czwartek, 28 stycznia 2010

Scones

Świeże, własnoręcznie pieczone bułeczki na śniadanie zawsze traktowałam w kategoriach Yeti. Podobno ktoś widział, ale nikt ze znanych mi osób. A już na pewno nie ja. Z prostych obliczeń wynika bowiem jasno, że gdybym chciała zrobić sobie jakieś pyszne drożdżowe wypieki na śniadanie, to musiałabym wstać o piątej a nawet o czwartej rano. Zaraz, jakie tam rano - w nocy!
Na szczęście są angielskie bułeczki śniadaniowe, które nie na darmo noszą taką nazwę. Faktycznie da się je przyrządzić w trakcie popijania porannej kawy. Nie od rzeczy jest też przygotowanie sobie poprzedniego dnia sypkich składników. Wtedy cała praca przy mieszaniu i zagniataniu zajmie nam naprawdę kilka minut, a kwadrans później można wyjąć z piekarnika pachnące, pyszne bułeczki.
Mam zresztą do nich sentyment, bo kojarzą mi się z pobytem w Dublinie. Scones, bo tak nazywają się oryginalnie, w Marks&Spencer nie miały sobie równych.

Poniżej nieco inna wersja od zapamiętanej przeze mnie, bo bez rodzynek (następnym razem pewnie dodam), a pochodzi z książki państwa Adamczewskich „Wędrówka po stołach Europy”. Bardzo polecam.




Składniki:
(na 7-8 bułeczek)

300 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
50 g cukru pudru
szczypta soli
80 g bardzo zimnego masła
1 jajko + jedno żółtko
125 ml mleka

Sposób przygotowania:

Mieszam sypkie składniki (mąka, proszek, sól, cukier). Dodaję pokrojone w kostkę masło i siekam z mąką na drobne kawałeczki.

Jajka roztrzepuję, mieszam z mlekiem. Dodaję do reszty składników (zostawiam odrobinę płynu na dnie naczynia do posmarowania bułek) i szybko zagniatam ciasto.

Rozwałkowuję na stolnicy wysypanej mąką na gruby placek (1,5 a nawet 2 cm) i foremką lub naczyniem o ostrych brzegach wykrawam kółka. Jeśli krawędź nie będzie ostra nie powstanie charakterystyczne pęknięcie z boku bułeczki.

Smaruję bułki jajkiem z mlekiem. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 220 stopni i piekę około 12-15 minut.

Najlepsze są jeszcze ciepłe z masłem i konfiturą.

2 komentarze:

  1. Oj, wyobrażam sobie te ciepłe bułeczki z konfiturą... Mniam, rozmarzyłam się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam już kilka razy porwałam się na pieczenie "czegoś" na śniadanie. Drożdżowego. Więc po przebudzeniu siedziałam ok. 3h z pustym żołądkiem w oczekiwaniu na bułeczki. Ale warto, zdecydowanie warto.

    Co do scones - dotychczas piekłam tylko razowe z miodem i mnie nie zachwyciły. Ale z tymi byłoby może inaczej? ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */