niedziela, 15 listopada 2009

Bliny

Bliny chodziły za mną już od dawna. Nie literalnie rzecz jasna, ale ciągle gdzieś natykałam się na ten przepis. Chciałam spróbować co też nasi wschodni sąsiedzi upodobali sobie jako danie ze śmietaną i kawiorem, do którego obowiązkowo podawano mocno zmrożoną wódkę w schłodzonych kieliszkach, ale obawiałam się pracochłonnego dania. Okazało się jednak, że po pewnych uproszczeniach przygotowywanie blinów to sama przyjemność.

Liczne źródła podają na przykład, by patelnię najpierw wyprażyć solą, dokładnie wytrzeć i dopiero wtedy kłaść bliny. Jak można się tego spodziewać, tę część procedury odpuściłam podobnie jak wielogodzinne czekanie na wyrośnięcie ciasta.
Bliny mogą być zrobione wyłącznie z mąki gryczanej lub gryczanej zmieszaną z pszenną w proporcjach 1:1, ale każdy może przecież zmienić przepis stosownie do upodobań.
Danie szczególnie polecam miłośnikom kaszy gryczanej. Mąka gryczana, chociaż wcale nie taka łatwa do kupienia, jest warta zachodu.

Ale najważniejsze są dodatki. Różnorodność podawania blinów sprawia, że doskonale sprawdzają się jako wyrafinowany posiłek, słodkie danie dla dzieci czy obiad dla licznej rodziny o różnych gustach.




Składniki:
(na około 25 sztuk)

25 g świeżych drożdży
1 łyżeczka cukru
2 szklanki ciepłego mleka
150 g mąki pszennej
200 g mąki gryczanej
1 jajko
50 g roztopionego masła
1 łyżeczka soli
olej do smażenia

Dodatki:

śmietana 18%, roztopione masło, gotowane jajka, drobno pokrojona cebula, sery, wędzona ryba, kawior, koperek, sok z cytryny; można też podawać bliny na słodko z bitą śmietaną i owocami
(mój ideał to oczywiście śmietana i kawior, śmietana koniecznie zimna, blin koniecznie ciepły – pyszne!)

Sposób przygotowania:

Świeże drożdże to rzadki produkt w mojej kuchni (preferuję suszone), a niesłusznie, bo przygotowanie rozczynu to żadna filozofia. Kruszę drożdże i mieszam z cukrem, ¼ szklanki ciepłego mleka i 2 łyżkami mąki pszennej. Przykrywam ściereczką i odstawiam na około kwadrans do pół godziny do wyrośnięcia.

W tym czasie mieszam resztę mąki, sól, resztę mleka, jajko i roztopione masło. Ważne, żeby wszystkie składniki miały temperaturę pokojową, więc trzeba wcześniej pamiętać o wyjęciu jajka z lodówki, bo niestety nie da się go podgrzać w mikrofali.
Dodaję podrośnięte drożdże i wszystko dokładnie mieszam drewnianą łyżką. Ciasto jest dość rzadkie, ale w żadnym wypadku nie wodniste. Powinno mieć konsystencję gęstej śmietany.
Odstawiam na mniej więcej godzinę w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.

Smażę na niewielkiej ilości oleju z dwóch stron na złoto-brązowy kolor (można nawet tylko smarować patelnię odrobiną słoniny). Usmażone bliny układam w stosiki na ogrzanym półmisku i trzymam w cieple (piekarnik elektryczny jest tu doprawdy błogosławieństwem).

A potem polewam zimną, kwaśną śmietaną i jem wersję wykwintną z kawiorem, co prawda nie białym ani nawet wyselekcjonowanym czarnym o ziarnach wielkości 3,5-4,5 mm, tylko produktem z półki hipermarketu, ale i tak smakuje.

1 komentarz:

Related Posts with Thumbnails
/*Google anatytics */