastek polega na wykrawaniu foremkami. Nic to, zrobiliśmy ciasteczka w różnych kształtach, po upieczeniu posypałam cukrem pudrem i są pysze. Jeszcze są, ale wkrótce to się zmieni :)

Składniki:

  • 400 g mąki
  • 100 g cukru pudru
  • 200 dag masła
  • 2 żółtka surowe
  • 4 żółtka ugotowane
  • 1 cukier waniliowy
  • sok z 1 dużej cytryny
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • cukier puder do posypania

Sposób przygotowania:

Najpierw gotuję jajka na twardo i studzę. Miękkie masło wrzucam do malaksera, który uciera je z cukrem i cukrem waniliowym. Dodaję surowe żółtka. W tym czasie Piotruś przeciera przez sitko ugotowane żółtka, a Michaś miesza mąkę z proszkiem do pieczenia. Wsypuję do malaksera przetarte żółtko, a chłopcy wyciskają sok z cytryny – każdy z jednej połówki. Następnie obaj wsypują do malaksera mąkę po łyżce, rozsypując ją dokoła, a ja, gdy biją się o łyżkę, szybciutko wlewam sok z cytryny w trzech porcjach.

Gotowe ciasto przekładam z malaksera do plastikowej miski, lekko obtaczam je w mące. Wręczam każdemu młodocianemu adeptowi cukiernictwa po kawałku ciasta i staram się nie patrzeć, co z nim robią. Rozwałkowuję kawałek ciasta, a resztę chowam do lodówki. Myślę, że nie zaszkodziłby mu pobyt w lodówce przez godzinę-dwie, szczególnie latem. Z ciasta rozwałkowanego na grubość ok. 0,5 cm wycinamy foremkami ciasteczka, układam je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (zwykle pod ciastka smaruję tłuszczem, tym razem skorzystałam z metody beztłuszczowej) i piekę ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (góra-dół).

Jeszcze ciepłe posypuję cukrem pudrem.

piątek, 11 czerwca 2010

Koktajl truskawkowy

Ok, wiem, że podawanie przepisu na koktajl truskawkowy jest trochę jak odkrywanie Ameryki, ale wydaje mi się, że po latach eksperymentów wreszcie odkryłam idealną kombinację.

Koktajle truskawkowe robię odkąd pamiętam. To jedne z moich pierwszych własnoręcznie przygotowywanych dań (a kiedyś nie rwałam się szczególnie do kuchni).
Dziecięciem jeszcze będąc brałam możliwie największy kubek, wychodziłam do ogródka i zbierałam truskawki. Następnie po wymaganej obróbce wstępnej zasypywałam cukrem i przy pomocy widelca zamieniałam w pulpę. Potem wystarczyło już tylko dolać jakiegokolwiek nabiału i miałam święto łasucha.

Chłopaki podzielają moją miłość do koktajli, ale córka jak zwykle nawet nie umoczyła ust. I bardzo dobrze, bo i tak zawsze wychodzi za mało ;)

Zważcie, że w przepisie nie podaję ilości użytego cukru. Robię to celowo. Po pierwsze truskawki truskawkom nierówne, a po drugie nie każdy lubi tak samo słodkie. Proponuję więc by na początek wsypać 4-5 łyżeczek cukru, zmiksować, spróbować i dopiero wtedy ewentualnie dosłodzić. Bez próbowania nie ma gotowania (od tego upału zaczynam już rymować, więc najwyższa już pora iść spać).

Jeśli chodzi o nabiał, to moje przekonanie o wyższości mleka ukwaszonego nad czymkolwiek innym jest już solidnie ugruntowane, ale przecież nie będę Wam do dzbanka zaglądać. Wlejcie co chcecie :)


Anka



Składniki:

ok. 1 kg truskawek (być może część zniknęła w trakcie przygotowań)
1 banan
2-3 łyżki soku z cytryny
cukier
½ litra mleka ukwaszonego lub kefiru

Sposób przygotowania:

Truskawki myję, odszypułkowuję, dokładnie odsączam. Do wysokiego naczynia wrzucam banana (nigdy nie pamiętam by go wcześniej zamrozić, a wtedy podobno lepiej się miksuje), dodaję truskawki oraz cukier i wszystko miksuję. Dodaję sok z cytryny, mieszam i sprawdzam czy nie trzeba jeszcze soku lub cukru.

Na koniec dolewam mleko ukwaszone. Schładzam w lodówce.

środa, 31 marca 2010

Babka cytrynowa

Uwielbiam cytrusy w każdej postaci. Biorę w ciemno wszystko, co ma w sobie orzeźwiającą nutę cytrusową – od wypieków po kosmetyki. Mój apetyt na kwaśne smaki wzmaga się na wiosnę, pewnie przez opozycję do zimy, którą lubię spędzać w ciepłych i słodkich oparach czekolady, kokosu i wanilii.

Stąd babka cytrynowa jest obowiązkową pozycją na mojej liście wypieków wielkanocnych.

Przepis pochodzi z rodzinnych archiwów, porcja na dużą babę. Do koszyka piekłam z połowy składników.


Składniki:

ciasto:
250 g jajek
250 g mąki
250 g cukru pudru
250 g miękkiego masła
1 cytryna
1 łyżeczka proszku do pieczenia

lukier:
1 szklanka cukru pudru
sok z połowy cytryny

Sposób przygotowania:

Cytrynę zalewam wrzątkiem na trzy minuty, wyjmuję, szoruję szczoteczką i ponownie wrzucam do wrzątku na trzy minuty. Mam nadzieję, że w ten sposób likwiduję przynajmniej część chemikaliów, którymi została hojnie obsypana. Skórkę ścieram na tarce (drobniutkie oczka), a owoc przekrawam na pół i wyciskam sok.

Masło ucieram z cukrem na puszystą masę, a robię to za pomocą mojego kuchennego przyjaciela malaksera. Dorzucam po jednym żółtku, nadal ucieram, dodaję startą skórkę z cytryny i połowę soku. Po łyżce wsypuję przesianą mąkę.

Osobno ubijam pianę z białek. Kiedy już ciasto jest utarte, wyłączam malakser i delikatnie łyżką mieszam z ubitą pianą.

Formę na babę (z kominkiem) smaruję margaryną i obficie wysypuję bułką tartą, szczególnie na dnie, żeby się nie przykleiła. Piekę 40-50 minut w temperaturze 190 stopni (góra-dół) do suchego patyczka.

Kiedy baba kończy swój pobyt w piekarniku, ucieram lukier: do miski przesiewam cukier puder i wlewam sok z połówki cytryny. Ucieram ręcznie drewnianą pałką vel tłuczkiem. Kiedy na powierzchni tworzą się pęcherzyki powietrza, znak to, że lukier jest gotowy.

Gdy upływa czas pieczenia, wyłączam piekarnik, ale babce daję jeszcze chwilę w cieple. Wyjmuję ją dopiero po kilku minutach i ostrożnie wysypuję na przygotowaną tacę lekko posypaną bułką tartą. Polewam lukrem, dekoruję dowolnie. Tę na zdjęciu polałam jeszcze polewą czekoladową i ozdobiłam pisakami tortowymi, kiedy polewa była już twarda.

piątek, 12 marca 2010

Cytrynowe ciasto drożdżowe

Bardzo polecam Waszej uwadze to ciasto. Nie wymaga wiele pracy, bo czasochłonne zagniatanie odpracowuje za nas malakser. Jest lekkie, puszyste i przyjemnie cytrynowe. Przepis pochodzi ze skarbnicy świetnych przepisów mojej sąsiadki Lidki.

Foremka, w której piekłam, ma wymiary dna 8x22 cm i 7 cm wysokości.


Składniki:

ciasto:
0,5 kostki masła
0,5 szklanki mleka
0,5 szklanki cukru zwykłego
50 g drożdży
2,5 szklanki mąki
2 jajka
1 łyżka oleju
5 ml aromatu cytrynowego
szczypta soli
rodzynki

lukier:
1 szklanka cukru pudru
sok wyciśnięty z połówki cytryny
5 ml aromatu cytrynowego

Sposób przygotowania:

Do niedużego garnuszka wlewam mleko, wkładam masło, podgrzewam razem, aż masło się stopi. Odstawiam do ostygnięcia.

Rodzynki zalewam wrzącą wodą, odcedzam po kilku minutach i odciskam z nadmiaru wody w czystej ściereczce.

Drożdże zasypuję cukrem w misce malaksera. Kiedy się rozpuszczą, włączam robot na najniższe obroty (haki do zagniatania ciasta) i dodaję po kolei: całe jajka, mąkę na przemian z mlekiem, olej, aromat cytrynowy, sól. Na końcu wsypuję rodzynki i pozwalam robotowi wykazać się jeszcze przez 5 minut.

W tym czasie foremkę wykładam papierem do pieczenia ok. 2 cm nad górną krawędź i włączam piekarnik na 60 stopni z termoobiegiem. Kiedy wyrośnie równo z brzegiem, zmieniam program na góra-dół, ustawiam na 140 stopni i piekę ok. 40 minut.

Pod koniec czasu pieczenia przygotowuję lukier: do miski wsypuję cukier, wlewam wyciśnięty sok z cytryny i aromat, ucieram na gładką, płynną, gęstą masę.

Po 40 minutach wbijam w ciasto wykałaczkę. Gdy jest sucha, można wyłączyć piekarnik. Zostawiam ciasto w środku jeszcze na kilka minut, wyjmuję i jeszcze ciepłe polewam lukrem.

Ćwiczę silną wolę, żeby nie zjeść całego od razu na ciepło.

sobota, 13 lutego 2010

Zimowy koktajl

Zimowe poszukiwanie witamin przynosi czasami bardzo przyjemny efekt. Ostatnio nałogowo mieszam koktajle.

Jagoda standardowo odmawia ich spożywania, Szymon ledwie zanurza usta, więc reszta zostaje dla mnie (ciekawe czy moje dzieci zaczną kiedyś jeść owoce?).


Ach, nie. Niestety, mąż też lubi i muszę się z nim dzielić ;)


Anka



Składniki:

1 łyżka płynnego miodu
1 banan
sok z 1 cytryny
sok z 1 pomarańczy
1-2 szklanki kefiru, mleka ukwaszonego lub mleka (zależy jak bardzo mleczną wersję lubicie)

lub

1 łyżka płynnego miodu
1 banan
¼ - ½ melona (u mnie był chyba Galia)
sok z 1 limonki
sok z 1 pomarańczy
1-2 szklanki kefiru, mleka ukwaszonego lub mleka

lub

1 łyżka płynnego miodu
1 mango
sok z 1 limonki
sok z ½ cytryny
sok z ½ pomarańczy
1-2 szklanki kefiru, mleka ukwaszonego lub mleka

lub

dowolna mieszanka owoców z dodatkiem miodu i nabiału

Sposób przygotowania:

Z cytryny, pomarańczy, limonki wyciskam sok, a resztę owoców kroję na kawałki. Wraz z miodem wrzucam do wysokiego naczynia i miksuję blenderem. Na koniec dodaję kefir lub mleko ukwaszone (moim zdaniem to ostatnie jest najlepszym dodatkiem do koktajli).

Banany lepiej się miksuje po zamrożeniu, ale nigdy o tym nie pamiętam.

czwartek, 26 listopada 2009

Cytrynowe babeczki z polewą

Wszystko zaczęło się od herbaty. Osobiście jestem miłośniczką czarnej herbaty bez żadnych dodatków. Nie toleruję w tym boskim napoju ani cukru, ani cytryny, a o mleku bardzo proszę nawet nie wspominać.
Tymczasem mój mąż zrobił sobie herbatę z cytryną.
Przekroił owoc i kuchnię wypełnił orzeźwiający aromat, a moje ślinianki zaczęły intensywnie pracować. Musiałam zrobić coś cytrynowego. I to szybko
A jeśli szybko to oczywiście babeczki. Przepis na nie wzięłam z blogu Moje wypieki.


 


Składniki:
(na 12 sztuk)

1 szklanka mąki
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
3/4 szklanki drobnego cukru
60 g miękkiego masła
2 jajka
90 ml jogurtu naturalnego
sok z 1 cytryny
otarta skórka z 2 cytryn

Sposób przygotowania:

Najpierw przesiewam mąkę, mieszam z proszkiem do pieczenia i solą.
Potem miksuję masło z cukrem i dodaję kolejno jajka. Mieszając dorzucam na przemian mąkę i jogurt i na koniec dodaję skórkę i sok z cytryny.

Następnie, w ramach opędzania się od asystującej mi rodziny, zatrudniam starsze dziecko do wykładania blachy na muffinki papilotkami, młodszemu dziecku daję jedną papilotkę do pomemłania, a mężowi każę sprawdzić czy piekarnik już się nagrzał do 200 stopni.
Nakładam ciasto do foremek i uzbrajam się w cierpliwość na około 20 minut.

Babeczki rosły w piekarniku, a mi wciąż było mało. Co dalej? Oczywiście polewa cytrynowa!

Składniki:

1 cytryna
25 g masła
80 g cukru
1 jajko

Sposób przygotowania:

Do rondelka wrzuciłam masło, cukier i ubite jajko. Dodałam otartą skórkę i sok z cytryny i cierpliwie podgrzewałam na wolnym ogniu często mieszając. Wreszcie polewa zgęstniała, więc wystawiłam ją na balkon, żeby szybko ostygła, bo babeczki już studziły się na kratce. I to nie był najlepszy pomysł, bo przykryłam ją tylko częściowo ściereczką, a zaczął padać śnieg. Kilka śnieżynek jeszcze chyba nikomu nie zaszkodziło?

Jeśli podczas mieszania i polewania babeczek nie wyjecie połowy polewy łyżką, to prawdopodobnie sporo zostanie. I bardzo dobrze, następnym razem może zastąpi lukier do jakiejś babki. Wystarczy wlać do wyparzonego słoiczka i wstawić do lodówki, a postoi tam nawet 3 tygodnie.

wtorek, 24 listopada 2009

Sernik nowojorski

Powiedzieć, że polecam ten sernik to za mało. Jest absolutnie fantastyczny. Bardzo delikatny, kremowy z delikatną nutą cytryny. Nic dziwnego, że znikał z talerzy w wyjątkowo szybkim tempie.
Miarą sukcesu niech będzie pytanie mojej znajomej, która nie ma szczególnego zamiłowania do kucharzenia, ale po uporaniu się ze sporą porcją ciasta, zapytała z nadzieją „Może ja też bym potrafiła zrobić taki sernik?”. Odpowiedź oczywiście brzmi: tak! Najlepiej jeszcze dziś.
Przepis ze strony Moje wypieki.

Anka

 


Składniki:

spód i boki:
250 g ciastek digestive
125 g rozpuszczonego masła

masa serowa:
750 g kremowego sera
3 duże jaja
200 g cukru pudru
180 g gęstej kwaśnej śmietany
2 łyżeczki startej skórki z cytryny
60 ml soku z cytryny

Sposób przygotowania:

Podane składniki przewidziane są na formę o średnicy 22 cm. Niestety akurat takiej nie miałam, więc upiekłam w formie 28 cm. Po prostu wzięłam więcej ciasteczek Digestive i masła tak, żeby wyłożyć spód i boki, a sernik wyszedł nieco niższy. Minusem jest to, że górna warstwa śmietanki, która ma się oddzielić po schłodzeniu jest wtedy bardzo, bardzo cieniutka, ale przecież zawsze można wziąć więcej smietany.

Ponieważ używałam tortownicy, która nigdy nie jest szczelna, bardzo dokładnie wyłożyłam ją folią aluminiową. Przykryłam dno rozłożonej formy, zapięłam boki i dopiero wtedy owinęłam je folią. Serniki jednak tak bardzo lubią przeciekać, że w piekarniku stawiam je zawsze na blasze a nie na kratce.

Roztapiam masło i mieszam z pokruszonymi ciastkami. Wykładam spód i boki formy, wstawiam do lodówki i schładzam.

Mikserem ucieram jajka z cukrem, dodaję serek, śmietanę, skórkę i sok z cytryny i miksuję ciasto. Chociaż trudno tu mówić o cieście, bo bardziej przypomina to jakiś napój – jest wyjątkowo rzadkie, nawet jak na serniki.

Wylewam masę na formę z ciastkami i piekę w temperaturze 170 stopni około półtorej godziny (nie, nie pomyliłam się, tak długo).
Ten sernik, jak większość jego kompanów, nabiera charakteru dopiero po całonocnym pobycie w lodówce. Warto czekać!

Ciasteczka maślano-cytrynowe

Bardzo maślane i bardzo kruche. A dzięki temu, że wyciska się je przez szprycę, wyglądają zupełnie jak kupione w cukierni. Szybkie i proste.
Chociaż muszę przyznać, że posmak mąki ziemniaczanej nie do końca mi odpowiada. Za to nie ma w nich jajek, co dla niektórych jest nie do przecenienia.
Przepis pochodzi ze strony Moje wypieki.


 


Składniki:
(powinny się zmieścić na jednej dużej blaszce, ale trzeba je upchnąć, na szczęście nie rosną)

250 g miękkiego masła
starta skórka z 1 cytryny
40 g cukru pudru
225 g mąki pszennej
75 g mąki ziemniaczanej

Sposób przygotowania:

Przesiewam i mieszam oba rodzaje mąki.
Do miski wkładam masło, cukier i skórkę z cytryny, miksuję do białości. Dodaję przygotowane mąki i znowu miksuję.

Wyciskam na blachę przez szprycę z końcówką w kształcie gwiazdki.

Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piekę około 15 minut. Są bardzo miękkie, więc zanim je zdejmę muszę poczekać kilka minut.
Do popołudniowej herbatki w sam raz.

sobota, 14 listopada 2009

Sałatka z piersi kurczaka z natką pietruszki

Moje dzieci uwielbiają rosół i mogą się nim odżywiać niemal codziennie. Pozostaje tylko problem co robić z mięsem rosołowym, skoro akurat tego nikt nie chce jeść. Dość często używam więc jako wkładki mięsnej piersi z kurczaka, a potem przyrządzam ją na przeróżne sposoby.
Do przepisu podanego przez Nigellę podeszłam bez entuzjazmu. Tylko z pietruszką? Czekała mnie jednak miła niespodzianka, bo cytrynowy smak mięsa w połączeniu z pietruszką i migdałami okazał się strzałem w dziesiątkę. W dodatku to naprawdę ekspresowa sałatka.


Anka



Składniki:
(1-2 porcje)

ugotowana pierś z kurczaka
1 pęczek natki pietruszki
2 garści płatków migdałów
sok z połowy cytryny
1 łyżka oliwy z oliwek
sól morska

Sposób przygotowania:

Migdały wsypuję na suchą patelnię i prażę, często potrząsając patelnią, aż zrobią się złocistobrązowe.

Pierś kurczaka kroję w kostkę (przynajmniej takie jest założenie, bo potem okazuje się, że mam w misce wszystkie znane i nieznane bryły geometryczne). Posypuję natką pietruszki, ale natki nie kroję, tylko zostawiam całe liście. Mieszam.

Skrapiam oliwą, wyciskam cytrynę, posypuję solą i większością płatków migdałowych, po czym znowu delikatnie mieszam.

Dorzucam resztę płatków na wierzch i gotowe.
Prawda, że dłużej się czyta niż robi?

Cytrynowe muffinki z malinami

Zamrażarka to wspaniały wynalazek, ale nawet tam nic nie może wiecznie leżeć. Co zrobić z resztką mrożonych malin? Oczywiście muffinki!
Są wyjątkowo delikatne i mięciutkie. Kolorowe i dość słodkie – idealne jako pociecha na deszczowe dni.
Przepis pochodzi z blogu Moje wypieki




Składniki:
(na 12 sztuk)

60 g masła
200 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
140 g drobnego cukru (dałam mniej, około 120 g)
1/4 łyżeczki soli
skórka otarta z 1 cytryny
sok z jednej cytryny i tyle mleka, żeby wyszło 200 ml płynu
1 duże jajko
180 g mrożonych malin

Sposób przygotowania:

Muffinki z gatunku tych najprostszych. W jednej misce mieszam suche składniki: mąka, proszek, sól, skórkę z cytryny; w drugiej mokre: rozpuszczone masło (ach, jak ja lubię moją kuchenkę mikrofalową), roztrzepane jajko, sok z cytryny i mleko. Wszystko byle jak łączę, na końcu dodaję maliny.

Natłuszczam formę na muffinki lub wykładam ją papilotkami. Piekę w temperaturze 200 stopni około 25 minut.

Jedyna trudność przy tych muffinkach, to fakt, że absolutnie nie chcą współpracować przy wyjmowaniu ich z formy. Lepiej pozwolić im ostygnąć.
Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */