czwartek, 26 maja 2011

Kugel makaronowy

Festiwal Kultury Żydowskiej, którego baner widać z prawej strony, prowadzi też akcję kulinarną, w której Dwie Chochelki z przyjemnością biorą udział.

Co zrobić? – zastanawiałam się, zwłaszcza że wśród posiadanych książek kucharskich, brak mi akurat jakiejkolwiek o kuchni żydowskiej. Znalazłam co prawda wspaniałe potrawy wykonywane przez pewnego szefa kuchni z Izraela, ale wydały mi się zbyt włoskie. A ja chciałam zrobić coś tradycyjnego.

Jeśli dzisiaj ktoś mnie zapyta o moją ulubioną potrawę kuchni żydowskiej, mogę bez wahania odpowiedzieć, że jest to chałka. Niestety (a może na szczęście), ten wypiek już jest na blogu i musiałam znaleźć coś innego.

Zaczęłam szperać w Internecie i jedną z najczęściej pojawiających się nazw był kugel. Nic dziwnego, bo jest niezwykle popularny i występuje w różnorakich wersjach, zarówno na słodko jak i na słono. Kugel w języku niemieckim oznacza po prostu „kulę”, bo nazwa potrawy pochodzi od kształtu jaki niegdyś miała ta potrawa.

Lista admiratorów tego posiłku jest długa, wymienić należy na przykład Heinricha Heine, który w liście z 1825 roku, skierowanym do redaktora żydowskiego czasopisma, deklarował, że to kugel robi więcej dla zachowania kultury żydowskiej niż jakiekolwiek wydawnictwa. Pisał to zaraz po tym, jak podczas szabasowego posiłku sam zjadł cały kugel, więc nie wyssał tej teorii z palca.

Zdecydowałam się na prosty lokszen kugel, czyli kugel makaronowy. Wolałam nie porywać się na jakieś skomplikowane potrawy, a poza tym zapiekanka makaronowa na słodko miała szansę zyskać akceptację moich dzieci. Oczywiście pod warunkiem, że przed podaniem skrupulatnie usunę wszystkie rodzynki.

No i spodobała mi się nazwa. Czytam "lokszen kugel" i automatycznie kieruję się w stronę półki z książkami, na której stoją powieści i opowiadania Singera. Z przyjemnością znowu po nie sięgnę. Nawet jeśli o jedzeniu nie ma tam zbyt wiele.

Poniższy przepis stanowi uśrednioną wersję kilku receptur, które znalazłam w sieci. Zrezygnowałam z kruszonki na wierzchu, ale teraz zastanawiam się czy słusznie. Teoretycznie na górze powinien być przypieczony makaron, myślę jednak, że przyrumieniona migdałowa kruszonka mogła by być jeszcze lepsza.

Anka


Składniki:
  • ok. 300 g makaronu wstążki
  • 80 g roztopionego masła
  • 3 jajka
  • 1 płaska łyżeczka cynamonu
  • ½ szklanki brązowego cukru
  • 1 jabłko
  • 3-4 łyżki mielonych migdałów
  • ½ szklanki rodzynek

Sposób przygotowania:

Makaron gotuję w osolonej wodzie, odcedzam, płuczę w zimnej wodzie.

W misce mieszam roztopione i ostudzone masło z jajkami, cynamonem i połową cukru. Dodaję makaron, dokładnie mieszam i odstawiam do lodówki na co najmniej kwadrans, żeby makaron nasiąkł.

Naczynie żaroodporne smaruję masłem i obsypuję tartymi migdałami. Układam połowę makaronu, na to kładę rodzynki i obrane oraz starte na grubej tarce jabłko, posypuję resztą cukru i tartymi migdałami. Na wierzchu układam resztę makaronu.

Wkładam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 40 minut. Podaję na ciepło lub zimno.

5 komentarzy:

  1. Witaj:-)
    Mysle, ze niepotrzebnie zrezygnowalas z kruszonki. Taki przypieczony makaron jest po prostu, wysuszony, twardy i nieprzyjemnie sie go je. Przynajmniej ja tego nie lubie.
    A przepis mi sie podoba i chyba dzis z niego skorzystam, bo chce mi sie czegos slodkiego, a nic pod reka...
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, ja mam ułatwioną sytuację, bo mam książkę o kuchni polskich Żydów, wprawdzie po francusku, ale akurat go znam...
    Kugel makaronowy pyszny, ja może zrobię ziemniaczany, bo jadłam kiedyś w żydowskiej restauracji i był rewelacyjny. A że do Wrocławia nie mam daleko, więc wybieram się tam na warsztaty kulinarne . będzie też Krokodyl ( Pomarańcza i imbir).Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ->Lucyna: Masz zupełną rację. Wiem, że ten makaron ma być właśnie taki przypieczony, ale ja też wolałabym kruszonkę :)

    ->Grażyna: Ale masz fajnie! Jeszcze nigdy w życiu nie byłam na warsztatach kulinarnych, więc Ci zazdroszczę :) Baw się dobrze, a ja czekam na relację. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. intryguje mnie on już od paru dni...

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja babcia takie coś robiła:) he ale u nas to się po prostu nazywało makaron z jabłkami....Dziękuję że mi o nim przypomniałaś:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */