czwartek, 27 stycznia 2011

Pieczone obwarzanki

Są to raczej prawie obwarzanki, ze względu na mizernych rozmiarów dziurkę w środku, ale za to wstęp jest rekordowo długi.

Rozkruszyłam drożdże do miski, roztarłam z cukrem, dolałam odrobinę mleka i posypałam po wierzchu mąką. Po kwadransie zajrzałam pod ściereczkę.
Nic.
Nawet śladu aktywności.
- „Zepsute” – pomyślałam i wyjęłam drugie opakowanie z lodówki. Taka byłam przewidująca.

Tym razem poszło dobrze. Ruszyły. Dodałam rozczyn do przygotowanych składników, zagniotłam ciasto i odstawiłam do wyrośnięcia.

Jakąś godzinę później zajrzałam do miski.
Ciasto miało dokładnie ten sam rozmiar co na początku. Nie urosło nawet na milimetr.

- „Podłe!” – przeklęłam w myślach felerne drożdże. Pierwszy raz w życiu widziałam ciasto drożdżowe, które w ogóle nie zwiększyło objętości.

Coś mnie tknęło. Spróbowałam kawałeczek.

Sporządzone przeze mnie ciasto było doskonałym dowodem na znaną wszystkim gospodyniom prawdę, że sól zabija drożdże. 

W związku z tym zapisuję złotą myśl „Nie stawiaj obok siebie pudełek z solą i cukrem. Nie ważne, jak bardzo się różnią, i tak możesz się pomylić. I to dwa razy.”

Ale, że jestem raczej uparta, to następnego dnia podjęłam kolejną próbę. Bardzo udaną smakowo, niemniej problemy pojawiły się podczas formowania.

- Ja! Ja będę zagniatała! – wykrzyknęła Jagoda przysuwając krzesło do blatu. Co istotne, Jagoda nie ukończyła jeszcze nawet trzech lat, więc wszelka jej pomoc jest bardzo dyskusyjna.
Po chwili nastąpiło nieuniknione:
- Ja będę wałkowała!
- Ja będę wycinała!
- Ja będę układała!
I w ten sposób na blasze pojawiły się straszliwe krzywulce. W dodatku z małą dziurką w środku, bo chciałam upiec wszystkie za jednym zamachem.

Ale i tak polecam, bo nie ma już po nich nawet okruszka.

Przepis znowu ze starej książki bez okładki, którą zaczynam coraz bardziej lubić.

Receptura mówi, by na końcu obwarzanki maczać w roztopionym maśle, a potem obtaczać w cukrze. Od razu powiem, że z tego rezygnuję. Ciasto i tak jest dość słodkie. Ale oczywiście wolna wola, można nawet polukrować.
Dla mnie te obwarzanki mają być zamiennikiem pączków, bo nie cierpię smażenia w głębokim tłuszczu. Nawet nie tyle z powodów zdrowotnych, co z wygodnictwa. O wiele przyjemniej wstawić blachę do piekarnika i patrzeć z lubością jak obwarzanki rosną, niż stać nad garnkiem z wrzącym olejem, którego zapach wnika we wszystkie kąty.

Anka


Składniki:
(12-15 sztuk, średnica kółka do wycinania ok. 7 cm)
  • 250 g mąki
  • szczypta soli
  • 2 łyżki cukru
  • 20 g drożdży
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • ½ szklanki mleka
  • 50 g masła
  • 1 jajko + 1 żółtko do smarowania

Sposób przygotowania:

Wszystkie składniki mają być w temperaturze pokojowej, mleko dodatkowo podgrzewam, ale tak by było tylko letnie.

Drożdże rozcieram z łyżeczką cukru, dolewam łyżkę mleka, przysypuję po wierzchu mąką i odstawiam pod przykryciem w ciepłe miejsce na kwadrans.

Mąkę przesiewam, mieszam z cukrem, solą i posiekanym na kawałki miękkim masłem. Dodaję rozczyn, jajko, śmietanę i mleko (nie wlałam wszystkiego). Zagniatam elastyczne ciasto. Na początku będzie się dość mocno kleiło, jeśli zużyjecie całe mleko pewnie trzeba będzie podsypać mąką.

Ciasto wkładam do miski, przykrywam ścierką i odstawiam w ciepłe miejsce. Zazwyczaj jest to zamknięty piekarnik (nie ma ryzyka przeciągów) uprzednio podgrzany do 30 stopni lub z włączoną żarówką.

Gdy ciasto podwoi objętość (po mniej więcej godzinie, u mnie stało zbyt długo, bo mnie córka zdekoncentrowała), wyjmuję, krótko zagniatam i rozwałkowuję na grubość 1-1,5 centymetra. Wycinam kółka, w środku wycinam mniejsze kółka, układam na wyłożonej papierem do pieczenia lub wysmarowanej tłuszczem blasze i odstawiam na około 20 minut do napuszenia. Pod przykryciem, żeby nie obsychało.

Piekę około 25 minut w 180 stopniach.

6 komentarzy:

  1. No tak - ja takie obwarzanki smażę i w całym domu unosi się wstrętny odór frytury. Dlatego robię to tylko raz w roku. Dzieci w kuchni mnie bawią, tak jak koty ;). Tyle że koty nie wałkują ciasta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ->An-na: Pod wpływem Twojego komentarza zmieniłam tytuł postu na "pieczone obwarzanki" :)
    Dla mnie smażenie pączków nawet raz w roku, to chyba zbyt dużo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obwarzanki są takie pyszne! Raz robiłam, a pamiętam jak bardzo nam smakowały.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. wyglądają tak pysznie puchato :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja dziś usmażyłam pączki. Skusiły mnie piękne zdjęcia z internetu. Moje wyszły takie ładne tylko w połowie. A córki powiedziały, że nie będą jadły.
    I już powiedziałam mężowi, że jak znowu przyjdzie mi do głowy smażenie pączków, to niech mnie wyśle do piekarni.
    A trzeba było upiec takie pyszności. Nie musiałabym wietrzyć mieszkania cały wieczór.
    Marta J.

    OdpowiedzUsuń
  6. ->Majana, Paula: Są bardzo smaczne, nawet nie wiem kiedy zniknęły, zwłaszcza że było ich tak mało :)

    ->Marta: Nie jadły pączków?! U mnie w domu ciągle rzucam perły przed wieprze ;)
    I też nie zamierzam już smażyć pączków - zrobiłam to raz i wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */