niedziela, 22 listopada 2009

Tort Snickers

To jest ciasto, które zwala z nóg zarówno gospodynię jak i gości. Przygotowanie go zajmuje kilka godzin. Dwa ciasta, dwie masy i jeszcze dekoracja. Uffffffff. Ale za to jak smakuje!... Jakimi wielkimi oczami patrzą na nas goście: sama upiekłaś?? TAKI tort??... To niedowierzanie wolno przechodzące w zachwyt, ten budzący się podziw, te przymknięte oczy nad ustami, w których rozpuszcza się symfonia smaków – to, powiadam Wam, jest warte wysiłku. Piekę go w tortownicy o średnicy 23 cm.

Jednym z elementów tortu jest kajmak uzyskany z ugotowanego mleka skondensowanego w puszce. UWAGA! Taka puszka na ogniu to bomba, pozostawiona bez opieki na dłuższy czas wybucha! W żadnym wypadku w czasie gotowania nie wolno wychodzić z domu ani kłaść się spać! Mój Mąż popełnił ten błąd.

W sobotę po 22.00 puszka wolniutko pykała na małym ogniu, zostało jakieś 5 minut do końca gotowania, kiedy Mąż doszedł do wniosku, że on się te 5 minut przeleży.

I trzy godziny później obudził nas huk eksplozji.

Polecieliśmy do kuchni, która tonęła w przypalonym karmelu. Ściany, podłoga, sufit, lampa, meble, wszelkie utensylia kuchenne, wszystko, co było na wierzchu.

Byłam w takim szoku, że nie powiedziałam nic, nawet mnie szlag nie trafił, nawet mi powieka nie drgnęła, zamarłam ze zgrozy, a potem wzięłam szmatę i rzuciłam się w wir sprzątania. Od 1.00 do 3.00 w nocy usuwaliśmy z grubsza ślady. Jeszcze przez tydzień przyklejaliśmy się niespodziewanie do różnych elementów wnętrza, a smugi karmelu zza okapu wypływały przez kolejne tygodnie.

Mieliśmy dużo szczęścia, bo szkody były w zasadzie minimalne. Ściany i sufit nadawały się do malowania, ale puszka, która rozleciała się na kawałki, uderzyła w okap kuchenny lekko wgniatając filtr, a szczęśliwie omijając szklane elementy. Wybuch nawet nie zadrasnął robota kuchennego, który stał bardzo blisko kuchenki, aczkolwiek unurzał go w karmelu.

O 3.20 położyliśmy się do łóżka, po umyciu kuchni musieliśmy jeszcze zmyć z siebie przypalony karmel.

- Nie miałem pojęcia, że to może wybuchnąć – westchnął Mąż - To była straszna siła – dodał w zamyśleniu – gdyby ktoś wszedł do kuchni tuż przed eksplozją, to mogłoby go normalnie zabić! Jak to dobrze, że się położyłem!...


Składniki:


Ciasto czekoladowe:
6 jajek
1,5 szklanki cukru
6 łyżek mąki pszennej
2 łyżki kakao
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Ciasto orzechowe:
5 białek
250 g grubo posiekanych orzechów (połówka orzecha na 4-6 części)
niepełna szklanka cukru
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej

Masa kajmakowa:
puszka mleka skondensowanego słodzonego

Masa kawowa:
2 szklanki mleka
4 czubate łyżeczki mąki ziemniaczanej
4 czubate łyżki cukru
1 cukier waniliowy
4 żółtka
2 kostki masła
2 łyżki spirytusu
1 łyżka kawy rozpuszczalnej

Poncz:
1/3 szklanki gorącej wody
3 łyżki cukru
1 łyżka spirytusu
sok z 1 cytryny

Dekoracja:
polewa z torebki
100 g płatków migdałowych uprażonych na suchej patelni
albo co nam wyobraźnia podpowie (mi podpowiedziała plasterki mandarynki i połówki winogrona)

Sposób przygotowania:

Masa kajmakowa:
Puszkę mleka wstawiam do garnka, nalewam wody tyle, aby była przykryta i gotuję na małym ogniu 1,5 godziny od momentu zagotowania, tak aby lekko „pykała”.
Studzę w zimnej wodzie i otwieram dopiero chłodną puszkę.

Ciasto czekoladowe:
Białka oddzielam od żółtek. Do białek dodaję szczyptę soli i ubijam pianę. Kiedy będzie sztywna, dosypuję po łyżce cukier nadal ubijając. Wrzucam po jednym żółtku, ubijam.
Na końcu delikatnie mieszam pianę z mąką, proszkiem i kakao. Piekę ok. 40 minut w temp. 180 stopni C. na tortownicy, której dno wyłożyłam wcześniej papierem do pieczenia.

Ciasto orzechowe:
Białka ubijam na sztywną pianę, dosypuję po łyżce cukier. Delikatnie mieszam z mąką i miodem, na końcu wsypuję grubo posiekane orzechy.
Piekę do zrumienienia - ok. 30 minut w temp. 180 stopni C.

Masa kawowa:
Odlewam ok. ½ szklanki mleka, resztę zagotowuję z cukrem i cukrem waniliowym. W zimnym mleku mieszam mąkę i żółtka, wlewam do wrzącego mleka i gotuję budyń. Odstawiam do wystudzenia.
Łyżkę kawy rozpuszczalnej zalewam kilkoma kroplami wrzącej wody – tylko tyle, żeby stała się płynna.
Dwie kostki masła ucieram na pianę w malakserze, dodaję po łyżce zimny krem, ucieram. Na końcu dodaję rozpuszczoną kawę i spirytus do smaku.

Poncz:
W gorącej wodzie rozpuszczam cukier, studzę. Do zimnego ponczu dodaję sok z cytryny i spirytus.

Składanie warstw tortu:
Zimne ciasto czekoladowe przekrawam na pół ostrym długim nożem lub mocną nitką. Spodnią część zwilżam ponczem, szczególnie zwracając uwagę na brzegi.
Wykładam 2/3 masy kawowej.
Przykrywam ciastem orzechowym.
Nakładam zimny kajmak.
Przykrywam drugą częścią ciasta czekoladowego.
Boki smaruję pozostałą masą i obsypuję prażonymi płatkami migdałowymi.

Dekoracja:
Polewę z torebki rozpuszczam i wylewam na ciasto. Zanim zastygnie, posypuję wierzch tortu dookoła migdałami lub układam plasterki mandarynki i połówki winogrona i oblewam strużkami polewy.

Tort najlepiej przygotować dzień wcześniej, aby dobrze schłodził się w lodówce.

6 komentarzy:

  1. u nas juz można zakupić gotowe mleko skondensowane ugotowane -tej samej firmy co to "niebieskie" nawet rózne smaki są :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. zamiast gotowac mleko w puszcze można je przelac do rondelka i gotowac na małym ogniu az zacznie gestniec. Efekt ten sam tylko na peweno nic nie wybuchnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że można w rondelku, ale trzeba często mieszać, by się nie przypaliło. Można też ugotować kajmak ze zwykłego mleka, ale to już trwa godzinami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. lepiej nie komentować gotowania puszki, dodam tylko że wystarczy, a w zasadzie trzeba jak podpowiada zdrowy rozsądek i prawa fizyki, przebić wieczko puszki najlepiej w dwóch miejscach.

    OdpowiedzUsuń
  5. ten tort musi być pyszny!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */