niedziela, 3 października 2010

Gofrownice dla wybranych

Kochane Czytelniczki, Kochani Czytelnicy. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem Waszych opowieści. Ich ilość i jakość przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Postaraliście się niebywale i mamy teraz wyrzuty sumienia, że nie możemy rozdać co najmniej dziesięciu gofrownic. Lektura Waszych historii dała nam wiele radości i wzruszeń, dzięki Wam poczułyśmy powiew lata, wakacji i beztroski. Bezcenne :)

Chudą najbardziej zaskoczyło, że tyle osób pisze o gofrach z Zakopanego, bo gofry kojarzyły jej się głównie z nadmorskimi deptakami. I oczywiście, czysto prywatnie, z okienkiem przy ul. Wałowej w Tarnowie, gdzie panie od lat smażą gofry i serwują rurki z prawdziwą bitą śmietaną, a ogonek amatorów przysmaku wije się dziś tak samo jak 20 lat temu.

Z wielkim sentymentem czytałyśmy opowieści o budkach z goframi, tych istniejących od lat i tych, których już nie ma. Śmiałyśmy się do rozpuku, wyobrażając sobie kota wylizującego miskę z bitą śmietaną. Wzruszałyśmy się czytając love story. Kto by pomyślał, że z goframi wiąże się tyle niesamowitych historii!

Dziękujemy!

A oto werdykt. Gofrownice otrzymują:

Zuzanna za opowieść o gofrach kontra Carlsberg oraz Renata za podwórkową historię o Babci Jadzi.

Serdecznie gratulujemy nagrodzonym, skontaktujemy się z Wami mailowo, aby uzgodnić szczegóły dostawy. Wszystkim uczestnikom naszej zabawy bardzo dziękujemy i nieustannie zapraszamy na Dwie Chochelki. Już wkrótce kolejny konkurs z atrakcyjnymi nagrodami!

A oto nagrodzone opowieści:

Gofry kontra Calsberg

Gofry, goferki, gofrątka, uwielbiam! Dziecięciem będąc ukochałam je sobie i towarzyszą mi w ilościach hurtowych na każdych wakacjach. Z wyjątkiem tych jednych:)

Lata pewnego pojechałam z moim H. pod namiot nad morze. Studenckie wakacje - byle tanio. Spędziliśmy dwa tygodnie oszczędnie wydając nasze finanse, pilnując, żeby wszystkiego nie przepuścić, bo musiało nam wystarczyć jeszcze na bilety powrotne. Także zastanawialiśmy się 5 razy nad zakupem każdego pomidorka, a wierzcie mi, w tej miejscowości inflację mieli jak za dobrych czasów w Zimbabwe. Codziennie były droższe:) Przeżywałam więc katusze, bo starannie wyliczona na początku wakacji kasa kurczyła się szybciej, niż zakładaliśmy. A niemożność zjedzenia takiej ilości gofrów, jakiej bym chciała była gorsza od tego, że dwa tygodnie jedliśmy chleb z pasztetem i pomidorem.

Ostatniego dnia nadeszła pora zakupu biletów powrotnych. Wysypaliśmy drobne, bo tylko takie zostały, H. przeliczył i mówi:

"Łeee... spoko. Jeszcze wystarczy mi na Carlsberga".

Zagotowało się we mnie. Jak to?? Na Carlsberga?? To ja się całe wakacje powstrzymuję od kupna moich ukochanych gofrów, żeby on teraz sobie mógł Carlsberga kupić?? I gdzie tu sprawiedliwość??

Stanęły mi przed oczami te wszystkie gofry, goferki, gofrątka, których podczas tych wakacji nie zjadłam i ja, istota dobrze wychowana i nie unosząca głosu na swego H. warknęłam wkurzona:

"Gofra chcę! Jak Ty kupujesz Carlsberga, to ja gofra chcę!"

I naprawdę było mi obojętne, czy wystarczy na bilety, czy nie. Oczyma wyobraźni widziałam te gofry, których nie zjadłam i już nic mnie nie obchodziło.

H. uśmiał się serdecznie z mojego oburzenia i dostałam tego gofra :)

Gofry vs. Carlsberg 1:0!

Pozdrawiam wszystkich wielbicieli i wszystkie wielbicielki gofrów:)

Zuzanna

Historia o Babci Jadzi

Całe moje życie to blok na typowym polskim osiedlu, a wakacje? Oczywiście też spędzane pod blokiem. Pamiętam, że mieliśmy zgraną paczkę, na którą składało się 2 chłopaków i 4 dziewczyny. Zawsze razem, wymyślaliśmy różne zabawy- dwa ognie, podchody oraz nasza ulubiona, czyli „misie- psotnisie”, która polegała na niewinnych żartach robionych innym naszym sąsiadom takim jak: pukanie do drzwi i uciekanie, wrzucanie różnych rzeczy na balkony itd. Pewnego dnia wymyśliliśmy, aby podmieniać wycieraczki- jak wymyśliliśmy tak też zrobiliśmy. Jak szaleni biegaliśmy z tymi wycieraczkami po schodach i między klatkami…
To, co stało się tamtego dnia… Ten obraz na zawsze będę mieć w pamięci- reszta mojej bandy namówiła mnie, by podmienić wycieraczkę u starszej pani, a raczej jak ją wówczas nazywaliśmy starej wiedźmy, która mieszkała na parterze pod numerem 12. Nikt jej nie odwiedzał, stroniła od sąsiadów no i miała czarnego kota- nazywaliśmy go Lucyfer- to nam oczywiście wystarczyło, aby mieć pewność, z kim mamy do czynienia :). Wracając do owego dnia- namówiona przez resztę z suchością w ustach i ściśniętym żołądkiem kucnęłam, by dokonać podmiany, a wtedy drzwi od jej domu otworzyły się i zobaczyłam ją… Jej siwe włosy były nastroszone jak kogucie piórka, czarny kot miauczał na jej rękach, a za nią unosiła się szara mgła, dziwne zapachy docierały do moich nozdrzy i pomyślałam wtedy, że oto ja jestem ostatnim składnikiem do jej tajemnej mikstury…
Mój krzyk jak mniemam powodował, że szklane przedmioty w całej klatce pękały jak bańki mydlane :). Kot się wystraszył skoczył na stojący obok wiedźmy stolik, przewrócił dzbanek z czerwoną cieczą, którą wtedy dla mnie bez wątpienia była krew…
Tyle pamiętam, bo dalej to po prostu biegłam jak szalona, byle do domu, do mamy, nie dać się jej złapać i ugotować! Po opowiedzeniu całej historii mamie, nie mogłam zrozumieć, dlaczego ona mnie nie słucha tylko prowadzi nas do niej jak owieczki, na rzeż… Mama jednak była głucha na moje sprzeciwy i tak stanęłam wraz z nią przed drzwiami wiedźmy- drugi już raz tego dnia. Drzwi się otworzyły, a ja wbiłam jedynie ślepy, przerażony wzrok w moją mamę i wtedy zobaczyłam ten uśmiech… Pełen ciepła, przeprosin, trochę niewinny- taki jak mój, gdy starałam się o skrócenie kary… Nieśmiało zerknęłam na wiedźmę i ku mojemu zdziwieniu- ten maminy uśmiech został odwzajemniony. Zostałyśmy zaproszone na herbatkę, przez jak się później okazało miłą starszą panią, która przez niespełnioną miłość została starą panną, która ma czarnego kotka o imieniu Węgielek… „Stara wiedźma” miała nastroszone piórka tylko, dlatego, że właśnie drzemała, gdy obudziło ją moje szuranie pod drzwiami. Natomiast szara mgła okazała się być dymem, ponieważ, gdy „wiedźma” zasnęła to zapomniała o wstawionych gofrach, a świąd docierający do moich nozdrzy to właśnie była owa spalenizna, a nie mikstura ze szczura i paznokci. Rozlana ciecz to nie krew, a pyszny kompot truskawkowy, a „stara wiedźma” z pod 12 okazała się być moją przyszywaną Babcią Jadzią, która od tamtej pory już zawsze częstowała mnie tym kompotem i goframi z bitą śmietaną, gdy schodziłam dwa piętra niżej, aby ją odwiedzić :). Tamtego dnia zyskaliśmy nowego członka rodziny, a Babcia Jadzia? Wnuczkę, wnusię… i tysiące uśmiechów w podzięce za to, że po prostu jest! :)
Nadal mieszkam w moim starym bloku, tyle, że już nie tylko z moją mamą, ale również z moją córeczką i mężem :). Jednak niestety pod 12-tką na parterze nie znajdę już Babci Jadzi, chociaż do tej pory łapię się na tym, że wchodząc do klatki kręcę nosem, by poczuć ten wspaniały, znajomy zapach. Zapach słodkiego dzieciństwa, zapach beztroskich wakacji, zapach gofrów Babci Jadzi...
Dlatego chciałabym taką gofrownicę dla naszej rodzinki, by dzieciństwo i wakacje mojej córeczki pachniały równie słodko jak moje i miały smak gofrów z bitą śmietaną, a może do tego jakaś konfitura? Wszak moje maleństwo jest dla mnie niczym wisienka na torcie! :) Stworzyłabym swój własny przepis i nazwała go jak? Chyba już się domyślacie… „Gofry Babci Jadzi” :)

Renata

4 komentarze:

  1. Gratuluję Wygranym! :))
    Mnie też gofry kojarzą się z Zakopanym he he;D

    OdpowiedzUsuń
  2. gratuluję zwyciężczyniom!
    nie czytałam wszystkich opisów ale te dwa odszukałam i bardzo mi sie podobają - no ten o babci Jadzi brdziej :-)

    czekam na konkurs w którym mozna wygrać młynek do pieprzu bo cos pecha mam jak sobie sama kupuję i zmuszona jestem kupować pieprz mielony no !

    pozdrawiam
    zmorka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstyd się przyznawać, ale łzy mi stanęły w oczach podczas czytania opowieści o babci Jadzi... ;)
    mooni_ka

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za wygraną i za te wszystkie ciepłe słowa :)).
    Gofrownica już cieszy moją rodzinkę, z całego serca Dziękuję Kochanym Dwóm Chochelkom za... całokształt :)).

    Renata

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */